 |
 | Żywiołowa Sara-wraca do zdrowia i dziękuje! |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Śro 22:43, 06 Lip 2005 |
|
 |
|
 |
 |
([link widoczny dla zalogowanych])
To ja Sara.Tez kiedyś mieszkalam w Wieluniu i nazywali mnie Sonią.I też mam swoją historię,która pewnie opowiem.Właściwie to cioci Edycie zawdzięczam,że znalazłam domek i kochającą rodzinkę.Na zdjęciu jestem już z moim Darkiem u cioci Edyty w domu.Było to kilka dni po przyjeżdzie.A teraz w moim domku to mam sie tak:
To moja Pańcia Lucynka,mama od mojego Darka.Zwykle oddaje mi całą kanapę,ale dzisiaj wyjątkowo pozwoliłam jej usiąśc,bo ciocia Edytka przyszła z Borysem.
Wprawdzie jestes gościem,ale gdzie się ryjesz na moja kanapę!?
No,to już szczyt bezczelności!To moja kanapa i moja Pańcia!Złaź
Mówiłam,że masz złazić!
Mówiłam czy nie,że masz złazic!
Sara ma się bardzo dobrze.jest wesoła,żywiołowa i bardzo zakochana w swoim Pańciu.jest wrażliwa,męczą ją czasem alergie,miała nawrot nuzycy,a ostatnio niestety urojoną ciążę.Szczęście,że trafiła do ludzi wrażliwych,kochających,mogacych zapewnić jej opiekę.Pani Lucynka i darek włozyli ogromnie duzo trudu i środków w jej leczenie.dzisiaj problemy juz minęły.Pomału sunia jest rowniez szykowana do sterylizacji..Pannica szaleje za darkiem i niesamowicie rządzi Panią Lucynką.Myslałam,że tylko moja Bonka miała fanaberie jedzeniowe,z karmieniem w łózku włacznie,ale okazuje się,że sara pobiła ja na głowę.Kiedy dziś ich odwiedziłam Sara przywitała mnie spontanicznie i z radością.Pamieta mnie,choć widuję ją rzadziej niż bym chciała.Z Borysem wybawiła się szalenczo.Pani Lucynka opowiadała o jej chorobie,a potem dodała,że Sara nie chce jeśc.Wygląda bardzo dobrze,jest masywna,więc nie ma się co przejmować.Ale to nie Pani Lucynka..Okazało się,że Sara ma przyjaciela małego kundelka,z którym zawsze wieczorem spotyka się na spacerze.I wtedy własnie na ten spacer Pani Lucynka idzie z siatka,w której sa słoiki z jedzeniem i miska...Stawia miskę na trawie,wykłada jedzenie i czeka.Sara tez czeka..na przyjaciela.Kiedy zobaczy go na horyzoncie..zabiera się za jedzenie..I tak codziennie!Potem bawi się z kundelkiem i...prowadzi go na smyczy do domu!No,i prosze,jak kochające serca potrafia zmienic nawyki !Ciekawe tylko jak to będzie zima...Chyba Pani Lucynka będzie musiała wychodzić z kuchenką gazowa,żeby podgrzać jedzenie... 
|
Ostatnio zmieniony przez Edyta dnia Nie 9:58, 17 Lip 2005, w całości zmieniany 2 razy
|
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Wto 10:57, 12 Lip 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Edytko - ja wiem tyle ile napisałam na jej stronce... czyli wg mojej wiedzy nie było jej wcześniej u nas, tylko jej poprzedni "opiekunowie" próbowali się jej wcześniej pozbyć
Na szczęście los nam sprzyjał - i nie dość, że nie udało się tym ludziom Sary uśmiercić, to po wyrzuceniu jej z domu - trafiła błąkając się na człowieka, który zainteresował się jej losem i do nas ją przyprowadził - mimo tego, że była już właściwie noc, było bardzo zimno, musiał przejść z wielkim, nieznanym sobie psem, kawał drogi... Fakt, że Sara szła za nim bez problemu
I tak ją właśnie poznałam... Akurat przywiozłam Ewę po coś do schroniska, gdy w ciemnościach na placu przed schroniskiem zobaczyłyśmy ich... Pan i pies. Pies tak się pana trzymał, że Ewa stwierdziła, że to ktoś na późny wieczorny spacer z psem przyszedł. Sara witała się z nami jakby nas od lat znała, chciała zaraz wsiadać do auta, próbowała wcisnąć mi się na kolana (maleństwo... )
Była w strasznym stanie - chuda niesamowicie, strasznie wyglądająca skóra...
Panie w naszej lecznicy rozpoznały w niej tego psa do uśpienia
Stan Sary wytłumaczyła diagnoza - nużyca... To ona powodowała również jej chorobliwą chudość.
Tak wyglądała na początku choroby:
Po leczeniu, kiedy już troszkę przytyła (to jeszcze przed schroniskiem, dopiero co poznała swojego Darka ):
Mimo lepszej kondycji - zamknięcie w kojcu ją wykańczało... energia rozsadzała, więc ciągle szczekała kręcąc kółka na tej małej powierzchni
Aż wreszcie Edytka pokazała ją Darkowi... 
|
|
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Wto 11:16, 12 Lip 2005 |
|
 |
|
 |
 |
No własnie!Pokazałam Darkowi,a on stwierdził,że taki pies to marzenie jego życia.Pamiętam jak mnie prosił,żeby Sarę dla niego zatrzymano i żeby nikt mu jej nie zabrał...A teraz?sami widzicie.Wczoraj rozpatrywalismy własnie możliwośc postawienia kuchni polowej Pani Lucynce,bo jesień i zima niedaleko..Darek stwierdził,że przy okazji moze i inne psiaki się wyzywia,a ja zaproponowałam grochówkę wojskową przy okazji..No,bo jeśli więcej osób ma taki problem z karmieniem psa,to niech przynajmniej się pozywią czekając,az ich pociechy zechcą zjeść..
Ale jak czytam o losach sary to i tak krew mi sie burzy.. jacy ludzie potrafia byc podli.Przeciez wystarczyło troche chęci i miłości,leczenie naprawdę nie jest takie kosztowne.Darek biega z Sara do weterynarza jak tylko cokolwiek się dzieje..Hm..czasem powiedziałabym nawet na wyrost,ale on i jego mama naprawdę kochają sunię i drżą,jak tylko coś jest nie tak ich zdaniem.Sara rzeczywiście miała szczęście.Muszę przyznać,że trochę mojej zasługi w tym było,bo to ja Darkowi ją pokazałam i opisywałam,a nawet pojechalismy razem po nią..A ta jazda!Uff,sama nie wiem jak przyjechałam.Sara to żywioł,rozrabiała z tyłu,nie mogłam jej utrzymac.Byłam w takiej desperacji,że wyrzuciłam Darka do tyłu,a sama wsiadłam za kierownice auta,którym nigdy wczesniej nie jechałam.Poradziłam sobie,choć auto spore,a Sara z darkiem tez się uspokoiła i zaprzyjaźniła..
|
|
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Wto 22:13, 12 Lip 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Dzień dzisiaj był piekny,słonecznie i ciepło.Zabrałam Bonkę i Borysa na działke.Niech psiaki pobiegają trochę-powiedziałam do męża,a potem od razu pojade z Bonką na zdjęcie szwów i kontrolę.Siadłam na huśtawce i obserwowalam baraszkujące psiaki.Zadzwonila komórka.To był darek.Mam bardzo smutne wieści-usłyszałam.W tym momencie zamarłam.Co się stało?Sara jest bardzo chora i potrzebuje pilnie pomocy-usłyszałam.Zamarałam ponownie.
Sara od jakiegoś czasu kulała na tylną noge.jest bardzo wesoła i żywiołowa,więc wszyscy myślelismy,że to nadwerężenie ścięgna,lub tez lekkie zwichnięcie.darek jednak niepokoił się,bo przecież ma ja na co dzien i obserwuje.Umówił się z lekarzem.Dzisiaj zawiózł Sarę na prześwietlenie pod narkozą.Wrócił załamany,Pani Lucynka płacze i ja też. Sara ma bardzo zaawansowaną dysplazję w obu tylnych łapach,a w jednej jest tragicznie:wypada jest główka kości z panewki.W każdej chwili Sara może przestać chodzić,operacja potrzebna jest natychmiast.Początkowo Darka skierowano do Wrocławia,ale to bardzo daleko..Zaczęłam poszukiwania na naszym terenie,w Klinice w Katowicach,tam gdzie leczę moje psy i gdzie operowano Bonę równiez podjęli się przeprowadzenia zabiegu..Zabieg będzie już w piątek,bo tylko w ten sposób Sarę można uratować przed...nawet nie chce mówić... Wiadomo co oznacza pies z nużyca,alergią i nie mogacy sie poruszać..Darek robi dla Sary wszystko,a nie jest człowiekiem zamożnym.Mieszka tylko z mama i utrzymują się z jego zarobku,a ten zarobek jest niewielki .Do tej pory radził sobie,choć wizyty u weterynarzy były czeste,a koszty niemałe.Operacja jest jednak kosztowna jak na jego możliwości,bo z leczeniem i lekami około 700zł. Oprócz operacji tego stawu od razu trzeba operować staw drugiej nogi,żeby zrobić coś w rodzaju odciążenia.Bardzo bym chciała mu pomóc,bo jak na razie to siedze i rycze..Obiecałam,że postaram się mu pomóc,sama dołoże się do operacji,znalazłam już jednego chętnego. sponsora..Szukam dalej,a uparta jestem.Czy macie jakiś pomysł jak pomóc Darkowi i Sarze?Może ktos zasponsoruje jeszcze koszty zabiegu.Przyda się każda złotówka.Sara na pewno zasługuje na pomoc..
Zapomniałam jeszcze dodać,że ta biedna sunia ma jeszcze ogromną przepuklinę,ktora przy okzaji zabiegu też będzie można zoperować.Jutro będę jeszcze negocjowała z szefem kliniki koszty operacji,myslę,że zrozumie..
Jesli ktos chciałby pomóc Sarze to podaję konto:
Dariusz Szczepka
ING Bank Ślaski 37105013601000002249610995
Oczywiscie przedstawimy rachunki.
|
Ostatnio zmieniony przez Edyta dnia Śro 8:57, 13 Lip 2005, w całości zmieniany 2 razy
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Śro 11:30, 13 Lip 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Rozmawiałam z lekarka w Klinice.Przedstawiłam całą sytuację i oczywiście Klinika pomoże,obnizy koszty. Szczegóły uzgodnimy w piątek.Operacje muszą być dwie:najpierw stawy,bo to największe zagrożenie,potem przepuklina.jest duż,więc nie można łączyć operacji,bo to dwie rózne rzeczy i za duże ryzyko.Poza tym dla suni ogromne cierpienie by było.Wyleczymy stawy i operujemy przepukline,połączymy ją ze sterylizacją.
Bardzo,bardzo dziękujemy za pomoc.Przyznam się,że ogromnie się martwimy i przezywamy tę operację.Sara może miec obniżona odpornośc i istnieje ryzyko nawrotu nuzycy..Choć Pani Lucynka ostatnio dokonała heroicznego wysiłku w walce z nawrotem nuzycy.Oprócz zastrzyków,które podano Sarze w Klinice,stosowała jeszcze jakies wyczytane sposoby,dosłownie z mozołem wydłubywała nużence ze skóry.,smarowała czymś.Po tej kuracji była zdecydowana poprawa.Może jednak nie będzie nawrotu..Walczymy o zdrowie sary z uporem.
Ściskamy wszystkich
|
|
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 9
|
|
|
|  |