Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Królik,a raczej królewna jest masci hm...takiej trochę wilczastej..jest naprawdę ładny,wesoły,kica sobie po mieszkaniu i wogóle zachowuje się jak pies..Jak chcesz się więcej dowiedzic to zapraszam do topiku o moim stadku w Galerii..
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

oczywiście, że odwiedzę galerię
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

chciałyście kiedyś poznać historię Lotnika - poniżej list, którey Lotnik napisał do ciotek i wujków z dogomanii:

Pamiętacie Lotnika - to ja

Kiedyś moja opiekunka schroniskowa napisała w moim imieniu list
Dzięki temu listowi oraz dzięki Wam dogomaniacy moja ukochana Pańcia trafiła na ślad mojego istnienia
Zadzwoniła do schroniska i pewnego deszczowego lipcowego dnia wsiadła w samochód i przyjechała do Olsztyna.
Siedziałem sobie w boksie i gdy przyszedł po mnie pracownik schroniska i założył smycz to trochę się zdziwiłem a on zaprowadził mnie do biura. W biurze siedziała jakaś pani, której nie znałem i powiedziała "Chodź malutki, chodź słoneczko."
Nawet się ucieszyłem i chociaż deszcz padał to i tak pomyślałem, że mogę iść z tą małą panią na spacerek. Wyszliśmy za bramę a ona wcale mnie na spacerek nie zabrała tylko kazała wskoczyć do takiego dużego pudła na kółkach, które ludzie nazywają samochodem. Najpierw nie chciałem wejść do samochodu i tłumaczyłem tej małej, że wolałbym na spacerek. A ona coś tam burczała o deszczu, fryzurze i w końcu wzięła mnie na ręce i wsadziła do samochodu. Ruszyliśmy a ja się troszeczkę bałem, bo nie wiedziałem, co mnie dalej czeka. Kiedyś już mój pierwszy pan zabrał mnie w podróż samochodem i zostawił gdzieś samego a teraz schronisko było moim domkiem i wolałem taki domek niż żaden. Brzuszek miałem pełen jedzonka więc troszkę mi niewygodnie było jechać no i ... wiecie sami co. Kręciłem się, kręciłem aż w końcu przysnąłem – wlazłem do takiej skrzynki z papierami i zakopałem się jak mogłem najgłębiej (pańcia na te papiery dokumenty mówiła). W końcu samochód zatrzymał się. Pani wysiadła i gdzieś poszła. Za chwilę wróciła, otworzyła drzwi i powiedziała 'hop Lotniczku' – ale ja tak na wszelki wypadek pomyślałem, że nie wysiądę bo nie chcę zostać sam na świecie. Ja już mogę na zawsze mieszkać w tym samochodzie tylko niech mnie nie zostawia samego. No i wtedy pani zawołała taką malutką dziewczynkę i jeszcze jedną dużą i one mnie zabrały i zaprowadziły do pokoju i położyły tam takie dziwne co to 'legowisko' się nazywa. I zamieszkałem w tym pokoju. Odwiedziła mnie taka czarna laseczka Irma, że nie wiedziałem co robić. Ślicznotka, że niech mi wszyscy kumple zazdroszczą. Ale w życiu nie ma za dobrze – okazało się, że w domu mieszka jeszcze duuuuuuuuży Jaskier i on mnie nie lubił. Ale na szczęście ta mała pani, co mnie przywiozła to tego Jaskra nauczyła, że ja też tu teraz mieszkam a swoich się lubi i nie gryzie. Jaskier jest grzeczny i pani słucha, ale wiem, ze on nie za bardzo się cieszył, że pani mnie przywiozła Teraz żyjemy z Jaskrem w jednym domu, ale nie bawimy się ze sobą. Jaskier mnie może już troszkę polubił i my już jesteśmy kumplami, gdy razem psy z sąsiedztwa trzeba obszczekać. Czasem Jaskier chce mi przypomnieć, kto rządzi w psim stadzie – jakbym nie wiedział, że on jest duży a ja nie – ale na szczęście tylko sobie trochę kłapie bo wie, że pani jego też kocha.
Na początku to ja nie wiedziałem, kto jest moja panią i myślałem, że mała dziewczynka, taka słodka blondyneczka, a właściwie to myślałem, że jej opiekunka. Bawiły się ze mną całymi dniami, miziały, głaskały, dawały smakołyki. Potem opiekunka małej dziewczynki wyprowadziła się do swojego domku i ja myślałem, że to jednak ta dziewczynka. Ale mijał czas i już wiedziałem, że to jest mój dom i mój ogród i moje stado i moi ludzie. I powoli zacząłem układać sobie w głowie i teraz już wiem – moja panią, jedyną, ukochana jest ta mała pani, która mnie ze schroniska przywiozła. Rano moja hania wstaje i idzie do łazienki, a ja szybciutko razem z nią – mam w łazience swój kącik i tam mogę leżeć i myć się. Potem hania idzie do pracy a ja wtedy idę sobie na piętro i śpię w legowisku. To jest wersja oficjalna, bo jak tylko mogę to zajmuję kanapę albo fotel. Pan stara się mi utrudnić tą kanapę i fotele i kładzie na nich różne rzeczy, np. krzesła czy gazetownik. Ale między nogami krzesła też można spać na kanapie. A pani to udaje, że nie wie, że ja tam sobie uwielbiam sypiać. A potem Pani wraca do domu i ja już cały czas jestem obok niej. Jak gotuje w kuchni, jak je, jak czyta to ja cały czas chodzę za nią i krążę tak, żeby mnie widziała, żeby się nie niepokoiła, gdzie jestem. Ale najważniejsze to wleźć na kolana mojej pani. Trochę jestem za duży, ale nic to - w końcu pani mnie wzięła ze schroniska, bo się martwiła, ze jest mi tam źle i ja teraz nie mogę grymasić, ze ona ma za mało miejsca na kolanach, bo jeszcze by pomyślała, że w domu też jest mi źle. A w ogóle to ja prowadzę bardzo ciekawe życie. Rano nasłuchuję, czy hania już się obudziła i jak tylko mogę to wchodzę do sypialni i mówię jej, że ja też wstałem – opieram się łapami o łóżko i patrzę hani prosto w twarz, żeby widziała, że już jestem. A jak mi się nie uda to czekam pod drzwiami i razem maszerujemy do łazienki i czekam aż hania wyprowadzi nas na spacer. Po spacerze znowu idę z hanią do łazienki – czasami jeszcze Jaskier z nami idzie i wtedy jest ciasno, ale trudno hania mu pozwala. Hania sobie pluska się pod prysznicem a ja wylizuję swoje łapki i nie tylko łapki. No i jak wyjdziemy już z tej łazienki to kręcimy się po całym domu i dostajemy jeść i hania sobie gdzieś idzie. A ja w tym czasie zbieram siły do jej powrotu. No i potem to już cały czas jesteśmy razem. Cały czas patrzę na hanię i nawet nie bardzo wiem, co robią inni członkowie stada. A najbardziej lubię, jak hania siedzi przy biurku i coś tam stuka w takie przyciski i mówi, że pracuje. Ja sobie wtedy leżę na jej stopach i z zamkniętymi oczami myślę jak mi dobrze, jakim szczęśliwym psiakiem zostałem. I nawet Jaskra wtedy lubię. A czasem kładę się na kanapie i patrzę jak hania pracuje. I jest tak ciepło, cicho, spokojnie. No i niedługo po moim przyjeździe do domu hania znowu gdzieś pojechała i przywiozła taką śliiiiiiiiiiiczną małą psią dziewczynkę. I nazwaliśmy ją Bajeczka. Bo ona jest jak Bajeczka albo jak psie marzenie. I Bajeczka zaczęła z nami mieszkać. Na początku jak chodziliśmy na spacerki to hania musiała nosić Bajeczkę, bo mała wdrapywała się na nogi naszej hani i piszczała, że nie ma już siły chodzić. A teraz to jest już śliczną psią panienką i strasznym urwisem. Lubi biegać za mną i łapać z ogon. Raz to mnie tak złapała, że aż mnie ugryzła. Ja wiem, że ona nie chciała, ale i tak bolało. Ale pani mnie przytuliła i pogłaskała i wyjaśniła, że Bajeczka to jeszcze dziecko i wszystko jej trzeba najpierw wytłumaczyć. Więc jak mnie następnym razem chciała złapać za ogon, to ja jej wytłumaczyłem, że ... WARA OD MOJEGO OGONA. Ale bardzo, bardzo ją kocham. I czasem razem sobie leżymy na kanapie i śpimy a hania stuka w to coś na biurku.
Kiedyś hania zabrała mnie do swojej pracy. Ubrała mi czerwona obróżkę, do której przyczepiła serduszko z adresem, wzięła czerwoną smycz. Wsiadłem do samochodu i bardzo byłem grzeczny. Przyjechaliśmy do takiego ogromnego garażu, wysiedliśmy z samochodu i pojechałem windą i wcale nic a nic się nie bałem. A w biurze znalazłem pod biurkiem hani legowisko. I to legowisko pachniało Irmą i Bajeczką. Więc położyłem się i spałem sobie czekając aż hania skończy pracować. A jak nie spałem to sobie zrobiłem malutką wycieczkę i chodziłem po pokojach i sprawdzałem kto tam pracuje – w końcu muszę wiedzieć czy hani nic w tej pracy nie grozi. I teraz już wiem gdzie jeździ hania jak jej nie ma w domu. Chciałbym z nią jeździć codziennie, ale muszę pilnować domu.
A kilka dni temu hania przyniosła taką małą czarną kicię. Ją też lubię - w końcu jaka to dla mnie konkurencja takie maleństwo w dodatku chore. Irma ciągle chce tą małą Sabcię wylizywać i kicia czasami jest cała mokra a nasza hania mówi, że w Irmie budzi się instynkt opiekuńczy. Bajeczka też chce się opiekować kicią i obie dziewczyny chcą jej matkować. A kicia woli sama chodzić po domu i zwiedzać. Zaczepia Rufusa, który nie jest z tego powodu szczęśliwy, ale tez jest ciekawy co to za nowy domownik. I Rufusik trochę się tej malutkiej boi – śmieszne , prawda? Taki wielki rudy kocur a boi się takiej maleńkiej czarnej kociczki. Ale chyba się zaprzyjaźnią. I nasze stado składa się teraz z czterech psów i dwóch kotów. A wśród psów dwie dziewczyny i dwaj chłopcy. A wśród kotów jeden chłopak i jedna dziewczyna. No to chyba jest jakaś równowaga.

A najbardziej nie lubię, gdy hania wyjeżdża. Nawet na spacerki nie chcę wtedy chodzić. I nikt tego nie rozumie. Ja nie mogę wyjść z domu, bo jakby hania wróciła i mnie by nie było to mogłaby się strasznie zmartwić a ja nie chcę żeby moja hania się martwiła. Więc robię co muszę pod domem i za żadne skarby nie pójdę dalej – muszę pilnować naszego domu i czekać na hanię.
A w ogóle to ja muszę pilnować domu i bronić mojego stada. Dlatego gdy tylko pojawiają się Obcy ruszam razem z resztą i strasznie ich obszczekujemy. Tylko nie wiem, czemu Jaskier i Irma po obszczekaniu stoją i tylko się gapią i ja musze załatwiać resztę, więc skoro oni nie wiedzą jak, to ja się skradam i lekko gryzę Obcych w łydki – niech wiedzą, że stado jest pilnowane przeze mnie.

A tak w ogóle to piszę, bo chciałem, żeby wszystkie moje cioteczki wiedziały, że jestem zadowolonym psem domowym, kanapowcem, psem obronnym, myszołapem, że mam lśniące futerko i tyle jedzonka, że mi się maleńkie fałdki na brzuszku zrobiły. I codziennie jestem głaskany, miziany, przytulany.
I bardzo, bardzo ciociom dziękuję, że napisały o mnie na dogomanii, bo gdyby tego nie zrobiły to moja hania nigdy by się o mnie nie dowiedziała i nadal bym był psem bezpańskim w schronisku.
I tylko się tak strasznie martwię, że jeszcze tylu moich kolegów i koleżanek jest w schroniskach i czeka na swoją panią i pana i ja bardzo, bardzo tym pieskom i kotkom i cioteczkom życzę, żeby jak najszybciej domki i pańcie się dla nich wszystkich znalazły.

Lotnik
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

na kanapie obok mojego biurka leży Bajeczka a obok niej Lotnik. Bajka śpi, prawie kołami do góry a Lotnik wyraźnie walczy: spac czy obserwować hanię.
Obiecałam opisac historię Lotnika - dzisiaj, powyżej opublikowałam list, napisany przez Lotnika do dogomaniaków

a historia Lotnika zaczęła sie o d Irmy
a właściwie od Soni
jeszcze nie jestem gotowa do opowieści o Soni i o tym jak odeszła za Tęczowy Most
ale po dniu, w którym zamieszkała tam, gdzieś, gdzie wszystkie stworzenia są szczęśliwe nie mogłam pogodzić się z jej śmiercia i z bezsensem tej śmierci
ale wiedziałam, że przyjdzie taki dzień, w którym będę chciała, żeby w moim domu merdał jakiś ogon.
W dwa tygodnie po śmierci mojej Sonieczki pojechałam na dosyć ważne dla mnie spotkanie do firmy, w której zginęła Sonia. Tzn. Sonia zginęła obok budynku tej firmy a dziewczyny, sekretarki, asystentki widziały śmierć mojej suni i nawet usiłował mi pomóc. Ale Soni juz pomóc nikt nie mógł.
A więc byłam na tym spotkaniu. W trakcie jakiejś wypowiedzi otworzyły się drzwi i sekretarka zapytała czy będzie przerwa. Wszyscy się zdziwili, gdyż nigdy dziewczyny nie ośmielają się nawet zajrzeć do sali w trakcie spotkań )poza podaniem napojów, oczywiście) ale natychmiast pomysł spotkał się z entuzjastycznym aplausem obradujących.
Wyszłam na korytarz a tam stał wręcz tłum ludzi - wszystkie sekretarki, asystentki, pan, który coś w firmie robi ia na schodach siedziała ok. 10-cio letnnia dziewczynka i w koszyku miała dwa śliczne rudo-biale kotki. Ubrana byłam w pomarańczową garsonkę i natychmiast dziewczyny stwierdziły, że kot idealnie pasuje do mojego żakietu. I w ten to właśnie sposób pojawił się w moim życiu kot Rufus. Imie nadała mu moja córka, a właściwie zdecydowanie zareagowała na brak imienia i oznajmiłą swoim dzieciom, że kot babci nazywa się Rufus. I tak Rufus został Rufusem. Minęło kilka miesięcy. Rufus rósł i dawał na się we znaki. Energia gi rozpierała i żaden pies nie zniszczył mi tylu różnych rzeczy co tam mała ruda kuleczka pełna witalności. Przayszedł luty 2005 r. Rufus był juz 7-mio miesięcznym kawalerem, który zawarł ju z znajomośc z Jaskrem i lubił się z nim bawić. W lutym rozchorowałam się i zaczęłam buszować po internecie. Kiedyś sprawdzając czy wilczarz irlandzki i chart irlandzi to ta sama rasa natknęłam się na hodowlę Salutaris pod Białymstokiem. i na stronie www tej hodowli po raz pierwszy w życiu zobaczyłam HOVAWARTA. No i od tej chwili wiedziałam - muszę mieć sukę hovawarta. Po prostu muszę. Bo hovawart czarny podpalany (są jeszcze czarne i płowe) wyglądał jak moja Sonia. Nie był identyczny ale bardzo mi Sonieczkę przypominał. Trzy tygodnie szukałam suni do kupienia. I w końcu znalazłam właśnie w hodowli Salutaris. 11 marca 2005 r pojechaliśmy po naszą Irmę. Śnieg, deszcz, gołoleź - nic nie było w stanie mnie powstrzymac. I tak właśnie Irma, cudna sunia hovcia weszła w życie hani. Nie jest z wyglądu podobna do Soni - i całe szczęście. Sonia to Sonia a Irma to Irma.
Zapisałam się do klubu hovawarta i zaczęłam pisać na formu rasy. I tam właśnie któregoś dnia dowiedziałam się o dogomanii. A był to lipiec 2005 r. i mieszkał juz nami Jaskier. I zaczęłąm zaczytywać się we wszystkich wątkach i oczywiście ryczeć cały czas nie mogłam przestać. I przeczytałam list od Lotnika, a ponieważ w tzw międzyczasie przeprowadziłam się do domu pod Gdańskiem pomyślałam sobie, ze wyrok 9-ciu lat schroniska to chyba za dużo jak na takiego małego Lotniczka a ja mam warunki na następnego psa


Ostatnio zmieniony przez irma dnia Śro 9:02, 28 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Irma- do szczęścia brakuje Ci tylko..królika! Mamy jednakową ilośc ogonków Ty sześc i ja sześc.Tyle,ze Ty masz dwa koty,a ja kotkę i królika.Poza tym u mnie są trzy psy i jedna sunia.Tyle,ze w sumie jest równowaga,bo kot to kicia,a królik to królewna.. Sama powiedz,czy takie stadko nie jest wspaniałe?I jak Lotnik mógłby nie być szczęśliwy,skoro od razu trafił do wspaniałej,wesołej,pełnej gwaru rodzinki?
Widzę wiele analogii między zachowaniami i obyczajami Twoich zwierzaków i moich.Lotnik towarzyszy Ci w łazience,a mnie zawsze Bartek pomaga w kapieli..Musimy kiedyś koniecznie zrobić porównanie..
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

króliczek to marzenie naszej Oliwki
ale nie wiem jak koty i psy by go przyjęły
no i czy nasze stado powoli nie zacznie przypominac łańcucha pokarmowego
nie mam żadnych doświadczeń z króliczkami, jak mieszkają, co jedzą - to by było wyzwanie
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

EDYTA
przeczytałam sobie Twoja opowieść w galerii w tym także o króliczku
Ty mnie na tego królisia namawiasz, bo chcesz, żeby i mnie było tak dobrze jak Tobie, prawda?
ale ... widok króliczka wtulonego w Bajeczkę kusi, oj kusi
Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

Z doświadczenia wiem, że niektóre psy jadają króliki - miałam takiego psa
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

Jaskier wrócił z wygnania i znów stado jest w komplecie
Lotnik leży na kanapie i przysypiając obserwuje co jego pańcia robi
Bajka siedzi za mną na krześle i razem 'pracujemy'
Jaskier leży na środku pokoju i rozkoszuje się powrotem na łono stada
a Irma leży w przedpokoju z widokiem na pokój i drzemie
zaraz wstanę z krzesła, pójdę do przedpokoju, ubiorę się i ... spacerek
i jak tylko wstane z krzesła psy będa zwarte i gotowe i zamelduja się pod drzwiami
więc ruszam
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Anna: Masz przechlapane..To ja się tyle namęczyłam,zeby Irmie zachwalić krolika i przedstawić sielankowe wizje współzycia z psami i kotem..
No,cóz,trudno.Z godnościa będe się sama męczyć z królikiem..Właściwie to nawet nieszczególnie.Po ostatnich szaleństwach królik usiadł na pupie(dosłownie) i jest bardzo grzeczny.Psy tez jakby mu odpuściły i pomału tracą zainteresowanie.
Wiesz Irma ja tez nie mam pojęcia o królikach,miewałam tylko chomiki,ale widzę,ze to w gruncie rzeczy bardzo podobne stworzenie tylko trochę..większe..
Wydaje mi się,że twoje psiaki raczej przyjełyby królika do swojego stadka.Jeśłi dogadują się miedzy sobą i z kotami,to królik nie stanowiłby problemu.
Pomyśł jeszcze raz..królik wtulony w Bajeczkę..Już to widzę..
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Irma - no cóż. Łzy i z twardej adminki wycisnęłaś

A przy okazji topików w stylu galerii Edytki, które Ci umknęły - masz kobieto spoooore ZALEGŁOŚCI...
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

nadrobię i jeszcze własne stado w galerii pokażę
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

halo, halo to ja Lotniczek
dorwałem sie do klawiatury i informuję, że dzisiaj byłem z hania w pracy
jechałem windą - ale było fajnie tam za lustrem też jechal jakiś śliczny psiak
a potem byłem w ..... kawiarni i dostalem ciasteczko do schrupania taki straaasznie twardy sucharek - pychota
a potem sobie pod biurkiem spalem i czekałem az sobie do domku pojedziemy
i pojechaliśmy
cały dzień pilnowałem hani więc teraz mogę juz spac do rana a jaskier niech domku pilnuje
a to ja w pracy
[link widoczny dla zalogowanych]

a więcej moich zdjęć możecie zobaczyć tutaj

[link widoczny dla zalogowanych]

papa cioteczki i wujaszkowie
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Dopiero teraz zobaczyłam jak bardzo Lotnik podobny jest do mojego Boryska..Właściwie wyglądają jak bracia..Czy Lotnik jest tez takim urwiskiem?
A ta kudłata,ciemna kula na śniegu zamierzała ulepić bałwana?
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Nie ma jak los zapracowanego psa...

Zobacz profil autora
od Fafika do Lotnika - czyli zwierzaki w moim życiu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 12 z 116  

  
  
 Odpowiedz do tematu