Kapucyna - siedem żyć kotki

O, wypraszam sobie takie insynuacje! Przecież napisałam, że dziad jeden miał najprawdopodobniej kulkę z sierści w trzewiach.

U Kapucyny bez zmian. Łazi po domu i albo miauczy rozpaczliwie, żeby się ktoś z nią pobawił, albo mruczy, bo właśnie ktoś się z nią bawi lub ją głaszcze i drapie. A jak się jej głaskanie znudzi, to wbija swoje szpileczkowate zębulce w głaszczącą dłoń, dodatkowo przytrzymuje sobie ową dłoń przednimi łapkami, nie omieszkawszy wczepić się pazurkami w skórę, a tylnymi łapami dłoń (a właściwie nadgarstek) kopie z całych sił. Jak już uzna, że wyraźnie dała do zrozumienia, że jest z pieszczot bardzo zadowolona, usuwa zęby tudzież pazury z pokrwawionej, poszarpanej ludzkiej skóry i odskakuje na brzeg łóżka, gdzie przysiada i zapatruje się zamyślonym spojrzeniem w przestrzeń międzyplanetarną. A ty, człowieku, możesz iść opatrywać rany i łatać zwisającą w strzępach skórę.

I co? Chcecie jeszcze? Przecież od takich opowieści odechciewa się mieć kota! Ale faktem jest, że jak tak się wczepi wściekle w dłoń - można wtedy podnieść rękę w górę z oplatającą dłoń czarną wredotą i wygląda to wszystko razem, jak rękawica bokserska, zatem jak się wczepi i z takim zapałem i zapamiętaniem gryzie, kąsa, kopie, drapie i dziobie, to wygląda przekomicznie. Gotowa jestem znosić te tortury, bo widok malutkiego wulkanu złej energii jest zabójczy!

Hmmm... komu trzeba zapłacić żeby móc obejrzeć naszą jnk z uczepionym czarnym potworem do ręki?

Niech tam! Za friko wolną ręką pyknę fotę ręce zniewolonej przez czarego potwora.

No to ja poproszę bardzo

Się doczekać już nie mogę

MałGośka napisał:

No to ja poproszę bardzo

Się doczekać już nie mogę

ja też

Żarty żartami ale taki kot uczepioony u ręki to może być przykra sprawa. Jak kiedyś usiłowałam powstrzymać Grubego przed zeżarciem drugiego kota to wczepił się we mnie...z taką siłą, że pól roku leczyłam rękę...miałam uszkodzone pochewki ścięgien i wogóle moja łapa ledwie zipała...więc kochani nie przesadzajmy z namawianie Kapucyny do podobnych występów

Ych?

Jak, pytam - JAK - te milusie zwierzątka zwane kiciami mogą nagle stać się takimi potworami? Teraz tym bardziej fotek oczekuję - bo nie-wie-rzę...

Wysłany: Wto 20:42, 28 Mar 2006

jnk napisał:

Niech tam! Za friko wolną ręką pyknę fotę ręce zniewolonej przez czarego potwora.

No szkoda wielka, przeogromna szkoda

Nie dane nam będzie popodziwiać ręki krwią broczącej wraz z doczepionym kocim potworem...

Za to dostaliśmy Kapucynkę z Ołówkiem - dobre i to

(

tylko ja nie wiem, która kicia którą jest... Jnk! Ratuj!)

A tu jeszcze podkradnę Dżeksonowi jedną fotkę

Wysłany: Wto 21:41, 28 Mar 2006

No jak to, MałGośka, to szare, bezwładnie zwisające z ramienia mojej siostry to przecież Ołówek, a to czarne, małe, wredne to Kapucyna-Postrach-Psów. Ktoś tutaj nie doczytał historii moich kotków

.

Wysłany: Wto 21:44, 28 Mar 2006

wcale nie wredne tylko z charakterem
i sliczne w dodatku

Wysłany: Śro 7:21, 29 Mar 2006

No:) nic nie jest wredne, jedynie trochę... szalone

Wysłany: Śro 8:46, 29 Mar 2006

KOcio psie pieknosci

Jako że jutro Jnk rękoma weta, będzie Kapucynę "udoskonalać"

mocno trzymam kciuki

Ej no! Joaśka! I jak z malutką?

Jej... Nie trzymaj nas tak!

Ja jak Zmora dochodziła do siebie po zabiegu to przez pierwsze godziny w ogóle nie widziałam czy oddycha. Macałam jaj kończynki żeby sprawdzić czy nie sztywne i przysięgałam sobie w duchu, że już w życiu nie zaprowadzę zwierzątka do weta... Wieeeeeeeeeści chcemy!