Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Amie
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

....

Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Wieści są takie, że w niedzielę przed wyjazdem do weta wyobraziłam sobie scenariusz równie czarny, jak Kapucyna (bo ja mam wrodzoną skłonność do pesymizmu, przeze mnie zwanego realizmem). No i zgodnie z tym scenariuszem Kapucyna nie wybudzała się z narkozy (a co, zdarza się, więc czemu nie miałoby się zdarzyć Kapucynie), ja popadałam w czarną rozpacz, wiozłam malutkie zwłoki do babci, telefonicznie wzywałam TZ'a, bo grabarz przecież w takich okolicznościach przyrody jest niezbędny i odprawiałam obrządek pogrzebowy (wprawę już mam, w końcu półtora roku temu żegnałam się z apetem ). I tu pojawiała się kwestia ważka, a zarazem drażliwa: czy następny kot już, czy dopiero za chwilę? Jedno było pewne - nowy kot ma być kocim (napisałam pierwotnie "psim" - już mnie dokumentnie pogięło z tymi psami) dzieckiem, ponieważ z dorosłymi przygarnianymi kotami mam złe doświadczenia i nie chcę ich multiplikować. Pod uwagę była brana Lilu (oczywiście!) i jakieś nieznane jeszcze z imienia i mordki kocię z Miau (bo to pierwsze kocie forum, jakie przyszło mi na myśl przy konstruowaniu mojego scenariusza). Warunek był jeden i postanowiłam trwać przy nim nieugięcie - kotek ma być baaardzo biedny, może być ślepy (byle nieuleczalnie!), głuchy, kulawy, bez ogona, ucha itd. Gdyby mój scenariusz został wcielony w życie, Lilu drogą eliminacji już by odpadła, bo skoro zaczyna chodzić, to tym samym nie spełnia podstawowego wymogu niepełnosprawności.

Tak byłam pewna, że to ostatnie nasze wspólne z Kapucyną momenty, że aż jej cyknęłam dwie fotki (jak wywołam, to wstawię - uzbrójcie się w cierpliwość). Już się prawie popłakałam nad biedną, martwą Kapucyną, kiedy nadszedł moment wyjazdu. Kot darł się całą drogę (co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że przeczuwa rychłą śmierć - nic to, że zawsze w drodze się wydziera, tym razem to było złowieszcze przeczucie, a nie panika lokomocyjna), za to pies był wniebowzięty, bo on zawsze i w każdym aucie jest wniebowzięty. U weta pies poszedł na pierwszy ogień - dostał zarazki wścieklizny w kark i wlazł zdegustowany takim przyjęciem pod stół. Kot dostał zastrzyk w dupę i wlazł do swojej klatki. Miłą konwersację z panem doktorem urozmaicałam sobie spoglądaniem na coraz bardziej ogłupiałą Kapucynę. Z lekka poraziła mnie informacja, że jej coraz bardziej wybałuszające się oczy nie ulegną zamknięciu w trakcie operacji, ponieważ – UWAGA! – ona nie zapadnie w sen. To, czym nasz miły pan doktor uraczył kota, to takie coś, co ogłupia (dało się zauważyć), znieczula (o to trzeba zapytać już samą Kapucynę), ale nie usypia. Hmmm… zatem cały mój wzruszający (mało powiedziane! rozdzierający serce!) scenariusz diabli wzięli! Hmmm… gorycz porażki postanowiłam przeżywać w moim rodzinnym ogródku (do weta jeździmy do Komorowa, gdzie mieszkałam zanim przeprowadziłam się do centrum wawy).

Dzień cały Kapucyna spędziła przemieszczając się w rejonach parteru silnie zataczającym się krokiem, by w końcu zaszyć się w kanapie w pojemniku na pościel. TZ wzruszył mnie bardzo, kiedy po wejściu do sypialni zobaczyłam go leżącego na łóżku przed TV z rozłożonym ręczniczkiem na kolanach – na ręczniczku z pyszczkiem wbitym pomiędzy nogi TZ’a drzemała umęczona Kapucyna. Proszę bardzo! Niby stale słyszę, że Kapucyna na śmietnik, a Dżekson do Wielunia, ale jak przyjdzie co do czego, to ręczniczek i te rzeczy! Dżekson też starał się być miły. Podchodził, obwąchiwał z zainteresowaniem i nawet udało mu się nie rozdeptać płożącego się po ziemi kota, kiedy radośnie i bez celu galopował z jednego pomieszczenia do drugiego.

W poniedziałek Kapucyna odzyskała siły na tyle, że zaczęła fukać na psa, kiedy tylko przekroczył próg pokoju, w którym Kapucyna zaczaiła się pod fotelem (to jedyne pomieszczenie w mieszkaniu, z którego nie usunęliśmy jeszcze dywanu, zatem dla psa jest średnio dostępne i Kapucyna najbardziej z nas wszystkich przestrzega tej zasady). Pan doktor uprzedzał mnie, że przez dwa dni kot nie będzie chciał pić ani jeść, więc nie byłam zaniepokojona, że dopiero dzisiaj bohaterka niniejszej opowieści pożarła niemałe ilości wątróbki. Zresztą odbierając ją po operacji usłyszałam, że… jest gruba! Nie żeby jakaś spasiona do niemożliwości, ale jednak sadełka koleżanka zdołała na swojej śmietanowo-wątróbkowej dietce zgromadzić niemałe ilości. Zaraz się zmartwiłam, że kolejne moje zwierzę musi przejść na dietę (Dżekson po zimowym dogadzaniu, kiedy coraz więcej znajomych osób zaczęło zwracać uwagę, że bardzo się „poprawił”, dostaje mocno ograniczone porcje). Na szczęście mój wet ma zarówno dużo zdrowego rozsądku w podejściu do zwierzaków, jak i humoru i uspokoił mnie mówiąc, że kot im grubszy, tym lepszy. I tego się będziemy trzymać!

Aha! Na koniec się pochwalę – pan doktor powiedział, że Dżekson wygląda na bardzo dobrze utrzymanego psa. I ma piękne, błyszczące futro! I w ogóle jest super! Niby sama wiedziałam (w końcu to przecież ja o niego dbam, nie?), ale zawsze miło jest usłyszeć takie słowa od kogoś, kto psy widzi całe życie i wie, co mówi, prawda?
Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

Super, że Kapucyna żywa jeszcze ...a opowieść jak zwykle genialnie napisana
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Joaśka - Ty to masz sposoby Tak podejść Kapucynę, że nic nie wywinęła Tobie na złość

A, co tam - warto było podenerwować się, teraz masz przynajmniej doskonałe zwierzaki No i dzięki temu fotki będą Szkoda tylko, że gdzieś dopiero na jesień...
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Na jesieni? A kto powiedział, że na jesieni? Otóż bynajmniej! Fotki Ci wyślę mailikiem za chwilę. I co Ty na to?
Zobacz profil autora
apla
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 27 Lip 2005
Posty: 895
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Świebodzice

jnk napisał:
Na jesieni? A kto powiedział, że na jesieni? Otóż bynajmniej! Fotki Ci wyślę mailikiem za chwilę. I co Ty na to?


No nie wierze
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Kapucyna wprawdzie zyje,ale za to ja padnę trupem,jeśli się okaże,ze Joasia rzeczywiście wysłała te fotki... Na wszelki wypadek sporzadzilam szybko testament..
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

To uwierz, bo fotki już dawno wysłane do MałGośki. Teraz wszelkie opóźnienia to już jej sprawka.
Zobacz profil autora
Martusia
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 553
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oława

Joasiu skąfd ja znam ten scenariusz? Mi chodziło po głowie że co ja zrobię z denatem Zmorą bo luty to był i ziemia w lodzie... Mała co prawda ponoć zachowywała się podręcznikowo, ale to było ciężkich kilka godzin
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Jnk - pewnie, pewnie, teraz na mnie zwal winę... A zresztą - niech Ci będzie. I to na dowód:


małgośkowa skrzynka odbiorcza napisał:

Wiadomość przekazana
Od: jnk <***>
Do: "MalGo[ka_Schronisko" <malgoska@schronisko.wielun.pl>
Data: 12 maja 2006, 14:03:20
Temat: fotki




A teraz fotki bohaterki


Lustrzane odbicie?




Teraz na szczęście będzie już pojedynczo
















Ona bielutką końcówkę ogona!


I się nam Dżekson załapał na jedną fotkę - ale zaparkowałam ja na dżeksonowym topiku, oczywiście
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Za fotki dziękujemy z Kapucyną pięknie! Owszem, ona ma bielutką końcówkę ogona, śliniak i majtki (widać je na jednej z fotek pod parasolem). A propos parasola - u nas w domu nie przecieka dach, choć można by tak sądzić. Kapucyna po prostu, jak chyba większość kotów, uwielbia różne schowanka: szuflady, szafy, zakamarki i... parasole
Zobacz profil autora
Aska
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 1085
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

No... i nareszcie zrozumiałe jest częste określenie Joasi, że Kapucyna "się wybałusza"
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Faktycznie - majtki som
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

No,ćóz trochę mnie nie było,bo..padlam trupem Obiecałam to padłam,trudno.Tyle,żę usłyszałam,jak moje chłopy chcą spadek po mnie podzielić i stwierdziłam,że jednak wstaję.Niedoczekanie! Za to chyba oślepłam... Jakie majtki?gdzie?
Zobacz profil autora
geba
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 2675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

Edyska pisalas w niedziele a w niedziele ten serwer nas nie lubi i zdjec nie pokazuje wiec poczekaj do jutra na majtki
Zobacz profil autora
Kapucyna - siedem żyć kotki
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 4 z 7  

  
  
 Odpowiedz do tematu