Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


Oj te opowieści musiałyby być opatrzone zdjęciami, bo wszystkiego nie da się opisać słowami przy tak nieszczęśliwym wydarzeniu jakim jest kąpiel.
Zobacz profil autora
geba
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 2675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

wyschlam wyschlam ale posciel sie nei chce doprac a boje sie ze jak ja przegotuje to kubus puchatek odplynie
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Ania napisał:
Ostatnio nawet gdy moja przyjaciólka wychodziła od e mnie z domu i powiedziała " Rufi choć ze mną " zgadnijcie co zrobił? Oczywiście wyszedł w podskokach, że mu ktoś spacer proponuje. Za chwilę jednak obrócił się popatrzył na mnie, ja oczywiście tylko stałam i patrzyłam, a on wrócił do domu do mnie. To było cudowne bo z jednej strony pokazal że nie boi sie już obcych ludzi a z drugiej..... że jednak chyba mnie pokochał i to ja jestem jego pancią.

Chyba pokochał? Przecież on sobie Was SAM wybrał Tyle, że dzięki Waszej miłości i pracy stał się wreszcie "normalnym" psem rodzinnym


Ania napisał:
Dzisiaj właśnie odbyło się wiekie "pranie futrzaków" [...] Rufi nie zadowolony, Maksiu szczęśliwy i wszyscy w trójkę teraz schniemy.

Zobacz profil autora
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


Śmiej się śmiej Małgosiu. Ciekawe jak u ciebie wygląda psia kąpiel, pewnie wcale nie lepiej.
A Rufi jest faktycznie "psem rodzinnym" i " zabawiaczem gości". Goście są witani jakby przyszli do Rufiego i Maksa a nie do nas. Chyba, że przyjdzie ktoś nowy, to Rufi najpierw go trochę poobserwuje z daleka a później też już jest jego kumplem.Tego się nie da opisać jakie on miny strzela jak karzę im wyjść z pokoju gdy są goście a Rufiego ogon jest akurat na wysokości stołu. Później Rufi siedzi na progu z miną nieszczęśnika i po chwili zaczyna się "wczołgiwanie". Najpierw jedna łapka jest już w pokoju, później gdy pani nie patrzy druga łapka, pychol a później podciągamy całą resztę. Gdy pani srogim wzrokiem popatrzy, wycofujemy się i znowu od początku ....i tak cały czas.
Pozdrowienia
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Ania napisał:
Śmiej się śmiej Małgosiu. Ciekawe jak u ciebie wygląda psia kąpiel, pewnie wcale nie lepiej.

Ciiiiiiiii.........


Najmilej wspominam kąpiel Roxiaka - malutka opatuliła po prostu przednimi łapkami rękę mojego Blinka, i z przerażeniem w wielkich oczach dała ze sobą zrobić wszystko. Ale za to Śnieżyna - to dopiero była krwawa bitwa!

Więc.. różnie to bywa, ale wizja Waszej mokrej trójcy jednak mnie rozbawiła
Zobacz profil autora
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


Fajna ta Śnieżynka, Takiego białaska to pewnie trzeba często kąpać.
Zobacz profil autora
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


Dzisiaj mija tydzień jak pod moją nieobecność w domu Maks "pobił" się Rufim.
Przeżyłam straszne chwile, ale już wszystko jest dobrze. Obrażenia były na tyle duże że Maksiu musiał mieć szyte rany pod narkozą. Wszystko o dziwo bardzo szybko się zagoilo i jeszcze jest tylko trochę opuchnięty. Trudno powiedzieć co było powodem tego zajścia, ale jestem wręcz pewna że jak zwykle Maks wszczął bójkę a Rufi w końcu stracił cierpliwość. Przecież gdyby to Rufi zaatakował i naprawdę chciał zrobić małemu krzywdę, to nawet nie chcę myśleć co bym zastała po powrocie do domu. A Maks jest teraz dodatkowo pobudzony, bo to okres suczkowy a on jest strasznie "kochliwy", więc na razie dostał zastrzyk na ostudzenie hormonów a jak całkiem wydobrzeje to musi być poddany kastracji.
Najdziwniejsze jest to że chłopaki między sobą zachowują się jakby się nic nie stało, tak jak zawsze, zupełnie normalnie. Dla pewności mimo to gdy są sami w domu, to są zamknięci w osobnych pokojach z obróconą klamką, jak poradziła Małgosia.
Pozdrawiam
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Uf - super, że się Maksio tak szybko "zagoił"

No i patrz, chłopaki wybrali wersję udawania, że się nic nie stało
Trzymam kciuki!
Zobacz profil autora
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


Dziękuję Małgosiu za wszystkie dobre rady i pozdrawiam.('')
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Aniu,w zachowaniu chlopaków nie ma nic niezwyklego.U mnie na porządku dziennym sa ciagle awantury i łapoczyny pomiędzy Bartkiem i Borysem.Nie ma dnia,żeby nie doszlo do scysji.Powarkiwania i ,,przygadywania,,są bez przerwy.Oczywiście prowodyrem wszystkich zaczepek i awantur jest Borys.Bartek z reguły mu ustępuje,choć odwarkuje .Czasem jednak miarka przebierze się na tyle,że i Bartek nie wytrzymuje.Po mieszkaniu toczy się wówczas futrzasta kula zlozona z Bartka i Borysa,która jak lawina zmiata po drodze wszystko.Były juz i krwawe zajścia.Nie znaczy to jednak,że Bartek i Borys to wrogowie.Wystarczy bowiem tylko,aby któremukolwiek z nich dziala się ,,krzywda,,,przynajmniej w ich rozumieniu.Wtedy natychmiast jeden drugiemu biegnie na ratunek.Kiedy czasem karcę Borysa(oczywiście słownie)Bartek natychmiast występuje w roli adwokata i goraco go,,tłumaczy,,.Gdy jakikolwiek inny pies tylko zaszczeka na Bartka,Borys broni go jak lew.Obserwuję ich wzajemne relacje latami i wiem,ze w gruncie rzeczy sa ze soba niesamowicie zzyte.Najbardziej zobaczyłam to w czasie sierpniowej wizyty u weterynarza w klinice,kiedy pojechaliśmy tam z całą czworka.Ale to długa opowieśc,a to topik Rufiego.Musze napisac o tym w galerii,bo to naprawdę niesamowite.
Być moze odseparowanie chlopaków jest na razie dobrym pomysłem,ale nie na dłuższą metę.Nie można utwierdzać ich w przekonaniu,że muszą byc izolowane.Rufi czuje się coraz pewniejszy,poza tym Rufi zaczyna wkraczać w wiek męski.Pies około 3 roku zycia,a tak własnie jest z Rufiątkiem,zaczyna walczyc w domu o dominację.Na razie próbuje z Maksiem,ale przyjdzie taki moment,że Ciebie i męża tez będzie chciał zdominować.Mimo calej milości,nie można do tego dopuścić.Pamiętam jakie były ,,walki,,pomiędzy Billem i moim mężem.W koncu ,,załatwili,,to po męsku i połowicznie:kiedy Pancio jest w domu,to on rządzi,a kiedy Pancia nie ma to Bill czy ON rządzi.Ma sie rozumiec to ,,rządzenie,, dotyczy ukladu:człowiek-pies.Tak między nami mówiąc,naprawdę,to zaden z nich nie rzadzi...
Mówiąc jednak poważnie,to gdyby Bill wygrał tę,,walkę,,byłby niemały klopot,bo to silna osobowośc,silny pies,a do tego energia go rozpierała.Były potem próby dominacji ze strony Bartka,tez pomyslnie rozwiazane,a teraz nasz Borysek usiłuje przejąc władzę..Bezskutecznie...
Nie możesz Aniu tego przegapić,bo wesołe,pogodne i kochane Rufiątko może Was zmylic i ani się spostrzeżecie jak będziecie jego podwładnymi.A potem trudno to wyprostować.

Oczywiście wymiziaj od nas Maksia rekonwalescenta i Rufcia-dominanta.
Zobacz profil autora
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


Dzięki Edyciu za rady. Do powarkiwań to ja się już przyzwyczaiłam. Wtedy krzyknę i rozganiam chłopaków, każę każdemu iść na swoje legowiskoi oni mnie w miarę słuchają. Ale tamto wydarzenie było naprawdę straszne. Skoro Maks miał rany które trzeba było szyć pod narkozą i wszędzie było pełno krwi to możesz sobie wyobraźić jak to wyglądało.
Gdy przeczytałam o twoim mężu psiaku waszym który konkuruje w rządzeniu w domu wpadła mi do głowy jeszcze jedna rzecz, która mogła być powodem tego zajścia i tego że Maks zrobił się ostatnio bardzo nieposłuszny i uparty. Tłumaczyłam to "okresem suczkowym", ale może nie tędy droga. Otóż od jakiegoś czasu jestem sama z psiakami, bo mój mąż wyjechał za granicę na pewien czas. Zawsze to on był od karcenia ja od rozpieszczania. To on w mniemaniu psów był przywódcą domowego stada. Teraz jak nie ma przywódcy to trzeba wybrać nowego i chce być nim może i Maks i Rufi. No i pańcia czasem ostro skarci żeby jej psy "nie weszły na głowę" a przedtem raczej tego nie robiła. Może to też być powód ich coraz groźniejszych awantur?
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

A Ty wiesz, że to faktycznie mogło było katalizatorem?
Bo do tego dłużej pewnie są sami, zabrakło stałej osoby w domu, życie się im zmieniło, itp.

Do tego co Edyta napisała - możesz też zaprzestać zaspokajać psie potrzeby na ich żądanie. Czyli jeśli przyjdą po pogłaskanie czy smakołyk, czy też chcą wyjść na spacer, czy się pobawić - zignoruj ich. Psie rozumki dośc krótko pamiętają, więc za jakąś chwilę sama zawołaj ogony i wygłaszcz czy co tam akurat trzeba nie po prostu będzie wtedy gdy Ty chcesz, nie oni. Jeśli np. będą chcieli wejść do łóżka czy na kanapę - nie wolno. Ale jak Ty zaprosisz psa - to może się powylegiwać przy ukochanej Ani

Na razie niech się Maksio zupełnie z ran szarpanych wyleczy
Zobacz profil autora
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


Dzięki Małgosiu, skąplikowane czasem są te nasze psie pociechy.
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

No to rzeczywiscie Aniu,mamy odpowiedź.Psiska stoczyły walkę o przejęcie władzy!przy czym,Ty nie byłas wogóle brana pod uwage w tej walce.Niestety,ale do konca nie zmienisz juz tego stanu rzeczy.Ja pogodziłam się w pewnym sensie z tym,ze jestem na Billem.Jedynym,niekwestionowanym przywódca stada jest mój mąz,a zastępca Bill.Mnie udało się jednak na tyle poukładać relacje z psami,ze reagują na moje wszystkie polecenia.Nie da się jednak ukryc,ze zachowanie psów,kiedy męża nie ma w domu jest zupełnie inne,niż kiedy jest.Wówczas ,jakby to powiedzieć,nastepuje ogólne,,rozluźnienie,,.Co niektórzy twierdza,ze kompletnie rozpuściłam psy,ale to nie jest jednak prawda.One instynktownie czują,ze kiedy jest Pancio to trzeba zachowac dyscyplinę,a kiedy Pańcia nie ma,to można pofolgować emocjom.Oczywiście do pewnych granic.Charakterystyczne jest,ze pod nieobecnosc mojego meża,Bill cały czas jest czujny,nieustannie chodzi i pilnuje stada lub tez sledzi każdy krok,nie mówiąc o reagowaniu na każdy dzwonek,czy też odgłosy.Teraz kiedy jest ciepło i balkon od kuchni jest cały czas,,czynny,,Bill nieustannie,,oznajmia,,wszystkim,zę ON tu sprawuje władzę i niech nikt nie wazy się o tym zapomnieć.Kiedy mąz wraca,Bill po cieżkiej służbie ,,pada,, i zasypia kamiennym snem.Dopiero wtedy może pozwolic sobie na odpoczynek.
Małgosia ma rację,że przede wszystkim musisz dac do zrozumienia psom,ze to Ty decydujesz o tym,co będą robić i kiedy będą nagradzane i miziane.Wiem,ze czasem serce sie ściska,kiedy tak patrzą żałosnie tymi ślepkami,ale to tylko dla ich dobra.Wbrew pozorom nie czują żalu,tylko większy respekt i kiedy za jakiś czas je przywołasz,tak samo chetnie przybiegną i poddadza się pieszczotom.
Kocham bardzo moje psiska,ale gdybym nie była konsekwentna,nie dałabym sobie rady z czwórką.Nawet nie chce myślec co by się działo.
Dam taki prosty przykład.Pojechałam z Boną i Borysem do lecznicy na szczepienia.Bonka była chora,wiec istaniała koniecznosc zbadania jej i podania zastrzyków.Wszystko odbyło się spokojnie i sprawnie.Po zakonczonej wizycie pani doktor zapytała mnie z kim przyjechałam.Nie mogłam za bardzo zrozumiec o co jej chodzi.Musialam miec zdziwioną mine,bo powtórnie zapytała,już konkretnie,czy przyjechałam z psami sama.Oczywiście,zawsze sama jeżdźę z nimi wszędzie.Pani wet wyraziła uznanie mówiąc,,no własnie podziwiam,ze takie są grzeczne i tak pani sobie radzi,bo tu z jednym psem przyjeżdżaja cały mi rodzinami i nie moga sobie poradzić,,Dla mnie to własnie jest niepojęte,ale oznacza jedno:kompletny błąd wychowawczy.Pies dominuje nad wszystkimi,i w rezultacie nikt sobie z nim nie radzi.
Uff,ale się rozpisałam.Zanudze Cię Aniu,ale czasem można zauwazyc cos,na co do tej pory kompletnie nie zwaracało się uwagi.Kiedy chłopaki zorientują sie,ze mimo braku Pana,to nie one rządzą,skonczą się problemy.
Zobacz profil autora
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


Dziękuję Edyciu za rady. Napewno zacznę je wprowadzać w czyn, bo jak nie to chyba mnie zabiorą do domu wariatów. Wczoraj Maks mi uciekł na spacerze w kierunku łąki na którą często chodzimy ale wczoraj uznałam, że tam nie pójdziemy. Maks był innego zdania i pobiegł sobie tam sam. Na moje wołania był głuchy jak pień. Gdy go dogoniłam dostał klapsa i do końca spaceru szedł na smyczy. Wszyscy, którzy znają Maksa wiedzą że jest bardzo uparty no i......rozpieszczony. Umie sobie radzić, gdy coś przyskrobie, przegina dokąd sie da a jak widzi, że juz napewno po tyłku dostanie to w tedy kładzie się brzuchem do góry, tak żeby nie można go było klepnąć po pupie. Dobrze, że Rufi w miarę mnie słucha, dlatego wiem że wszystkim kółtniom między nimi jest winna mała, kudłata zadziora, czyli Maks.
Rufi miał w założeniu naszym byc kumplem i towarzyszem Maksa a Maks jego, ale czasem zastanawiam się, czy Rufi jest naprawdę u nas szczęśliwy.
Zobacz profil autora
Rufi - najpogodniejszy pies świata :)))
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 14 z 17  

  
  
 Odpowiedz do tematu