 |
 | Borys-ciekawski wesołek |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Pon 13:10, 25 Lip 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Pierwsze chwile Boryska w naszym domu.Widac wyraźnie spuchniętą łapkę.Psina nie miała siły nawet siedzieć.
Borys od razu mnie pokochał.dalismy sobie buzi na początek naszej znajomości.
Maluszek podbił serca wszystkich.Syn bardzo go polubił
Tu już Borysek powoli wracał do zdrowia..Był jeszcze chudziutki,ale nabierał sił.
No i po latach przerwy,kiedy w domu niepodzielnie królowały Bill i Bartek,nagle spadł na nie grom z jasnego nieba!Było 1 listopada 2003r.Jak zwykle wybieralismy się na cmentarze.mamy sporo do objeżdżenia i to w róznych miejscowościach.zaczęliśmy wczesnie rano.Pogoda była nienajlepsza,dośc zimno i mokrawo.Podjechaliśmy we trójkę:ja,mąz i syn pod cmentarz w Będzinie.Podeszłam do stoiska ze zniczami i kwiatami,bo od lat już nie widze sensu robienia wczesniejszych zakupów i taszczenia tego wszystkiego ze sobą.zajęłam się wybieraniem ,a mąz intensywnie przyglądał się czemuś.Po chwili rozpoczął rozmowe z kwiaciarką.nie bardzo zwracałam uwage o czym mówili,zajęta buszowaniem w kwiatach.Dotarly do mnie w pewnej chwili ostatnie słowa kwiaciarki"a to taka przybłeda,siedzi tu już trzeci dzień,trochę go dokarmiamy.Nie moge go zabrać,choc żal mi bardzo,bo mam mieszkanie 30m,już dwa psy i kota"Nadstawiłam uszu,rozejrzałam się i ...zobaczyłam skuloną,trzęsąca się bidę.Psiak był chydy jak nieszczęście,kulał na tylną łapkę i kulił sie z zimna.To przecież szczeniak-zawołałam.W oczach od razu stanęły mi świeczki.To,co bierzemy go-mąż z synem byli zdgodni.pewnie!Wykrzyknęłam.Płaciłam za zakupy i mówiłam do kwiaciarki:"idziemy teraz na cmentarz,a jak będziemy wracac,to go zabierzemy,niech pani na niego spojrzy jeszcze."Pokiwała głowa potakująco,ale w jej oczach widac było powatpiewanie.Pewnie pomyślała,ze kolejni ludzie,którzy cos tam obiecują i więcej się nie pojawią.Cmentarz zaliczyłam w tempie kosmicznym,a trzeba powiedzieć,że mamy tam sporo grobów,a teren jest ogromny.Wracamy do samochodu.Podchodze do kwiaciarki,rozglądam się,nie widze psiaka"a gdzie ta bida"pytam zmartwiona.Nie zaskoczyła w pierwszym momencie.Spojrzała na mnie zdezorientowana.No,ten piesek!A,siedzi tam pod murkiem.Faktycznie siedział wystraszony i trząsł się z zimna.Podeszał do niego,pogłaskałam po główce i wzięłam na rece.Przytuliłam go mocno i okryłam kurtka.Nie bój się,powiedziałam,już nikt nie zrobi ci krzywdy.Psiak od razu przylgnął do mnie.zauważylismy,że ma opuchniętą,wiszącą tylną łapkę i wyraźnie go boli.Brzuszek tez był w ranach. Zabieramy go powiedziałam do kwiaciarki.Naprawdę?Spojrzała zaskoczona i nagle wrzasnęła"piesek został adoptowany"!Ze wszystkich stoisk rozległy się okrzyki radości.Wszyscy nam dziekowali i życzyli szczęścia.Wsiedliśmy do samochodu.Cały czas przytulałam go,uważając na łapkę.Już po drodze zaczeło się wybieranie imienia.Oczywiście musi być na B,zadecydowały moje chłopy.Właściwie nie wtrącałam się w ich rozmowe.Propozycje,które padały czasem przerywały salwy śmiechu.Niektóre nie nadają się do powtórzenia.Moi panowie żartowali do woli.W końcu mąż zdecydował:Borys.Przyklasnęlismy.Psiak tymczasem zdezorientowany siedział na moich kolankach,tulił się,ale jednoczesnie ciekawsko rozgladał.Był spokojniutki i grzeczny.Przed powrotem do domu musieliśmy jeszcze zaliczyc jeden cmentarz.Po drodze zaskoczyłam:Oj,a co na to Pani Ania?Trzeba ją zapytac?Zadzwoniłam:Panii Aniu znaleźliźmy biednego szczeniaka,jest chory i wyczerpany.Nie pozwoliła mi skończyć"bierzemy,wychowam"Odpowiedź była krótka i zdecydowana.Podjechalismy pod kolejny cmentarz,jak mówiłam,psiaka trzeba było zostawić na chwilkę samego.Połozyłam go na kocykui powiedziałam:poczekaj,zaraz wrócimy do ciebie,nie bój się.Nie było nas około pół godziny.W tym czasie wyszło słoneczko i zrobiło się ciepło.Po powrocie zauważyłam,że psiak zszedł z kocyka i spokojnie czekał wpatrzony w drzwi samochodu.zapomniałam powiedzieć,że jechalismy naszą starą,"psią"Nysą,bo zwykle w takie dni wyjeżdża sporo niedzielnych kierowców.łatwo wtedy narazic się na otarcia czy stłuczki.tak więc Borys miał sporo miejsca.otworzyłam drzwi,ucieszył się wyraxnie.Znowu wzięłam go na ręce,zasiadłam,mąż przekręcił kluczyk i...Nysa odmówiła posłuszenstwa!Nie będe tu cytowała zdań,które padały z ust moich chłopów,bo w zasadzie nie wiem,czy dało by się ułozyć jedno cenzuralne.Sytuacja była patowa.W zasadzie już rozważaliśmy wysłanie syna autobusem po którys z cywilizowanych samochodów.Ale w takich wypadkach męska część ludzkości jest zwykle solidarna.Zebrało się już kilka osób i uradzili,że jeśli mocno popchną,to powinna zapalić.Oj było co pchać.Po kilkunastu minutach wysiłku i potu udało się!Szczęsliwie dojechaliśmy do domu.Wniosłam Boryska na rękach.Był tak słaby i wyczerpany,że nie mógł chodzić.Bill z Bartkiem oniemiały.Obwąchały go dokładnie.Połozyłam go na kocyku,a bartek natychmiast zaczął lizac mu brzuszek i noge.Borys pomrukiwał ostrzegawczo,nie bardzo ufał chyba w dobre intencje.Ale to tylko kilka pierwszych chwil.mąż obejrzał mu łapkę,widac było,że jest złamana i zmiażdżona w śródstopiu.Borys popiskiwał przy oglądaniu.Nie czekalismy na weterynarza,zwłaszcza,ze były to wolne dni.mąż zrobił łupki i sam unieruchomił noge.Nakarmiłam maleństwo ,choć nie bardzo chciał jeśc,taki był słaby.Na oko widac było,że ma około 3-4 miesiące.miał niewykształcone narządy płciowe,i mleczne zęby.Poza tym duzo skóry,która powlekała same kości.Psiak wyraxnie lgnął do mnie.Kulił się gdy ktos podniósł nad nim rękę.Po południu musielismy jeszcze pojechac na jeden cmentarz i do moich rodziców na tradycyjny obiad,jak co roku w ten dzień.Borys został z Panią Ania i kumplami.Oczywiście dzwoniłam co chwilę.jak się czuje,wszystko w porządku,nie robią mu nic .Pani Ania uspokajała mnie,az w koncu przy kolejnym telefonie nie wytrzymała:Pani..,jedź,że pani spokojnie,bo tu się nic nie dzieje,wszystko jest w porzadku,dajemy sobie rade.Siedź pani spokojnie i jedz obiad"odetchnełam.Wrócilismy wieczorem.Psiak spał spokojnie,a bartek cały czas czuwał przy nim i usiłował leczyć rany.Borys już pewniejszy wykładał się brzuszkiem do góry i pozwalał na leczenie szykowalismy się do snu.Bartek zwykle sypiał w nogach,tym razem jednak krecił się niespokojnie.Postanowiłam zabrac Borysa do łóżka.przytuliłam go do piersi,nakryłam kołdrą,a spod niej wystawała tylko chora łapka w łupkach.Borys był szczęśliwy,było mu ciepło i dobrze.Tulił się mocno,a momentami ruszał pyszczkiem,miał jeszcze odruch ssania.No,nie kolego,do piersi cię nie przystawię,zażartowałam.Ale głaskałam go po główce.Zawołałam Bartka.Wszedł w nogi,połozył się..ale po jakims czasie zszedł z łózka.Połozył się na legowisku przygotowanym dla Boryska.Spałam tak z Borysem przez prawie tydzien.Kiedy juz był silniejszy i poruszał się sprawniej,stwierdziłam,ze może spać na swoim posłanku,a Bartek wraca w nogi.W końcu to zawsze było jego miejsce.Ale...kiedy zawołałam Bartka przyszedł,stanął przy łóżku,spojrzał na mnie i zamruczał.."co ty Pańciu..w łózku to spią dzieci,a ja jestem już dorosły..."I tak oto Bartek ustąpił miejsca Borysowi.zaczął się nowy etap w naszym zyciu..
CDN
|
|
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Pon 16:34, 25 Lip 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Jeśli chodzi o noge,to wprost zdumiewające.na zdjęciu widac jaka jest opuchnięta.To ta łapka,która leży na kocyku.Była zmiażdzona w śródstopiu,ale zregenerowała się fenomenalnie.Właściwie wyleczył ja mój mąż.Weterynarz sam był zdumiony po kilku miesiącach,że nie ma sladu i łapka jest sprawna.Bał się,że Borysek będzie kulał.No cóż,odpowiednie leczenie,odzywienie,witaminy.Moje psy dostaja duzo mięsa zawierającego kolagen.W ten sposób regenerują się tkanki kostne,stawy,ścięgna.Wszystkie mają niesłychanie zdrowy kościec.Bill ma co prawda juz kłopoty, zwłaszcza reumatyczne,to niestety wada owczarków,ale gdyby nie kolagen i glukozamina,to może juz by nie chodził.
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 10
|
|
|
|  |