Edyta i drużyna BBB+B(iC)

To jest bardzo proste.

Na sobie zapinam pas ( na końcach 2 kółka spięte klamrą''szeklą'')do niej umocowane są 2 solidne linki( takie tarernickie)z szeklami na końcu.
Każdy pies przypięty jest do jednej linki.Tym sposobem jak idziemy na spacer ,to mam nad nimi kontrolę( 2 swoje łapki wolne)i jak trzeba to na''któtko''prowadzę.Ida równo obok siebie.Dopiero na trawniku jest mała''jazda''jesli wybiorą sobie ten sam czas załatwiania potrzeb fizjologicznych w dwóch różnych miejscach.
Na początku zanim nauczyły się razem chodzić było troszkę ''podknięć''ale teraz - prawie bez problemu.
Czuję kiedy mają ochotę mocno pociągnąć wiec ..staję w miejscu.
Tym sposobem oszczędzam bark,ktory ...troszku mi doprawiły.
Fajnie się to sprawdza przy średniej masie psów.Największe jakie tak prowadziłam były dorosłymi malamutami i było ciężko( bo ja do wielkich ludków nie należę)

musisz fote tego wstawic-jakos brak mi wyobrazni jak to wyglada..ale u mnie ten patent by nie podzialal-130 kilo to troche duzo zeby kontrolowac bez rak

Tez jakoś nie widze tego patentu..Obawiam się,że zanim zdążyłabym zareagowac to ujechałabym spory kawałek...na brzuchu...

Ok zdjątko będzie.

Daga - moje razem ważą ok.50 kg.Dlatego pisałam,ze dla dużych psiaków nie jest to dobry pomysł.
Edytko - owszem parę razy ( szczególnie zimą) lądowałam na dupsku jak mnie młody zaplątał.Tylko wtedy chodziłam z nimi na ''dwójniku''a różnica wzrostu między nimi była spora.Zobaczymy jak będzie w tym roku.

Edyta, złączkę zauważyłam, ale myślałam, że działa tylko w tandemie Bill-Bartek, bo młodzież za głupiutka i za rozbrykana na takie rozwiązania.

Szantina, zdjęcia koniecznie, bo co innego sobie wyobrazić, a co innego zobaczyć i pewnie... umrzeć ze śmiechu

(no, chyba że z podziwu).

Szantina podesłała zdjęcia swojego"patentu",a zatem wygląda to tak:

Jakos czarno to widze w moim przypadku...Chociaż patent świetny.

ja tez to czarno widze w swoim przypadku

.No chyba,ze cala moja trojka bylaby jak ta najmlodsza moja sunia-wtedy nawet piec by dalo rade przypiac

.Ale patent super-o ile psy sie za bardzo pod nogami nie placza,bo to byloby dosc trudne

Wysłałam dzisiaj zdjątka do Edytki - ja przypięta do psów na spacerku.
Ładnie poprosiłam o wstawienie,więc jak ciocia znajdzie chwilkę czasu to zobaczycie,że ''nie taki diabeł straszny''

troche działkowych atrakcji z dnia wczorajszego:

Okazja na żebranie o żarełko znajdzie się zawsze i wszedzie..

Zalewajka prosto z gara smakuje najlepiej..A ja tu się wyslilam w wymyślaniu żarełka dla psów..

Ale dobre było..Bitwa o garnek i miskę znajomego została zakończona sukcesem Billa...Aczkolwiek to Bartek był inicjatorem.Przyszedł,bezceremonialnie wsadził Panu Władkowi mordę do miski(wykorzystał,że stolik niski) i dostał co chciał...

Bartek spokojnie oczekiwał przed wejściem do domku i kuchni..,A może jeszcze cos skapnie...?

Borysek tez uczestniczył w zalewajkowej batalii.Dostał osobno już ode mnie,bo jego szanse w potyczkach z Bartkiem i Billem były marne..Potem zastanawiał się intensywnie,co by tu robic..

Bonka niestety poza swoim ogonem i bieganiem dookoła świerczka nie wykazywała niczym zainteresowań..

przepraszam ze wtrace 3 grosze mam nadzieje ze tym nie zasmiece tematu ale gdyby ktos zapragnal wlasnorecznie zrobic patent Szantiny to owo cos na koncach co Szantinka nazywa szeklą to poprawna nazwa ustrojstwa brzmi raksa. Szekla to takie cus na wzor literki omegi tylko ze ze srubka na koncu.

Geba - wybacz

- ja laik....
Jak zwał tak zwał,ale działa...

Edyta-foteczki cudne

.Ze tez Bartek batalii nie wygral

Hehe,za to dzisiaj wygrał..Wstawię fotki i napisze jaka..Też na działce..

mam nadzieje,ze nie za ostra ta batalia byla

czekam na fotki

Ja się tak nie bawię

ogony opychają się takimi pysznościami jak zalewajka...a ja ślinotoku dostaję....
Pamiętam smak tej pychoty jeszcze z dzieciństwa,kiedy to zwarta i gotowa z łyżką w ręku czekałam,aż dziadziuś naleje na talerz i powie,ze już nie jest strasznie gorące....mniam....mniam