Gutek, kocury i ja

Ależ nie brakuje, ona tu jest...

Piękny okrąglutki szylkret. Moje marzenie

Kiedyś będę miała takie dwa, albo trzy ...

Martusia napisał:

Ależ nie brakuje, ona tu jest...

Oj, ktoś się tu o manto chandrę wypędzające aż prosi...

Tam zaraz manto

, robaka to zalać trza ...

Martusiu wygłaskaj od nas wszystkie swoje ogony i mocno się do nich przytul :-)
Smutki niech idą precz !

Gutek, Gracja, Buranio, Sasza oraz ja (wciąż nieprzetrzepana i antyswiąteczna) życzymy wszystkim Forumowiczom spokojnych, wesołych, zdrowych i choć odrobinke białych Świąt

Błagam o rady

Otóż: juz za miesiąc przeprowadzam sie do kawalerki, gdzie jedyne drzwi to drzwi do łazienki, takie parawanowe i zamykane na słowo honoru a tu wojna między Gracją a Buraniem trwa w najlepsze... Teraz wygląda to tak, że Buranio może by sie i nawet zaprzyjaźnił, aczkolwiek kilka razy przylał Gracji tak, że krew sie lała, ale Gracja nie odpuszcza. Syczy na niego z rozdziawiona szczerbatą paszczą trzęsąc się przy tym histerycznie, na sam widok buraniowy ucieka najchętniej mi na plecy (oczywiście używając pazurów) a po każdym bliskim kontakcie z Burakiem Buraniem Gracja leje mi na łóżko, najchętniej na poduszkę.

Teraz nasze kocie zyie wygląda tak, ze dzień nalezy do Buraka, który zyje wraz z Saszą i Gutkiem zgodnie na pokojach a noc do Gracji, która mieszka w mojej sypialni. Śpimy sobie razem, przytulone, lub Graculka spi mi na głowie. W nocy otwieram też drzwi i Buranio przychodzi spać na kołdrę, nie ma wojny. A w dzień od początku.
Pomijam fakt, ze w kawalerce przez to nieodseparowanie będe miała non stop zasikane łóżko, ale Gracja sie wykończy. Buranio ja pogoni od czasu do czasu, ale kota nie zluzuje ani na chwilę, nie odpręży się...
Macie jakieś pomysły jak to rozwiązać

? Pomocy!

U mnie to wyglądało tak, że na początku koty podejmowały próby zaprzyjaźnienia, ale co któryś nie wytrzymywał i robiłą się wojna, która teraz trwa już od lat. Jeden kot zajmuje jeden pokój, a drugi resztę mieszkania. Jak jestem w pokoju to moga być razem, ale jeśli nie pilnuję to dochodzi do rozlewu krwi, albo w najlepszym wypadku do wyszarpywania futra. Niestety wszystko wskazuje na to, że tak zostanie na zawsze...zatem podzieliłam mieszkanie i rozstawiłam kuwety tak, żeby każdy kot miał dostęp do swoich niezależenie od drugiego kota.

Marta nie jestem kocią specjalistka,ale czy nie myślałas o sterylizacji Gracji?Wiem z wlasnego podwórka,ze dopóki Ciri nie była wysterylizowana,ciagle były jakies scysje i awantury.Poza tym dzikus był z niej niesamowity,syczała,drapała,gryzła ,a sikanko też było na porządku dziennym.Musieliśmy nawet pozbyc się zasikanej kanapy.Po zabiegu to jakby inna kotka:łagodna,spokojna,przytulasta,zero sikania i do tego figlarna i towarzyska.Równiez Bonka po sterylce złagodniała i zmieniła sie psychicznie na lepsze.Wydaje mi sie,że to mogłoby Ci rozwiązać problem.

Edytko i Gracja i Buranio są unisex... Tylko gówniarz smarkacz Sasza ma jajcoki bo mu jeszcze rosną...
Aniu no teraz jeszcze mogę izolować, ale od lutego będę dysponowała jednym pomieszczeniem, duzym, fakt, ale jednym!

Spróbuj może na forum kocim zadać temat...wiem, że koty mojej znajomej dostawały kiedyś Stresnal, częściowo ziołowy specyfik uspokajający - oczywiście od weta... ja niestety jak widać nie mam dobrych doświadczeń

Może na nowym miejscu, które będzie obce dla obu kotów, sytuacja się ustabilizuje? A może też faktycznie - jak Anna radzi - podać kociakom na początek coś leciutko wyciszającego, co pozwoli im nie reagować na siebie nawzajem, a z czasem przyzwyczają się do swej obecności?

Gracjęi bardzo zestresowały nocne noworoczne wybuchy, agodzine temu jak kładłam sie spac okazało się, że znudził ją ten wybuchający świat.
Śpij spokojnie moja Dziewczynko.

Jak mam to zrozumieć??Bo...aż mnie zmroziło?

Dołączam się do Szantinki, już w nocy jak to czytałam - poraziło mnie natychmiast, ale miałam nadzieję, że nie czytam ze zrozumieniem...

Martusia - napisz, że źle zrozumiałyśmy, proszę...