 |
 |
|
 | |  |
 |
|
 |
 | |  |
Jagna
Zwierzoamator

Dołączył: 23 Lut 2006 |
Posty: 54 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: ciche Błędowo |
|
 |
Wysłany: Sob 8:56, 08 Kwi 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Dzięki Mantis. Ja wiem, że dla mojej suni zrobiłam to najlepsze co można było zrobić, czyli dałam jej ciepły dom i dużo miłości. Ale to jest chyba trochę tak jak z dziećmi: te same tragedie gdzie ofiarami są dzieci, o których słyszy się w wiadomościach nie bolą tak bardzo dopóki nie ma się własnych i człowiek się czuje jak ktoś półślepy, któremu nagle ktoś założył okulary i wyostrzył widzenie. U mnie w domu rodzinnym były dwie przybłędy, w tym jeden pies przygarnięty jako małe szczenię (był dużym psem a żył ponad 18 lat i to w czasach PRL-u! ) i zabrana z ulicy dorosła sunia. Ale moja Tulcia jest pierwszym psem ze schroniska i każdym centymetrem swojego czarnego ciałka przybliżyła mnie do tego problemu jeszcze bardziej. Na szczęście nie musiałam wchodzić na teren gdzie są boksy, bo pewnie niejedne smutne ślepia miałabym teraz przed oczami, a przecież u Ewy psy mają i tak bardzo dobre warunki. Co dopiero w tych zaniedbanych schronach...
Ech, no dobra, masz racje trzeba się skupić i zastanowić jak pomóc na tyle ile można.
A tu Tulcia na dzisiejszym porannym obchodzie. Jak widać - szczeka!

|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Jagna
Zwierzoamator

Dołączył: 23 Lut 2006 |
Posty: 54 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: ciche Błędowo |
|
 |
Wysłany: Nie 9:55, 09 Kwi 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Mantis, MałGośka - jesteście kochane, dziękuję
Gosia, nawet nie masz pojęcia (a może masz?) ile dla mnie znaczy to co napisałaś:
MałGośka napisał: | Jagna - Villaską się nie stawaj Tak jak piszesz sama - całego świata się nie zbawi. Trzeba liczyś zamiary na siły, bo za duża liczba ogonów - to wcale niekoniecznie ogony szczęśliwe... Przecież każde z tych stworzeń chce mieć pana tylko dla siebie...Posiadanie domu z ogrodem nie oznacza jednoznacznie, że jesteś w stanie uszczęśliwić 10 kolejnych psich stworzeń.. Poza tym każdy kolejny ogon - to stres dla rezydentów i tylko od ich zdolności przystosowania się zależy jak przyjma nowego towarzysza... Ty trafiłaś na psie ideały ale zerknij do topiku Ani od Odiego i Perełki - z jakimi problemami musiała i musi się Ania zmagać.. |
Bardzo mi to pomogło. Dziękuję Ci....
Na 10000% wiem, że jeżeli kiedyś, niestety, któreś z naszych psów odejdzie za TM to będzie to oznaczało straszną rozpacz, ale jednocześnie będzie to znaczyć, że zrobił miejsce dla kolejnego psiego serducha, które potrzebuje domu do kochania. Tylko to mnie będzie trzymało przy zdrowych zmysłach.
A dzisiaj kolejny Wielki Przełom!
TULA BAWIŁA SIĘ PATYCZKIEM na dzisiejszym rannym spacerze!
Patyczek musi być mały, trzeba włożyć go najpierw do pyszczka (Tuli, nie swojego ) potem pobiegać, potem delkatnie zabrać i blisko rzucić. Wtedy Tulinka biegnie w pląsach i łapie patyk Bakcylowi jednocześnie trzeba rzucać dużego badyla, bo małe to on w drzazgi rozrabia w trzy sekundy a nie bardzo rozumie dlaczego ona tak się ceregieli z tym wszystkim i leci jej pokazać co się z tym robi... A już ba działce przy domu zobaczyłam ten widok, który pewnie dobrze znacie: jeden patyk i dwa psy.....Cudo! Jaka szkoda, że nie wzięłam aparatu!
Co do możliwości pomagania, to jestem stałym bywalcem forum Muratora, gdzie ludzie są w trakcie budowy domów i większość z nich ma albo planuje psa. Jest tam [link widoczny dla zalogowanych] i jeszcze kilka innych o potrzebujących zwierzakach. Może powinnyście tam zawitać? 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Jagna
Zwierzoamator

Dołączył: 23 Lut 2006 |
Posty: 54 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: ciche Błędowo |
|
 |
Wysłany: Pon 10:31, 17 Kwi 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Mam złe wieści. Tula ma babeszjozę
Przedwczoraj wieczorem zauważyłam, że jest jakaś "inna", nie bryka na spacerze tylko się mnie bardziej pilnuje i ma coś smutnego w oczach. Ale miała apetyty, smacznie spała, więc nie było to bardzo niepokojące i myślałam, że przesadzam. Wczoraj rano wypuściłam ją na działkę i patrzyłam sobie co robi. Nie robiła nic niezwykłego, ale powiedziałam do męża, że ona mi się coś nie podoba. I wtedy on przypomniał sobie ( faceci... ), że jak wstał, to sprzątał , bo któryś zwierzak się porzygał i to chyba była Tula... Na spacerze mniej biegała, dyszała jakby było gorąco (a nie było) a zmiast kupki wydobyła z siebie żółty śluz.
Jeszcze wtedy myślałam, że to zatrucie, bo dwa dni wcześniej moje psy odwiedziły pogrillowe resztki u sąsiadów i byłam przekonana, że może to przez to, ale na wszelki wypadek zadzwoniłam do naszego weta. Tylko chwilę miałam opory, bo to przecież pierwszy dzień Świąt, u nas zaproszona cała rodzina na obiad - ale uznałam, że nie będę czekać do wieczora i dzięki Bogu!
Pan doktor nie tylko nie był zaskoczony, że ktoś ma problemy z ogonem akurat w Święta, na moje sugestie, że to chyba tylko zatrucie powiedział, że być może, ale koniecznie mam z nią jeszcze tego samego dnia przyjechać do lecznicy, bo to może być babeszjoza.
Mąż pojechał ( ) ja zostałam na dyżurze przy rodzinnym stole ( ). Tulcia miała zrobione badanie krwi, wyniki wskazały jednoznacznie, że to babeszjoza. I to są złe wieści. Ale dobre są takie, że choroba była na tyle wcześnie wykryta, że dziewczynka jest w całkiem przyzwoitej formie i nie będzie potrzeby kroplówkowania dwa razy dziennie itp. Dostała kroplówkę, cztery zastrzyki i wróciła z wenflonem do domu. Dzisiaj będziemy mierzyć temperaturę i dzwonić do pana weta. Jeżeli będzie w normie, to jeszcze czeka nas wizyta jutro na jeszcze jakieś zastrzyki i na tym powinien być koniec leczenia
Pan doktor powiedział (bo mąż pojechał, ale ja dzwoniłam co dziesięć minut i mój mąż już nie odbierał tylko od razu oddawał słuchawkę wetowi ), że ta choroba postępuje tak szybko, że gdybyśmy czekali do następnego dnia, to "byłoby o wiele gorzej, żeby nie powiedzieć - tragicznie"
Dzisiaj Tulcia czuje się już troszkę lepiej. Ogonek merda radośniej, ma żywsze spojrzenie i je. Ale tylko kurczaczka... Wygląda na to, że już najgorsze za nami i wszystko będzie dobrze, ale kciuki jeszcze wskazane.
Opisałam wszystko ze szczegółami jako przestrogę, żeby nigdy nie lekceważyć żadnych zmian w nastroju psa i nie zwlekać z wizytą u lekarza.
Acha, zapomniałam - Tula była "zakraplana" kilka tygodni temu i nosi też obróżkę przeciw kleszczom , więc byłam przekonana, że jest dobrze zabezpieczona.
I jeszcze jedno. Wczoraj w poczekalni były jeszcze cztery psy. Wszystkie z babeszjozą....
I jeszcze troszkę spóźnione, ale szczere:

|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Jagna
Zwierzoamator

Dołączył: 23 Lut 2006 |
Posty: 54 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: ciche Błędowo |
|
 |
Wysłany: Wto 9:26, 18 Kwi 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Anna, Szantina, Edyta, MałGośka - Dziękuję bardzo za troskę
Wygląda na to, że już wszystko złe za nami. Wczoraj Tulcia nie miała już gorączki, bawiła się troszkę na spacerze a wieczorem odzyskała apetyt i nadrabiała zaległości jedzeniowe. Pochłaniała wręcz żarcie ku mojej radości Dzisiaj jedziemy po południu na ostatnią dawkę antybiotyku i mamy nadzieję, że statystycznie jesteśmy już PO i tak ma zostać.
Edyta - po każdym spacerze sprawdzałam oba psy i cieszyłam się, że Tula ma taką fajną, gładką sierść, bo łatwo ją obejrzeć...NIC nie znalazłam! A pan doktor znalazł miejsce już po kleszczu - na szyi, tuż przy obroży
Za to z Bakcyla wyciągam kleszcze prawie codziennie np.wczoraj dwa, a ma obrożę i krople Frontline Ale (odpukać!) chłopakowi nic nie jest, zupełnie jakby był uodporniony!
A co do pana doktora, to owszem, jest FAJOWY!
P.S. MałGośka - jeżeli chodzi o Bakcyla to...komu jak komu, ale Tobie wolno A mogę wiedzieć komuś przysposobiła to wybitne imię?
Ok - już wiem Cudny! 
|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 6 z 9
|
|
|
|  |