 |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Czw 9:59, 05 Lip 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Hmmm... Rumianek, powiadasz? Chyba się kopnę po pracy do apteki. A może mam nawet w domu jakąś paczuszkę?
Geba, reklamuj je, gdzie tylko chcesz! Czy już pisałam, że od ewentualnego domu wymagam sprawozdań z dokumentacją fotograficzną oraz BEZWZGLĘDNEGO wysterylizowania, które jestem gotowa sfinansować, jeśli dom będzie niezamożny, a kochający?
Aha! Zapomniałam napisać, że kotki pomimo podania wczoraj raniutko środka na robaki, tychże robaków z siebie nie wydalają (choć pani wet uprzedzała, że mogą się pojawić różne takie duże i małe, chude i grube, brrrrrrrrrrrrrrrr). Zatem istnieje podejrzenie, że robaków jest w kotkach nieobecność. Co zaiste byłoby cudownym cudem i niewiarygodnym faktem 
|
|
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Czw 16:08, 05 Lip 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Gdyby to było moje stare życie, czytaj: bez TZ'a, pewnie tak mogłoby się to skończyć. Tym bardziej, że wtedy mieszkałam w domu z ogrodem. Teraz jest TZ i stumetrowe mieszkanie w centrum miasta. Gdyby nie TZ, pewnie także w takiej sytuacji lokalowej zachowywałabym zimną krew i niezmącony spokój... Choć trzy koty to nawet jak na mnie zbyt dużo na dłuższą metę. Mam jednak świadomość, że wkrótce TZ zacznie bardziej natarczywie domagać się usunięcia towarzystwa z kuchni w sposób definitywny... I co wtedy? Schronisko? Tego sobie kompletnie nie wyobrażam!
Rodziców z siostrą już zakociłam. Swoją panią do sprzątania także. Teraz mam Ukrainkę z Ukrainy i raczej nie dam jej żadnego z kotków... Znajomi zakoceni... No dupa blada...
Moim marzeniem jest posiadanie dwu kotów, ale jedynie pod warunkiem, że koty będą w tym samym, bardzo młodym wieku. Moje doświadczenia z asymilacją kotów starszych są złe. Mam dowody w postaci Kapucyny, która nie toleruje ŻADNYCH kotów oraz jej mamy Papugi, która nie tolerowała swoich dwumiesięcznych dzieci, choć wcześniej była troskliwą mamą. Nie chcę dzielić mieszkania na strefy wpływów, nie chcę patrzeć, jak maluchy czmychają pod co się da przed furią wcieloną w postaci Kapucyny. Ja to już przerabiałam i wystarczy mi takich doświadczeń na resztę życia 
|
|
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Pią 13:30, 06 Lip 2007 |
|
 |
|
 |
 |
No i się porobiło! Wczoraj wieczorem TZ oświadczył niefrasobliwie, że być może można już pakować koty, bo wyjeżdżają. Kręcił, motał i bełkotał, ale udało mi się wydusić, że jakiś jego znajomy (ale nie za bliski) może będzie reflektował na kota. No i tu pojawiło się zatrzęsienie problemów:
- jaki znajomy? co to za człowiek? czy ma żonę? czy ma dzieci? dzieci w jakim wieku?
- czy wysterylizują kotka? bo jak nie wysterylizują, to nie ma mowy o adopcji! po moim niewysterylizowanym trupie!
- kiedy chcą wziąć kotka? bo jak już, to wykluczone! kotki są małe, bardzo ze sobą związane i najpierw muszę je przekonać, że człowiek może być prawie taki miły, jak drugi mały kotek, a dopiero później będę je rozdzielała, żeby nie wzmagać ich traumy!
No i tak od słowa do słowa, od jednego dociekliwego pytania do drugiego jeszcze dociekliwszego, od jednej lekko poirytowanej odpowiedzi do drugiej już zupełnie wkurzonej - żeśmy się z panem TZ'em pokłócili. Ja poszłam głaskać kotki i chlipać siostrze w telefon, że je kocham nad życie i nie będę potrafiła się z nimi rozstać, a TZ został tam, gdzie był, czyli przed TV. Obrażeni poszliśmy spać, a rano nikt nie drążył tematu adopcji, żeby nie zadrażniać. Ja się tym sposobem uczę dyplomacji, TZ z kolei wie, że jestem postrzał i lepiej mi nie wchodzić w drogę w takich kwestiach, bo jestem gotowa pakować nie tylko kotki, ale także Dżeksona, Kapucynę i siebie!
Może i jestem szurnięta, ale każdy na tym forum chyba przyzna mi rację, że wywiad środowiskowy to rzecz przy adopcji podstawowa. Tymczasem pytań kupa, a z odpowiedziami dupa! Pozytywna strona całej historii jest taka, że odkryłam pokłady miłości i przywiązania do moich kotków, których sama po sobie w tak krótkim czasie bym się nie spodziewała. Owszem, miałam poczucie odpowiedzialności za maluchy, rozczulały i rozrzewniały mnie tą swoją kruchością i bezgłośnym syczeniem, ale nie przypuszczałam, że wizja ich rozdzielenia i oddania wzbudzi moją - nie boję się użyć tego słowa - rozpacz! Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono - jak napisała poetka.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Pią 22:00, 06 Lip 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Szanowni Czytelnicy wątku moich kotków, pragnę ogłosić, iż kroczymy od sukcesu do sukcesu! Kotki dzisiaj rano (lub w nocy) odkryły instytucję kuwety! Kiedy rano zobaczyłam dwa skupiska zbrylonego grysu, pomyślałam, że jednak kotki są kumatymi stworkami. Mimo to nie miałam złudzeń, że od tej chwili będzie można zlikwidować gazety w kuchni. Ale kiedy po powrocie z pracy zastałam w kuwecie kolejne dowody kociej wdzięczności - zrozumiałam, że moja miłość została odwzajemniona, a te wszystkie syczenia i warczenia to tylko pozory zachowania status quo groźnych kocurów. Następnie kotki zostały wraz ze swoim kontenerkiem wyniesione z kuchni, żeby pani Ola mogła tam posprzątać. Tak mi się kuchnia spodobała bez dywanu z gazet, że postanowiłam zaryzykować, a gdy po jakimś czasie TZ zawołał mnie do kuchni i zaczął robić wymówki, że kot się nie ma gdzie załatwić i grzebie rozpaczliwie w kuwecie... Oniemiałam, bo to już nie mógł być przypadek czy też dowód miłości odwzajemnionej tylko niezbity fakt, że moje kotki błyskawicznie załapały do czego to urządzenie służy. A już widok takiego maleńtasa z zapamiętaniem zakopującego (niekoniecznie celnie) swój skarb położył mnie na łopatki. Aż puchnę z dumy mogąc się tutaj pochwalić jak pojętne są bure szkraby!
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Sob 0:43, 07 Lip 2007 |
|
 |
|
 |
 |
jnk napisał: | Aż puchnę z dumy mogąc się tutaj pochwalić jak pojętne są bure szkraby! |
No,przecież nie mogło być inaczej.Czy Ty się jeszcze nie zorientowałas,ze te kotki to od pierwszej chwili były sprytniejsze od Ciebie? To one stanęły na Twojej drodze,a nie Ty na ich,jak zapewne zakładałas.To one postanowiły udawać niezadowolenie,aby wzbudzić w Tobie większą chęc pomocy dla biednych,skrzywdzonych,rzekomo obawiających się człowieka kociat. To w koncu one błyskawicznie pojęły,ze skoro Ty już jesteś opanowana na wszystkie strony,to pora zabrac się za TZ-a.A jak zabrac się najlepiej?Posłuszenstwem,czystością i pojętnością.
I co,otworzyłam Ci oczy na potencjał drzemiący w tych małych buraskach-brudaskach?Przygotuj się na to,ze teraz codziennie Cię czymś zaskocza,az będą pewne,ze bez nich już zyć nie możesz.... 
|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 2 z 8
|
|
|
|  |