Gdybym ja miał cztery nogi...

Ja od dawna uważam, że psi i koci pot (bo łapy pachną przecież potem) jest boską perfumą w porównaniu ze smrodem, który emitują przedstawiciele homo sapiens. Serio.
I na własne uszy słyszałam, jak w telewizji pani Dorota Sumińska też tak twierdziła. No, może nie określiła tego tak dosadnie, ale istota rzeczy pozostała ta sama.

Misiowi zawsze łapy wąchałam

Zróbmy interes i załóżmy firmę "Kocie i psie wonie"

No rzeczywiście... o łapach zapomniałam na śmierć...

też super zapaszki

Tylko nie wzywajcie

Nooo,zwłaszcza jak łapa,która własnie wróciła ze spacerku po jesiennym błotku,wyląduje na mojej twarzy..

Inaczej tez pachną trufle i jezorki,którymi pociechy mnie tracają i namiętnie całuja

Cós mi się wydaje,że Adminki nie wiedza co z nami zrobić...

Chyba je nasze upodobania zamurowały!

tia, załóżmy wątek o zapachach. Moja kicia słabo pachnie o ile nie liczyć upiornych wyziewów mordki, ale to podobno sprawy nerkowe

Anna napisał:

Misiowi zawsze łapy wąchałam

Zróbmy interes i załóżmy firmę "Kocie i psie wonie"

jestem za
a na pierwszym miejscu wśród zapachów psie łapy i zapach szczeniaka

Spoko, u kotów to standard. Kapucyna nie tyka żadnej żywności poza wątróbką - najchętniej surową, a więc wołową, bo wieprzową trzeba obgotować i to już nie jest fajne, a drobiowa też jakaś nie taka, jak trzeba - i śmietanką UHT. Wet doradził mi dodawanie do wątróbki żółtka na zmianę z bananem. I tak ciągniemy od czterech lat. Więc można sobie wyobrazić, jak pachnie Kapucynce z pyszczka po tej mięsnej surowiźnie! Ja sama często jej powtarzam, że wolę wąchać jej pupę, niż mordkę, bo to ostatnie można przypłacić życiem

.

jnk napisał:

...dodawanie do wątróbki żółtka na zmianę z bananem. I tak ciągniemy od czterech lat. Więc można sobie wyobrazić, jak pachnie Kapucynce z pyszczka po tej mięsnej surowiźnie!...

Jak Miś się koło mnie kładł też wolałam żeby tyłeczkiem się ustawił

Ja tam zdecydowanie wolę Borysową mordkę przy moim nosie,niż wachac puszczonego przez niego bączka,co nierzadko mu się przytrafia..

Pełna narkoza..

Mój apet w przeciwieństwie do Dżeksona, był psem, który wylegiwał się obok mnie na łóżkach, kanapach i fotelach. Najchętniej przychodził do łóżka, oczywiście. Ja leżałam na boku, a on zwijał się w precelek w okolicy mojego brzucha. I taka sielanka trwała zawsze do momentu, kiedy puścił bąka prosto w mój nos. Podnosił wtedy głowę, wciągał powietrze do nosa i zniesmaczony godnie opuszczał zaśmierdnięte łóżko ze mną pozbawioną przytomności.

Dzisiaj szykując się na spotkanie opróżniałam aparat ze zdjęć i całkiem przypadkiem natrfiłam na takie.

Niby nic ciekawego, kota mało widać, ale spójrzcie na monitor...co pokazywałam rodzinie

To na prawdę nie było pozowane

zdjęcie 'bombowe'

Widac jaki temat dominuje w chalupce

Udało mi się zrobić kici małą sesję zdjęciową i niniejszym ją prezentuję

Było to ogólne mruczanko i mizianko.