Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Słoneczna Sol-niczka :)
Amie
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Opowiem Wam historię pewnej dalmatynki, którą poznałam dwa dni temu. Wydaje mi się, że minęło mnóstwo czasu.. bo tyle się działo! A to "tylko" weekend

Ale zacznijmy od początku. To nie jest typowa adopcja, gdyż psiak nie trafił do naszego schroniska. Jej Państwo zdecydowali się ją oddać i poprosili nas o pomoc w znalezieniu jej ciepłego i odpowiedniego domu.

Takie więc ogłoszenie pojawiło się u nas na stronce i w internecie:

*****************

MałGośka napisał:
SOL

Sunia jest psem moich znajomych. Powód oddania - niechęć suni do dziecka (ma już ponad rok) i alergia

Sol ma 4,5 roku - ur. 16.12.2000 r.

29.12.2001 roku miała poważną operację przedniej łapy - podwójne otwarte złamanie ze skręceniem, łapa była drutowana, gips na 5 tyg. Choć staw jest trochę skostniały - nie przeszkadza jej to w normalnym chodzeniu i bieganiu, które uwielbia, a łapka lekko doskwiera tylko gdy jest bardzo zimno.

Sol jest w bardzo dobrej kondycji, jej dotychczasowi opiekunowie bardzo o nią dbają. Jest psem domowym, kanapowym właściwie - w żadnym wypadku nie może trafić do budy czy do kojca!

Sol jest psem raczej posłusznym - jednak potrzebuje osoby konsekwentnej i wytrwałej: zdarza jej się nie zareagować na odwołanie lub ignorować polecenia.

Nie przepada za innymi sukami i małymi psami, no i najważniejsze - za dziećmi. Wydaje mi się, że w odpowiednich rękach te problemy można będzie załagodzić, a może nawet zlikwidować - jednak trzeba o tym pamietać...

Spędziłam z nią troszkę czasu jakieś 3 lata temu - zapamiętałam ją jako żywego, wesołego psa nie narzucającego się ludziom, reagowała na wołania właściwie tylko swojego pana, ale nie sprawiała jakiś większych problemów. Cały jeden wieczór spędziłam na głaskaniu jej - tak byłam zachwycona jej umięśnionym ciałkiem - co było przyjemne dla nas obu, mała spała wtedy przeszczęśliwa, tylko inny boczek co jakiś czas wystawiała

Sprawa bardzo już pilna...Może znacie kogoś kto o takiej suni marzy?









Zobacz profil autora
Amie
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Na ogłoszenie o Sol odezwało się sporo osób, ale niestety były to w większości osoby, które pytały kiedy Sol będzie miała jakieś szczeniaczki.. albo chcieli ją właśnie do rozrodu, na podwórko, albo do budy "Sensowne" osoby znalazły się w sumie ze 3-4.

Na początku zeszłego tygodnia dzięki licznym ogłoszeniom w internecie zgłosiła się do nas Ania z Warszawy. Przede wszystkim pokazywała, że to ona ma dużo do zaoferowania suni.. Długie spacery z zabawą i szaleństwami, aktywne życie, bieganie ze swoją Panią przy rowerze/rolkach, wyjazdy kilka razy w roku w fajne miejsca oraz przyjaźń z... koniem, ponieważ Ania codziennie jeździ do swojego konia do stadniny. I właśnie w takim ciekawym i aktywnym życiu chciałaby, aby sunia się odnalazła.

Po przemaglowaniu Ani przez MałGośkę - a musicie wiedzieć, że Gosia naprawdę porządnie magluje przyszłych opiekunów - zdecydowaliśmy. Sol pojedzie do Ani.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie złośliwość losu, a raczej "rzeczy martwych". Ania jest zmotoryzowana, więc pojechanie po Sol Warszawa - Łódź - Warszawa nie stanowiło problemu. Samochód od kilku lat ani razu się nie zepsuł i nie miał poważniejszej awarii... i akurat teraz coś w nim nie zadziałało i pojechał do warsztatu. Nic to - Ania się nie poddaje - goni mechaników, stara się jednocześnie pożyczyć auto, a tu znajomi akurat też do warsztatu na przegląd Sytuacja zakręcona jak w najlepszym filmie Dni mijają, sytuacja z dnia na dzień niepewna, Ania zrozpaczona, bo już się tak nastawiła, że Sol zobaczy

PIĄTEK - (15 lipiec)

Wreszcie piątek - auto jest, wszystko jest, JEDZIEMY. Ania - gula w gardle, MałGośka wysyła smsy, że jej się nogi trzęsą z nerwów - ja spokojna, bo inni denerwują się za mnie

Ania zaopatrzyła się w książkę o dalmatyńczykach, smycz automatyczną i chrupki psie (na przekupstwo ) Po drodze obgadałyśmy chyba wszystko co możliwe Ania nigdy nie miała psa, ale ma wielką potrzebę i chęci, aby go posiadać. No i doświadczenie z wychowywaniem konia, którego charakterek nie należy do łatwych

Dojeżdżamy do Łodzi. Ponieważ z właścicielem Sol spotkałyśmy się chwilę przed spotkaniem z samą Sol to doświadczyłyśmy jej czujnego szczeku, gdy usłyszała kroki i dźwięk kluczy na klatce. Wchodzimy i...

CDN.


Ostatnio zmieniony przez Amie dnia Pią 17:24, 22 Lip 2005, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

I co.. Nie bądź świńtuch!Mów!
Zobacz profil autora
Mantis
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1263
Przeczytał: 0 tematów


Amie, nie bądź sadystka ... ()
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Dziewczynki - spokojnie! Sytuacja była/jest bardzo skomplikowana, więc tym bardziej jej opisanie nie jest takie łatwe...
Zobacz profil autora
Amie
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Na czym to ja skończyłam?

Ach.. "wchodzimy i... CDN"

Solka przywitała nas lekko obszczekując, mocno obwąchując i jeszcze mocniej napierając do głaskania i innych czułości

Podczas rozmowy z właścicielem Solka leżała u stóp Ani wystawiając do niej brzuszek












Obie z Anią miałyśmy jakieś wyobrażenie o Sol, ale sunia widziałam nie tylko mnie pozytywnie zaskoczyła Jeszcze w przedpokoju wydawałyśmy z siebie ochy i achy

Dowiedziałyśmy się, że imię Sol to nie od solniczki.. aczkolwiek to jej przezwisko - ale od "słońca" po hiszpańsku Wypytywałyśmy o szczegóły różne, o przywyczajenia, o lubie-nie lubie, o fanaberie Pan nam cierpliwie wszystko opowiadał, pokazując jednocześnie wszystkie sprzęty Solniczkowe typu obróżki, kaganiec.. Sunia dzielnie siedziała i pozwalała na siebie to wszystko zakładać

Sol przychodzi na zawołanie, nie atakuje ludzi, nie siusia w domu, lubi spacerki, potrafi zostać w domu na wiele godzin, robi sztuczki za smakołyki i daje.. mokre buziaki no.. pies ideał

Spakowaliśmy wszystkie rzeczy Sol - sunia się cieszy, że coś się dzieje Okazuje się, że przyzwyczajona jest do np. tygodniowych wakacji u kogoś w domu. Super Idziemy na spacer przed podróżą. Solka grzecznie chodzi, nie ciągnie specjalnie, ale Anią majtnęło parę razy w kierunku róznych zarośli (Solka ewidentnie wyczuła nową osobę i stwierdziła, że może sobie pozwolić na ciąganie po krzakach )




CDN.
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Idę spac,bo wykończyłas mnie psychicznie!Wiesz co grozi za znęcanie?Wybaczam tylko ze względu na pomoc przy Sarze i Bonce!Jutro czekam na całość!
Zobacz profil autora
Amie
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Dziewczyny ja też przepraszam, że piszę to na raty, ale ten weekend był naprawdę ciężki fizycznie i psychicznie. Z robotą jestem do tyłu, mój pies się na mnie obraził, że go zaniedbuje.. ale postaram się tak na raty wszystko Wam opisać, żebyście były na bierząco.

Więc dalej..

Na spacerku Solka zdąrzyła się z kilkoma różnymi psami poznać i obwąchać, ale widać, że wszystko na stopie przyjaźni. Chyba, że ktoś pierwszy zaczyna i wyraźnie się prosi o utemperowanie i po zignorowaniu przez Sol nadal leci i coś krzyczy. Wtedy trzeba się odwrócić i powiedzieć co się myśli.

Do samochodu wsiadła bez problemu. Podczas jazdy sunia generalnie zajmowała się sama sobą. Patrzyła przez okno, nam się przyglądała, wąchała nam policzki, uszy ciućkała sobie pled na którym leżała (posłanko jej), trochę się pokładała z takim charakterystycznym narzekaniem, że jej nie wygodnie, że nie może się ułożyć.. Aczkolwiek na początku starała się mnie "słownie" i siłą woli przekonać, że to ja powinnam siedzieć z tyłu, a ona z przodu (właściciel mówił, że jeżdziła z nim na przednim siedzeniu). Solka więc mówiła: "To co? Ja przechodzę na przednie, a Ty na tylnie siedzenie, tak jak zwykle?" i taka lekko niezadowolona i zdziwiona była z mojej reakcji, że "nie dam się wysiudać" Ale słuchajcie.. ona robi takie rzeczy z wrodzonym wdziękiem i elegancją (zero nachalności!), że gdyby nie to, że bałam się o jej zachowanie wobec Ani podczas jazdy to bym się zamieniła






Później sunia zauważyła, że najfajniej to jest między naszymi fotelami główkę położyć. Bo się widzi mniej więcej co się dzieje, widzi i słyszy dokładnie nas, jest się głaskanym, no i.. chrupki są bardziej widoczne i osiągalne




Ponieważ Ania nie ma wprawy w psich sprawach i do sklepu z jedzeniem psim nie zagląda to kupiła chrupki na czuja. Wybrała dobrą firmę, chrupki jagnięce z witaminami itd więc cudo. Jedna wada tylko... te chrupeczki były dla jamniora - to takie malutkie, cienkie kostki po 1,5 cm długości. Sol nie dostała tego dnia specjalnie śniadania, żeby w razie czego można ją było jedzeniem zająć.

Słuchajcie... ona delikatnie wyskubywała i wylizywała z pomiędzy moich palców nawet pół tej kostki ale okiem już łypała ile to ja tego jeszcze mam




Kiedy przestawałam szeleścić to wzdychała ciężko dając znak, że ona to by jeszcze chciała... i drzemała. Ale wystarczył znów szelest, aby sunia była zwarta i gotowa do spożywania




CDN.
Zobacz profil autora
Amie
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Po drodze do domu zatrzymywałyśmy się jeszcze w dwóch miejscach i sunia grzecznie wychodziła, czekała ze mną, siusiu robiła na trawce daleko od samochodu, wodę piła z miseczki Zero narzekania, pilnowała jedynie, aby jej stadko się nigdzie nie rozbiegło. Jak Ania zniknęła jej z zasięgu wzroku to Sol szczeknęła nawet w tamtym kierunku, zaczęła ciągać i patrzyła na mnie pytając dlaczego nie idziemy. Ale wystarczyła chwilka, aby na moje słowa się uspokoiła i grzecznie czekała.

Ćwiczyłyśmy też przy okazji sztuczki, siad/leżeć/daj głos/podaj łapę Przyznam się szczerze, że musiałam się nacieszyć, bo mój pies nie umie takich rzeczy

Wreszcie dojeżdżamy do domu. Solka wprawdzie w swoim domu nigdy windy nie miała, ale nie jest to dla niej jakaś specjalna atrakcja Grzecznie szła tam gdzie ją prowadziłyśmy. Ogonek wciąż w górze gotowy do machania

Wchodzimy do domu, Sol podekscytowana, ale i zmęczona. No i głodna i spragniona. Wącha kąty i zerka gdzie kładziemy jej rzeczy. I wtedy wyszedł nam na spotkanie kot.

Kotka ma na imię Szarusia i ma 15 lat. Jest już więc damą, która potrzebuje spokoju i szacunku. Ania opowiadała, że przymyka oczy na jej fanaberie różne z racji szacunku do jej wieku Pies to dla niej nie zagrożenie tylko głupol, który sobie poszczeka, powącha, poliże, pomiętoli itd i trzeba mu na to mniej więcej pozwolić to się odczepi. Częstym gościem zresztą u Ani są osoby z psami, więc Szarusia jest przyzwyczajona i nawet ciśnienie jej się zbytnio nie podnosi

Plan na wieczór: kolacja (miał jeszcze przyjechać mój TZ - Przemek), podsumowanie dzisiejszych emocji i.. spać.

A tu niespodzianka.. Sol tylko zobaczyła kota rzuciła się w jego stronę. Było to coś co nie było kompletnie do opanowania. Jeden wielki amok, polowanie - sunia widziała tylko kota. Próbowałyśmy różnych sposobów, aby je zapoznać i zorientować się w tej całej sytuacji.

Sama przeżyłam zapoznanie psa z kotami, ale jest znaczna różnica w charakterze Sol i mojego jamniora oraz różnica między moimi kociakami a Szarusią. Sol w momencie kiedy kota widziała to nie słyszała i nie widziała nic poza nim, nie dała sobie głowy odkręcić, nie czuła szarpnięć smyczy, rozkazów, poleceń. NIC. Nie widziała też kompletnie tego co kot robi - wiedziała tylko jedno - upolować Jak tylko się do niego zbliżała na jakieś 50 cm. to kłapała zębami i z jeszcze większą pasją się rzucała. A kotka nie uciekała, więc nie było mowy o puszczeniu Sol. Jak już wspomniałam Szarusia czuje się damą i nie będzie się poniżała do skakania po meblach z powodu psa Warczała tylko na nią, prychała i się jeżyła. Ale Sol nic sobie z tego nie robiła.

W końcu odseparowałyśmy zwierzaki, aby na spokojnie przemyśleć co dalej. Sol jednak miała inne plany. Szarpała wciąż w kierunku drzwi, drapała je, skakała, klamkę sobie otworzyła i leciała na przełaj po wszystkim w stronę drugich drzwi i do kota. Nie było mowy o jedzeniu, o piciu, o zmęczonym psie, o niczym. Tragedia poprostu.

Przyjechał Przemek (mój TZ) i jednocześnie przyszedł brat Ani. Panowie na własnej skórze chcieli się przekonać czy to co opowiadamy to nie są "babskie przesadzone opowieści". Przemek trzymał Sol, a brat Ani trzymał kotkę. Sol stawała dęba (bo brat Ani do niskich nie należy ), machała ogonem przy tym i starała się dostać do kota jak nabliżej. Znów te magiczne 50 cm.. i kłap kłap zębami na kota. W kagańcu postępowanie się nie zmieniło.

Byliśmy w kropce, bo odseparowanie zwierzaków nie wchodziło w grę, gdyż Sol zdolna była przedrzeć się przez wszystko na przełaj. Było już koło 12stej w nocy, więc szukanie domu tymczasowego nie wchodziło w grę. W końcu Przemek wymyślił - jedzie z sunią na działkę do rodziców (tam budują dom, ale stoi też barakowóz z łóźkiem, kuchenką i lodówką). Prześpi się z nią tam, w następnego dnia pomyślimy co dalej.

Tutaj chciałabym Wam jeszcze powiedzieć, że postawa Ani była cudowna. To nie było "zabierajcie psa i pa pa". Ona była nam wdzięczna, że w ogóle jej pomagamy. Jest bowiem osobą odpowiedzialną i uważa, że skoro ona się zdecydowała na psa to jest to jej problem/kłopot, aby pomimo kłopotów wymyśleć i zrealizować dobre rozwiązanie dla suni.

za postawę


CDN.
Zobacz profil autora
Mantis
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1263
Przeczytał: 0 tematów


Kompletnie nie wiem co doradzić, moje poprzednie ogony żyly z kotami w dobrej komitywie, szczególnie Pirat, ONkopodobny przystojniak, droczył się na mnie kilka dni a potem z sierściuchem... zaprzyjaźniał
Natomiast Wiki&Brutus nie dają żadnych złudzeń, na czole mają wypisane "kot mój wróg"
W poczuciu bezsilności mogę jedynie mocno trzymać kciuki, by Sol okazała się reformowalna
Oj tak, wielkie brawa dla Ani wiemy przecież z jak błahych powodów ludzie oddają psy

Sol, no nie wygłupiaj się, pokaż Szarusi, że też jesteś damą

P.S. Amie, nie musisz przepraszać, pomoc Ani to sprawa priorytetowa, na relacje (od teraz grzecznie ) poczekamy. A tak na marginesie... nie myślałaś nigdy żeby thrillery? Wartka akcja, czytelnicy trzymani w napięciu...
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Mantis napisał:
A tak na marginesie... nie myślałaś nigdy żeby thrillery? Wartka akcja, czytelnicy trzymani w napięciu...

No nie?!?!? Niby wiem jaki jest ciąg dalszy - a i tak gryzę paznokcie z nerwów jak to czytam
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Jak to mawiał niezapomniany Sołtys Kierdziołek" wicie,żeby wom,tak prawdę powiedzieć"-to tez nie wiem co doradzic.Ja dokładnie to samo przerabiałam z moim Billem,kiedy był młody.Tylko wtedy niestety to kot musział się wyprowadzić.BiLL szalał za kotami,a kiedy przynieśliśmy do domu malutkie kociątko,dosłownie dostał amoku.Siedział uwiązany i dalej szalał.Musieliśmy kotka wydac,a on potem jeszcze pół roku biegał w to miejsce,gdzie kotek siedział i wąchał.Sytuacja nie zmieniła się ,dalej nie lubi kotów,ale teraz jest układ.Kiedy Ciri do nas zawitała Bill był już statecznym Panem,miał 8 lat.Własciwie to był zdziwiony,ale spokojny.Do dzisiaj jednak jest ustalana zasada:nie wchodzą sobie w droge.Od chwili kiedy kotka zamieszkała,Bill nie wszedł do pokoju,w którym przebywa.Nie wejdzie nawet za próg.Kotka oczywiście buszuje po całym mieszkaniu, ale tylko gdy nas nie ma,albo gdy jest pewna,że Bill spi daleko,np.na balkonie.Kiedy zbliży się do drzwi,a Bill akurat tam leży,natychmiast ją ostrzega głośno.Jest to jeden szczek,nie więcej,nawet nie warknięcie.Kotka wie,że musi zmykac.Wszystko to dzieje się na progu,bo Bill tego progu nie przekroczy.Reszta psów jest zaprzyjaźniona z kotką i bawi się z nia wesoło.I to tez ewenement,bo poza mieszkaniem gonią wszystkie koty jakie napotkają.Zatem problem trudny,bo przecież Ania nie będzie czekała,aż z Sol zrobi się poważna dama .Ale czekam na ciąg dalszy opowieści.
Zobacz profil autora
Amie
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Sol więc została spowrotem spakowana i zapakowana do naszego samochodu. Smutna taka jechała.. widać, że już nie bardzo wiedziała o co chodzi Jak policzyłam to tego jednego dnia odwiedziła 5 miejsc, 2 samochody i poznała 6 nowych osób. Ale nadal była spokojna i tylko cicho sobie pomrukiwała..

Ja w domu szalałam przy komputerze robiąc co mogłam, aby wymyśleć "co dalej", a Przemek zdawał mi na bieżąco relacje z Solkowego wypadu na działkę. Tej nocy wszyscy zasnęliśmy grubo po 3ciej.

Przemek zamknął szczelnie furtkę i razem z Solką poszli zwiedzić działkę, przy okazji sprawdzając czy aby na pewno nie ma gdzie się sunia schować/uciec/narozrabiać - w końcu to teren budowy. Tak właściwie to chciał zwiedzić sam szybko, ale Solka zbuntowała się kiedy zamknął ją w barakowozie. Kategorycznie powiedziała mu co myśli o zamykaniu jej samej na jakiś nieznanych działkach

Później już Solka była spuszczona - biegała i zwiedzała sobie teren na własną łapę i przychodziła grzecznie na zawołanie. Łasiła się i wystawiała brzuszek do Przemka

Ale jeszcze przed snem... była "rozrywka". Z racji tego, że Teściowa dokarmia tamtejsze koty.. to i tym razem jeden z nich spał pod barakowozem. Solka wyczuła go i nie popuściła dopóki go nie przegoniła. Za wszelką cenę próbowała się dostać pod barakowóz. Jednak dzikie koty uciekają szybko - nie tak jak Szarusia

Po takim dniu pełnym wrażeń zjadła i oklapła na podłogę. (Nie próbuje się pchać do łóżka )

A ja w tym czasie przegrzebywałam internet w poszukiwaniu informacji pt. "co dalej" Znalazłam m.in na owczarek.pl tekst o tym jak zapoznać psa dorosłego z dorosłym kotem... nauka polegała przede wszystkim na zdecydowanym karceniu (słownym) psa w momencie gdy chce atakować kota. Był też opisany proces przyzwyczajania - szmatka pachnąca kotem kładziona koło psa i intensywne głaskanie i chwalenie psa w tym momencie. I wszystko byłoby do zrobienia, gdyby nie to, że zwierzaków na czas np. szkolenia posłuszeństwa u psa nie ma jak odseparować.

Postanowiłam w końcu z samego rana zadzwonić do zoopsychologa. Mantis i Edytka znalazły mi namiary, a Diavoli zaoferowała nocleg dla Sol, gdyby coś się działo. Dzięki dziewczyny

Budzik nastawiony na za trzy godziny.. i hop do łóżka.

CDN.
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Ja już tyeraz wiem Amie..To po prostu przewidziane jest na serial! .Dobrze,byle to nie był serial brazylijski..
Zobacz profil autora
Amie
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Serial - Odcinek 468

Nie tylko my we trójkę poszliśmy spać koło 3ciej. Ania i Szarusia też. Szarusia cały czas pilnowała Ani, narzekała i opowiadała, że tego wieczora był tu straaaszny pies.

SOBOTA - (16 lipiec)

W sobotę popołudniu wszyscy się razem znów spotkaliśmy, ale do tego czasu każde z nas robiło co innego. Ania pracowała, ale jednocześnie zdobyła konktakt do dobrej psiej trenerki, oraz znalazła dom tymczasowy dla Solki na kilka dni. Ja zadzwoniłam do p. Oli - zoopsycholog - nawiasem mówiąc cudowna osoba, bardzo się zaangażowała w sprawę, a miała tego dnia wolne od pracy . Powiedziała, że sunię trzeba wytresować. Jeśli nie ma możliwości robienia tego w domu to jest jeszcze możliwość przetrzymania psa w hotelu dla zwierząt tuż przy ośrodku, w którym trenują psy. Ale przede wszystkim powiedziała, że Sol musi zobaczyć fachowiec. Zoopsycholog albo trener - który zdecyduje jakiego typu jest to agresja i powie co dalej. Obdzwoniłam więc kilka takich ośrodków razem z hotelami (każdy z polecenia), ale nie było nigdzie miejsc (wiadomo.. wakacje, to i ruch większy ). Wtedy trafiłam na trenerkę pod Grodziskiem Mazowieckim. Sprawdziłam później, w internecie jest o niej dużo informacji. Jest szanowana i polecana. Ma też hodowlę Beauceronów - takie śmieszne psiaki podobne do dobermanów (zdjęcie z internetu, niestety nie robiłam zdjęć)




A Sol w tym czasie.. miała wakacje Obudziła się koło 6stej i poprosiła o spacer. Robotników tolerowała, ale jak tylko zbliżył się jeden z nich do barakowozu to został oszczekany "Wynocha, ja tu mieszkam" Jednak grzecznie posłuchała Przemka i już więcej nie szczekała.

Później już tylko sielanka: bieganie, wylegiwanie się, tarzanko, szaleństwa, jedzonko (każda osoba oczywiście musiała suni coś dać A poznała 5 nowych osób + kilku robotników. Brzuszek więc miała okrągły jak balonik

Zdjęcia wkleję na kilka rat.













CDN.


Ostatnio zmieniony przez Amie dnia Pią 17:25, 22 Lip 2005, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Słoneczna Sol-niczka :)
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 36  

  
  
 Odpowiedz do tematu