 |
 |
|
 | |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Wto 1:54, 11 Kwi 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Wiem,wiem..Zaniedbałam się ostatnio bardzo,ale niestety lawina kłopotów ,która na mnie spadła,prawie mnie zasypała na dobre.Walka o Billa dała się we znaki i odbiła na moim zdrowiu.Ale najważniejsze,że Bill znowu chodzi!Mało tego ! Bill nawet zaczął pomalutku biec! ten pies to fenomen:wydaje się,że to juz koniec,a on nagle wszystkich zaskakuje wyjątkowa formą.Oczywiście,zmiany,które ma nie ustąpia i na pewno jeszcze nieraz dadzą sie mu we znaki.Cieszymy sie jednak,że tak wspaniale się czuje.Nasza nieustanna walka i intensywne leczenie zakończyły sie sukcesem.
No tak,rozpisałam się o Billu,a to topik Bonkowy.No,cóz..Powiem prawdę:Bona to rozpuszczona do granic ,bezczelna,chimeryczna,pyskata wieluńska baba Dzisiaj dziabnęła mnie w ręke i nie odzywałam się do niej...jakies 5 minut..Tyle,że ta moja ręka to nie była przewidziana do ugryzienia... A było to tak..
Rozwydrzona małpa(czytaj Bona) umyśliła sobie od jakiegoś czasu,ze na spacer to ona będzie chodziła tylko z tą osobą,z która ma ochotę.W zwiążku z powyższym zaparła się,ze z gosposią wychodzić nie będzie.Wszelkie Andzine próby założenia jej kolczatki,czy zapięcia smyczy,konczyły sie jednakowo.Najpierw dziewuszysko pyskowało głosno,że nie pójdzie z ciotka,bo nie,a potem uciekało chowając się w poły szlafroka mamusinego(czytaj mojego)lub inne części garderoby,które akurat na sobie miałam.Oczywiście nie przestawało przy tym dziewuszysko pyskować.W najgorszym razie,kiedy nie ma za co się schować,małpa jedna chowa się pod zwisająca ze stołu serwetę,zakładając,że jest to kryjówka znakomita i tam jej na pewno ciotka nie znajdzie. I zwykle dziewuszysko stawiało na swoim:ciotka Ania szła z chłopakami pomstując na totalne rozpuszczenie Bonki,a ja zbierałam dupsko i dziewucha dumnie wyprowadzała mnie na spacer.Oczywiście mówię o tych spacerkach,w których nie mógł uczestniczyc ukochany Pańcio ,zajęty pracą,tudziez dłubaniem przy kupie złomu(czytaj samochód Pancia).Nieudolne usiłowania wyprowadzenia Bonki,kiedy ani mnie,ani Pancia w domu nie było(czasem niestety musze iśc do pracy,jakos tak sobie wymyślilam głupio)kończyło się dla ciotki Ani kolejnym siniakiem lub zadrapaniem,uczynionym wrednymi ząbkami.Z czasem nasze silne postanowienia wychowawcze doprowadziły do ubrania Bonki,wręczenia ciotce końca smyczy i wypchanie ich obu za drzwi.W ten oto sposób odbywał sie spacerek,z którego obie wracały zeźlone,niezadowolone i skłócone.Po przekroczeniu progu,Bonka natychmiast wylewała potok oszczerstw pod adresem ciotki,niejednokrotnie zakończonych siknięciem na MÓJ dywan,co doprowadzało mnie do białej gorączki.Nie musze mówić,ze w ostatnim słowie dziewuszysko zapewniało,ze kolczatki i smyczy to ciotka NA PEWNO jej nie zdejmie i zwykle słowa dotrzymywało.
Dzisiejszy dzien nie róznił się od innych pod względem spacerku,tyle,że pyskuli nie udało się jednak wyprowadzić mnie z domu.Załozyłam kolczatke,zapięłam smycz i wypchałam obie za drzwi.Ponieważ miałam dośc pilną pracę twórczą(czytaj uzasadnienia)wróciłam do komputera.Kiedy wróciły,wysłuchałam wzajemnych obelg,nie opuszczając stanowiska przy komputerze.Po kilku minutach wyszłam do przedpokoju i zauwazyłam,ze Bonalska drzemie pod drzwiami jeszcze nie rozebrana.Serce mi zmiękło jak zwykle,wiec postanowiłam uwolnić to pyskate stworzenie od chomąta i plątającej się smyczy.Cichutko podeszłam,schyliłam się i wyciągnęłam ręce do zdejmowania więzów.I nagle wstretne,wredne małpisko gwałtownym,błyskawicznym ruchem podniosło łeb i zanim zdążyłam pomyslec,w ułamku sekundy uchlastało mnie w dłon.Przez moment zamarłysmy obydwie.Bona była nie mniej zdziwiona niż ja.Zanim zdołałam zebrac się do wywrzeszczenia jej moich negatywnych odczuć,małpisko spusciło łeb,zrobiło nieszczęśliwą minkę i spojrzało na mnie pełnymi łez,przepraszającymi oczętami...Aha!Wrzasnełam!Ty paskudo wredna!Pomyliłas sie,co? Byłas przekonana,że to ciotka idzie zdjac ci kolczatkę?To dla niej podstepna kreaturo przeznaczyłas porcję ząbków!Ooooo,niedoczekanie!Wszystko opowiem Panu!Bonka słuchała chwilkę z płaczliwa minką,siedząc w kąciku,a następnie podniosła sie i z wrażenia...zwymiotowała...Opadły mi ręce i nerwy...Natychmiast zmieniłam ton i pogładziłam Bonulkę po główce,pieszczotliwie tłumacząc,że ja wiem,że przeciez ona nie chciała,że to przypadek,że tak jakoś..wyszło..Dziewuszysko słuchało,a z każdym moim słowem w jej oczkach pojawiał się triumfalny ognik..Paskudnica osiągnęła swój cel:to ja miałam wyrzuty sumienia,że na nią nakrzyczałam
I tak to moi drodzy z obolała ręka i wyrzutami sumienia postanowiłam przed Wami oczyscic swoja grzeszna duszę Myślę,ze wybaczycie mi moje niestosowne zachowanie..
Niestety na fotki nie mam już dzisiaj siły,ale obiecuję jutro.Teraz tylko jedna.To początek opowiesci pod tytułem,,Uczymy sie do egzaminu,,Egzamin zdawała Ania,narzeczona Jedi(nie mylić z ciotką Ania,nasza gosposią wytrwałą)
Musimy pilnować,zeby Ani nikt nie przeszkadzał...
|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 18 z 28
|
|
|
|  |