od Fafika do Lotnika - czyli zwierzaki w moim życiu

Ufff! Choć raz mogę być spokojna, że nie groźne mi WSI, ABW, Ziobro i Anna. Kapucyna jest zdecydowanie tłusta!

a zagłodzone psy też Anna tropi ...

hihi na forum mamy specjalizację. Ja jestem tylko od kotów. Zagłodzone psy tropi Asia

Irma czy Ty oprócz tego biednego kociaka próbowałaś też zagłodzić jakiegoś psa

Anno
ja ich nie głodzę ...

ja ... ja tylko.... no wiesz .... ja dbam o ich linię

Anna napisał:

Zagłodzone psy tropi Asia

Ojej! To dobrze, że Asia nigdy Funi nie widziała, bo mieli byśmy niezłą burę...

Justyna napisał:

Anna napisał:

Zagłodzone psy tropi Asia

Ojej! To dobrze, że Asia nigdy Funi nie widziała, bo mieli byśmy niezłą burę...

Burę, to mało ...

chcialam coś napisać, ale tu biją. Boję się i znikam.

Za to ja dumnie pierś wypinam:u mnie wszystko upasione,zatem i Anna i Aska mogą na kontrolę przyjeżdżac..Chociaż nie wiem czy to powód do dumy..Raczej niech wet tego nie słyszy...

maleńkie znalezisko cmentarne już nie drze pyska - ma własny dom i własna panią

Malizna dostała posag a Pani mnóstwo poleceń i dobrych rad

i tylko jakoś tak smutno ...

Rany. Normalnie chłonność gdańskiego rynku adopcyjnego mnie wręcz szokuje

irma napisał:

maleńkie znalezisko cmentarne już nie drze pyska - ma własny dom i własna panią
Malizna dostała posag a Pani mnóstwo poleceń i dobrych rad
i tylko jakoś tak smutno ...

nie smutaj, Haniu

Cieszyć sie trzeba, że Malizna u swoich

A ta pani to jakaś sprawdzona? Dobra znajoma dobrej znajomej? Kota kiedyś miała? Jak miała, to co się z kotem stało? A jak nie miała, to czy na pewno wie, że chce mieć? Tak pytam na wszelki wypadek. Bo to z paniami różnie bywa... I żeby kot potem nie wylądował lepiej nie mówić gdzie! Tylko jakby co, żeby do nas wrócił. Do nas znaczy tutaj. Tutaj znaczy na forum. Czyli do Hani

Popieram Jnk w całej roziągłości, czyli wszerz i wzdłuż. Za tydzień wydaję Totencję i rozmyslam się po pięć razy dziennie, bo: Pani jest siostrzenica znajomej, jej kotka odeszła na zapalenie płuc. Weterynarz pania chwali - koteczka była pod jego opieka od kocięctwa, szczepiona, wysterylizowana, dobrze karmiona... Ale czy to mozna tak do końca ufac ludziom?

?

Z drugiej strony jesli domek Malizny nie odpadł w krzyzowym ogniu pytań Hani, to musi być dobry

ta Pani to kolezanka naszej kaerjot - razem pracują
wiadomości są więc codziennie
kontrola i nadzór też są
kota kiedyś miała ale został z rodzicami (tak zrozumiałam z tego co mówiła ale może kasia wie więcej) - teraz Pani mieszka juz na swoim ze swoim TZ, który kota zaakceptował
a to sms jaki Kasia otrzymała w sobotę

Z małego, biednego koteczka wyłonił się potwór

! Miauczy jak tylko coś jej nie pasuje, je prawie tyle co Tom, syczy na zabawki większe od niej, chce spać na Tomie, no i wszystkim skradła serca.

i komentarz Kasi

"Tom, to Małgosiowy TZ, który generalnie to nie chciał kota, ale przecież taka Malizna, to nie kot. Prawda?
A co do przemiany, to ciekawe dlaczego wcale mnie nie dziwi
NadmorskaWredota"

Bo to z tymi małymi kotami tak jest! Bierzesz kruszynkę, serce się łamie na widok małego łepka z wielkimi uszami, chudych łapek-patyczków i nadętego brzuszka, a potem nie wyrabiasz z kupowaniem grysu, co to staremu kotu starczał na pół roku chyba, a dwóm małym glutom wychodzi w pół tygodnia! I wcale nie dlatego, że się kochają bawić w kuwecie i wygrzebują grys na pół kuchni, tylko dlatego, że w jedną noc potrafią zasikać wszystko, co wieczorem do kuwety nasypano, a co miało starczyć na - przynajmniej! - dobę!

Szczęśliwie swoje małe koty oddałam, kryzys finansowy przezwyciężyłam i obiecałam sobie na przyszłość nie ulegać idiotycznym miauczeniom i porywom serca i pozostać przy starej, ekonomicznej Kapucynie. No!