 |
 |
|
 | |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Karolina
Zwierzofan

Dołączył: 19 Maj 2006 |
Posty: 576 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Łódź |
|
 |
Wysłany: Nie 13:49, 17 Maj 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Podobnie jak Jola, tez zastanawia mnie dlaczego organizacja, ktorej celem jest pomaganie zwierzętom, dziala przeciwko drugiej organizacji, ktora ma w statucie wpisane to samo.
W mojej pracy widze niestety zupelnie identyczne zachowania, ale im blizej jestem ktorejkolwiek z organizacji i im bardziej wglebiam sie w temat, tym mniej to wszystko rozumiem.
Dochodze niestety do jednego wniosku - niektorzy ludzie wyzej stawiaja siebie niz zwierzeta a w organizacji prozwierzęcej realizują wlasne, osobiste ambicje, a nie program ratowania bezdomnych zwierząt.
Dlatego wlasnie związałam się emocjonalnie ze Zwierzyńcem, bo jest to jedna z niewielu mi znanych organizacji, dla ktorej psy zawsze beda najwazniejsze.
Zobaczcie - przeciez Zwierzyniec powinien tu pluc na burmistrza bo ludzie stracili prace, bo niesprawiedliwie zostali potraktowani itp., a pierwsze o co MałGośka zaapelowała, to o pomoc w wyadoptowaniu ze Schroniska jak największej ilości psów, które musiały tam zostać.
Emir niestety woli realizowac wlasny PR, krzyczac najglosniej i gdzie sie da w kazdej znanej czy nierozpoznanej sprawie, plujac na wszystko i wszystkich. Jak Ci ludzie sie nie boją własnych sumień... o ile je posiadają ... Wierze jednak że sprawiedliwosc i ich kiedyś dosięgnie.
|
Ostatnio zmieniony przez Karolina dnia Nie 13:53, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Nie 22:37, 17 Maj 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Sądzę, że warto tutaj zacytować wypowiedź naszej Madzi (pamiętacie Madzię? Trochę nam zniknęła, ale cóż - młodzież dorasta i ma swoje własne życie ) z forum [link widoczny dla zalogowanych] :
hajenova napisał: | Być może w moim poście nie napiszę nic nowego o schronisku, ale myślę, że im więcej opinii czy wypowiedzi, tym łatwiej będzie nam odnaleźć prawdę o sytuacji panującej w schronisku.
Sama byłam wolontariuszką wieluńskiego przytuliska ok. 4 lata, a więc w zasadzie znam je od podszewki. Ze względu na działalność w PCK, klasę maturalną przestałam udzielać się w minionym roku, choć sercem cały czas jestem ze schroniskiem.
Cholernie boli mnie, że w osobie pani Krystyny Krzemińskiej miasto nie dostrzegło tak naprawdę nic pozytywnego. Zajmowała się schroniskiem tyle czasu i nagle okazało się, że schronisko to "umieralnia".
Psy nigdy nie były głodne. Dostawały dzień w dzień gotowane jedzenie, pełno kości z masarni, sucha karmę (raz nawet wygraliśmy 300 kg), kilka razy dziennie sprawdzane było, czy mają wodę. Pies w kojcu miał zawsze dwie miski - na jedzenie i na wodę.
Opieka weterynaryjna cały czas. Suki regularnie były sterylizowane i trzymane w oddzielnym pomieszczeniu, by nie zabrudzić rany czy jej rozerwać, oczywiście w kołnierzu lub fartuchu by nie rozgryźć szwów. Na szyjach pry miały obroże przeciw pchłom i innym owadom. Regularnie były odpchlane i odrobaczane. Zdarzały się kilkakrotnie sytuacje, że psy potrzebowały konsultacji czy zabiegów weterynaryjnych spoza Wielunia. Nie stanowiło to problemu - pani Krysia od razu jechała z psem.
Psy nie były nigdy bez powodu usypiane. W ogóle nie kojarzę takich sytuacji.
Schronisko organizowało ok. 2 razy na rok (Wielkanoc, Boże Narodzenie) zbiórki w markecie/marketach. Dzięki powiedzmy jednej zbiórce udało nam się uzbierać ponad 1 tys. zł (a od miasta mieliśmy zaledwie 8 tys), ogromne ilości kaszy, makaronów, ryżu i suchej karmy. Organizowane były także stoiska na Dniach Wielunia. Więcej informacji na ten temat znajduje się na forum schroniska.
Za czasów kierowania schroniskiem p. Krysi powstały dodatkowe pomieszczenia na suki po sterylizacji, karmę, słomę, leki. Kuchnia została wyremontowana, postawiono wysoki płot, utwardzono plac schroniska, zrobiono nieprzeciekający dach, prysznic, toaletę.
To wszystko to zaledwie fragment dobrego. Sama pani Krysia, zanim zaczęła pracować w schronisku, dzień w dzień przyjeżdżała od psów, a szczególnie zgrai szczeniaków z rosółkiem czy inną zupą, rapkami, kośćmi itp. Psy automatycznie w okolicy godziny 8-9 stawały się pobudzone, szczekały i oczekiwały z niecierpliwością na swoją panią. Gdy pani Krysia zaczęła pracować w schronisku to nie zmieniło się. Dalej gotowała w domu smakołyki dla wszystkich szczeniaków i suk w ciąży czy już ze szczeniakami. Brała do domu psa, żeby wykąpać, ręczniki i koce, żeby wyprać. Nową szafę do domu zostawiła w schronisku, coby dokumenty czy inne papiery nie walały się.
Rozmawiał ktoś z Was kiedyś z panią Krysią? To, jak opowiada o psach, jest niesamowite. Poczucie, że jestem psiarą przycisza się w porównaniu do miłości do zwierząt pani Krysi.
Taka więc moja mała cegiełka. O schronisku można pisać wypracowania. Jeżeli macie jakieś pytania schroniskowe z minionych lat, tego co działo się w schronisku z chęcią odpowiem. Wciąż nakręcam się jak myślę o tym miejscu (dzięki zbliżającym się wakacjom będę mogła znowu zbliżyć się do przytuliska)  |
|
|
 |
 | |  |
MadziA
Zwierzofan

Dołączył: 22 Sty 2006 |
Posty: 908 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń |
|
 |
Wysłany: Pon 8:35, 18 Maj 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Witam serdecznie
Nie zniknęłam całkowicie, cały czas myślałam o schronisku i nadal myślę. Ze względu na maturalną klasę, PCK pewnie też, musiałam odstawić (wiem, że to okropnie brzmi) schronisko na jakiś czas. Ale zbliżają się dla mnie długie, 4-miesięczne wakacje, a więc uaktywniam się na nowo Gdy tylko przeczytałam o nowym miejscu, to nie ma możliwości, żeby nie pomagać na nowo, jeździć do schroniska. W końcu Działoszyn tak blisko Wielunia 
|
Ostatnio zmieniony przez MadziA dnia Pon 8:36, 18 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
wiata
Zwierzofan

Dołączył: 12 Sty 2007 |
Posty: 691 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Rybnik |
|
 |
Wysłany: Pon 20:24, 18 Maj 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Nie da się nie kochać pani Krysi .
Do tej pory starałam się nie wypowiadać tu swoich myśli. Od dłuższego czasu uczę się powściągliwości, staram sie nie dolewać oliwy do ognia a jednocześnie w miarę swoich możliwości, staram się cały czas być przy fundacji i choć odrobinkę ją wspierać. Być może nie zrobiłam wiele, być może nie jestem herosem, ani silną osobowością, a jednak mam świadomość, że "ziarnko do ziarnka..." i dlatego wierzę, że każda nawet najmniejsza pomoc jest ważna i już nikt mi nie powie, że za mało mogę, bo teraz wiem, że w kupie siła, a jeśli każdy z nas da z siebie choć odrobinkę to to będzie największa odrobinka świata. Tym bardziej bolą mnie i wkurzają takie głosy jak np. głos Emira. Emir zarzuca fundacji nieudolność, emir domaga się wyjaśnień i rozliczeń. Czy nie jeste przypadkiem tak, że aby wymagać czegoś od innych należy najpierw mieć to samo na swoim koncie Nie będę dokładnie się rozpisywać o jaką sytuację mi chodzi, bo wszyscy wiemy, że jest taka nie jedna, która została przez Emir sprytnie przemilczna lub co najwyżej kwitowana jednym, w kółko powtarzanym zdaniem. Były sytuacje kiedy miłośnikom psów należyły się wyjaśnienia ze strony emira, a których oni nigdy nie usłyszeli. Emir poucza Zwierzyniec jak negocjować umowę, o czym zresztą nie ma zielonego pojęcia, podczas gdy sam jedyne co zrobił to podstępem, jeden raz był w schronisku Wieluńskim po czym temu schronisku wyświadczył niedźwiedzią przysługę. Poucza, chociaż jak sam na żółtych kartach przyznaje (tak "drogi emirze" nie tylko AnJa czyta żółte karty) nie dostał odpowiedzi na tak szumnie reklamowane pismo, jakie wystosował do włodarzy miasta Wielunia. Przecież Władze miasta w świetle prawa miały obowiązek na te pismo odpowiedzieć. Gdzie był wtedy waleczny emir, czemu się nie upomniał o swoje Podobno to miało być działanie wspierające panią Krysię w jej pracy O ludzka naiwności... To bardzo przykre.
Choć nie napisałam wszystkiego co mi leży na wątrobie to cieszę się, że mój głos jednak pojawił się w tej dyskusji. Ponadto mam świadomość, że nie napisałam tu nic złego i nikt nie może zarzucić mi, że na kogokolwiek wylałam cokolwiek, bo tak nie jest. Wszystko co tu napisałam jest prawdą i nie będzie inaczej. Zwierzyńcu jesteśmy z Wami i damy radę, a gdyby ktokolwiek zarzucał Wam nieudolność to spójrzcie w oczy psom z przytuliska, spójrzcie na nowe, piękne kojce, które tak szybko udało się Wam postawić, spójrzcie na piękno okolicy jak otacza Wasze nowe miejsce.
Pozdrawiam ciepło i mam nadzieję, że już niebawem będę z Wami tulić ogony w ich nowym domu.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 6 z 13
|
|
|
|  |