Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
"Brudna sfora w schronisku"-psi Oświęcim w W.?
Ela


Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Działoszyn

[Ponieważ Ela uprzedziła mój zamiar i założyła ten topik w czasie gdy z Blinkiem przygotowywaliśmy skany artykułu, o którym Ela pisze - nie będę już zakładała nowego, tylko w moim poniższym poście wkleję i skan i mój komentarz do całości. Pozwoliłam sobie również zmienić tytuł topiku. Adminka MałGośka]




Z niekłamanym oburzeniem przeczytałam artykuł zamieszczony w "Kulisach Powiatu"
Na podstawie "wywiadu" z kobietą, dla której czyste gary i kojce więcej znaczą niż dobro zwiarząt, oceniono wartościową pracą ludzi zaangażowanych w prowadzenie schroniska. Tak się stało,że od niedawna miejsce to zaczęło przypominać schronisko dla zwierząt, a nie rzeźnię. Być może kojce nie są czyste, być może garnki są przypalone i kuchnia niedomyta. Ale, zastanówmy się, jakie znaczenia ma to dla zwierząt. To akurat przeszkadza tylko ludziom. Pieniadze, które otrzymuje schronisko przeznaczone są na skrome wynagrodzenia dla pracowników, leki, budy, karmy... Moze ciągle są to za małe kwoty? Czy ktoś się nad tym zastanowił, że w stosunku rocznym nie jest to nic nadzwyczajnego? Wszyscy umiemy liczyć... Wiemy, ile miesięcy ma rok i, ile dni ma miesiąc... Policzmy... Małe zdziwienie, prawda??
Nikt nie znęca się nad zwierzętami w tym schronisku. Tzn. żaden człowiek. Ale miedzy zwierzętami wybuchają psie awantury. To tylko natura. Czy każdego psiaka powinno się zamknąć w osobnej klatce? Moze i byłby to dobry pomysł na rozwiązanie tego problemu i...zalegających ( przeszkadzających p. Iwonie) psich odchodach na terenie schroniska...
Psy są dobrze karmione, leczone, szczepione, sterylizowane... Być moze nie jest tu czysto. Ale, na Boga, nie jest to statek kosmiczny, tylko zwierzęcy przytułek. Nie obowiązuje tu toaleta ani podstawowe zasady savoir vivr'u. Psom ich odchody nie przeszkadzają. Ranią ich ludzie, pseudomiłośnicy zwierzat, którzy zapominają, lub próbują nie zauważyć pracy włożonej np. w w adopcję zwierząt.
Tak łatwo nie zauważyć rzeczy oczywistych i tak łatwo, z ubolewaniem stwierdzam, oceniać innych ludzi, niszcząc przy tym ich autorytet i wspaniałą pracę.
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Elu, o jakim schronisku mowa?
Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

A o co chodzi? Czyżby zaczęły się wojny o prowadzenie wieluńskiego schroniska?
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Wczoraj ukazał się kolejny numer jednego z wieluńskich tygodników. "Kulisy Powiatu" ( [link widoczny dla zalogowanych] ) tak oto, na swej głównej stronie, reklamują artykuł o naszym schronisku:
[link widoczny dla zalogowanych]

Całość obszernego artykułu Blink zeskanował, tylko troszkę uciachało podpis pod fotką Grażki, ale za tydzień same Kulisy powinny udostępnić strony tego numeru, więc będzie można się lepiej temu przyjrzeć.

Oto skan, można go powiększyć w przeglądarce, lub zapisać na dysku i już we własnym komputerku powiększyć do potrzebnego rozmiaru.

[link widoczny dla zalogowanych]


Dla "zachęty" podsumuje cały artykuł określeniem wziętym z niego - zostaliśmy nazwani "psim Oświęcimiem"...



Gdy już artykuł przestudiujecie - oto moja odpowiedź, którą wysłałam na forum Wielunia, gdzie oczywiście również przerażeni ludzie pytali o co tu chodzi


MałGośka napisał:

Szczerze?

Nawet nie wiem jak na ten "artykuł" zareagować
Tłumaczenia wymaga tam praktycznie KAŻDA linijka tekstu... Gdy to wczoraj przeczytałam - świat mi runął, bo właśnie dowiedziałam się, że każda sekunda mojego życia od ponad już trzech lat, to działania krzywdzące zwierzęta.

W tej chwili nie mam gazety przed sobą, więc nie mogę się ustosunkować do konkretów, ale ogólnie spróbuję.


Iwona - nasza, była już, pracownica - pojawiła się w sierpniu, ale znamy ją właściwie od lat, bo często korzystała z naszej pomocy dla swoich psów. Pomimo tego, że nie byłam w stanie z nią nawiązać kontaktu, ze względu na specyfikę jej charakteru (lub mojego?) cieszyłam się niesamowicie, bo okazało się, że dziewczyna potrafi niesamowicie ciężko pracować. Nieważne stało się więc jak mi się z nią rozmawia (czyli wcale) - ważne by dogadywała się z p. Krysią, która jest jej bezpośrednią przełożoną i dobrze pracowała. To, że zcinała się z Jędrkiem, drugim pracownikiem, nie wydawało się mi istotne, byłam zresztą święcie przekonana, że to wszystko jest w formie żartów, a młodemu chłopakowi faktycznie czasami przydało się wytarganie za uszy.
I nagle, w sobotę, gdy schronisko teoretycznie (bo praktycznie pracy i to ciężkiej jest tam na 24 h na dobę) jest już zamknięte, została sama i... tu przestaję sytuację rozumieć.
Ponoć się zdenerwowała, że drugi pracownik poszedł już do domu - i zamiast zadzwonić do p. Krysi - wezwała policję, chyba też SM, zaczęła się odgrażać i awanturować
Powiadomiona przez wolontariuszkę p. Krysia próbowała telefonicznie z Iwoną sytuację wyjaśnić, ale dziewczyna się wyłączyła. Więc p. Krysia pojechała do schroniska, a że jej nie było już tam - to do blisko mieszkającej matki dziewczyny. Tam poczekała na Iwonę - ale rozmawiać się z nią nie dało, wrzeszczała, odgrażała się, itp. Więc cóż pozostało - p. Krysia zabrała jej klucze do schroniska, by już tam pod naszą nieobecność nie mogła się dostać, oraz telefon.
W poniedziałek Iwona sama do pracy też się już nie stawiła, więc spisaliśmy wypowiedzenie umowy o pracę, która wczoraj późnym popołudniem dopiero została wysłana (a nie jak piszą w gazecie...).

Tego co mówiła w gazecie Iwona zupełnie nie rozumiem, bo ona sama najlepiej przecież znała naszą codzienność - problemy, stan sprzętu, warunki, itp. A to z jej ust padły najcięższe, do tego kłamliwe, oskarżenia…

Nie dziwię się jednak redaktorowi naczelnemu, że podjął z radością temat.
Sam pisze zresztą, że mieli już na początku swej działalności umieścić artykuł o nas, sam mi przyznał, że o wiele gorszy niż ten. Gorszy?

Stan schroniska nie jest dobry. Będę pierwsza osobą, która przyzna tu rację każdemu. Wprawdzie w porównaniu ze stanem całego obiektu w dniu przejęcia przez nas to niebo do ziemi – ale kogo interesuje jak było kiedyś?

Dostajemy z gminy 50 tys. zł rocznie. To pieniądze Wieluniaków i tu też nie dziwi mnie zupełnie fakt, że to się ludziom nie podoba. Nawet tu, na forum, można łatwo zaobserwować ile jest osób przeciwnych istnieniu instytucji schroniska w ogóle, a co dopiero mówić o tym, że ich pieniądze na to idą…
Kwestia tego, że choć 50 tys. zł brzmi niesamowicie – to jednak nawet za tyle nie jesteśmy w stanie się utrzymać (ratuje nas tu bardzo pomoc materialna i finansowa ludzi z całej Polski) – była też już tu poruszana. Wystarczy podzielić tę kwotę na 12 m-cy – co daje 4167 zł na miesiąc, od tego odjąć 1,5 tys. m-cznie na opłacenie weta. Mamy wtedy 2667 zł. To teraz z tej kwoty trzeba opłacić pracowników - dwóch fizycznych - "na rękę" mają po 524 zł, a łączna kwota, z ZUSem, to ponad 1700 zł. (to co robię sama - wykonuję bez wynagrodzenia, choć to całe moje życie) - więc pozostaje kwota ok. 900 zł na żywienie psów (których bywa średnio 50-60, choć i ponad 70 się zdarzyło), różne naprawy, dodatkowe leczenie psów. A gdzie choćby sterylizacje, by zmniejszyć populację bezdomnych zwierząt? Czy to nadal wydaje się tak wielką kwotą?
Na pozostałe sprawy (telefony, księgowy, pracownik biurowy, samochód i wszystkie z nim związane opłaty, koszty administracyjne - np. znaczki, papier, koperty, itp.) musimy sami zorganizować sobie pieniążki - ponieważ każdy wydatek schroniskowy jest udokumentowany i tylko te spełniające gminne wymogi są uznawane i wliczane w owe 50 tys. zł.
Naprawdę – gdyby nie darowizny i wsparcie ludzi o wielkich sercach – nie byłoby możliwości prowadzenia schroniska…

Remonty próbujemy wykonać na własną rękę, a większe prowadzi gmina. Dzięki temu np. niedawno udało się zrobić chodniczek wzdłuż ciągu kojców, z odpływem dla wymywanych nieczystości. Super, prawda?
A jednak nie. Jakoś stale zatyka się odpływ, przez co wzdłuż kojców stoi bajoro pełne ekstrementów, słomy i śmieci, trzeba to non stop czyścić.
Do tego dochodzi problem przez nikogo nie zauważany – by wymyć dobrze kojec potrzeba sporo wody, ta woda musi też gdzieś potem spłynąć. Efekt – ciągle zapełnione szambo, za wywóz którego trzeba zapłacić jednorazowo ponad 70 zł, a wywozić trzeba praktycznie co parę dni.
W ramach "prezentu" wpływa nam do szamba również cała deszczówka, w tym ta z wielkiego placu targowego - bo schronisko jest położone troszkę niżej...
Jak to wszystko ma nie śmierdzieć? Ale niestety zwierzaki się załatwiają – więc nawet gdybyśmy mieli 10 osób stale sprzątających każdą kupkę – i tak zapach byłby z lekka niesympatyczny. To „urok” miejsc gromadzących zwierzaki.
Do tego praca w schronisku to nie tylko sprzątanie, które trzeba wykonywać non stop właściwie. Zwierzaka trzeba też nakarmić, pójść z nim do lecznicy, wykonywać bieżące naprawy, główkować jak sobie radzić z różnymi problemami. To praca, jak już wspomniałam, na 24 godziny na dobę – a chyba się nikt nie zdziwi, że za najniższe wynagrodzenie pracownicy nie chcą siedzieć już totalnie charytatywnie? Pomijam też fakt, że jednak muszą przychodzić parę razy dziennie i w weekendy poza godzinami pracy – zwierzaki trzeba nakarmić, podać leki, sprawdzić czy wszystko w porządku, itp., a gdy znajdą się wspaniali ludzie gotowi dać dom dla zwierzaka – to choćby to był środek nocy, leci się jak na skrzydłach!

Dużą i nieocenioną pomoc stanowią wolontariusze – to oni chodzą ze zwierzakami na spacery, czeszą je, wybawią, a i do weta pójdą lub pomogą w innych sprawach. Tylko, że jest tych ludzi mała garstka i to głównie dzieciaki – więc w roku szkolnym/akademickim już praktycznie ich nie ma


Co nam jeszcze zarzuca gazeta? Głód? „Psi Oświęcim”?
Tu mi ręce opadły – nasze zwierzaki NIGDY nie były głodne… Może się zdarzyć, że pies jest wychudzony – bo do nas dopiero trafił, bo trawi go choroba (ale gdy to zauważymy zaraz bierzemy takiego delikwenta „na warsztat” i w miarę naszych możliwości leczymy), bo jest przerażony i zestresowany, nie chce jeść. Od prawie samego początku prowadzenia przez nas schroniska mamy bardzo fajną współpracę z około wieluńskimi firmami (ubojnie, mleczarnia, itp.), dzięki którym kupujemy bardzo tanio odpady, lekko przeterminowane produkty nadal dobre. Problemem jest raczej brak warunków do przechowywania tych dóbr. Do tego stale zaopatrują nas w różne psie przysmaki opiekunowie wirtualni naszych psów, przyjaciele schroniska. Robimy zbiórki w marketach, bardzo często dzieciaki w Wieluniu i w różnych miastach Polski również urządzają takie akcje. Bywa, że nasi podopieczni dzielą się swym jedzeniem ze zwierzętami ludzi, których nie stać na jedzenie dla nich (pomoc każdemu zwierzakowi w potrzebie jest zresztą wpisana w statut Fundacji, nie tylko prowadzenie schroniska).
Borykamy się nawet z problemem nadwagi u naszych psiaków – bo nie ma czasami jak dopilnować by nie zjadły za dużo, a ruchu nie mają ze względu na brak częstych spacerów…
Wystarczy przyjrzeć się zdjęciom naszych podopiecznych – jak wyglądają po przyjęciu, i jak po pewnym czasie (choćby wyadoptowana już Aiva – jej przemiana u nas była niesamowita, czy nadal u nas mieszkająca Delfinka, zapraszam do zapoznania się z historiami naszych psiaków na stronie [link widoczny dla zalogowanych] ).

Źle skonstruowane kojce – to także nasza bolączka i to poważna. Ale ich gruntowny remont to olbrzymie pieniądze, prowizorki natomiast nie starczają na długo…Kto ma zaś psa – ten wie czego taki stwór potrafi dokonać: wydostać się z kojca można na wiele sposobów, w tym preferowane są te niszczące go totalnie

Zagryzienia to problem wszystkich schronisk. W takich warunkach nawet psie „owieczki” i totalne ciamajdy potrafią pokazać się od najgorszej strony. Do tego dochodzi stres i zachowania stadne, wyzwalane przy takiej ilości psów.
Z braku miejsca musimy czasami zamykać po dwa psiaki w kojcu (lub parę, jeśli są małe) – a po latach pracy z psami wiem, że nie da się zawsze przewidzieć psiego zachowania, zwłaszcza, gdy zostanie on sam…
Niestety trzymanie psa po jednym w kojcu jest nierealne – mamy 31 kojców, a psów bywało i ponad 70. Jak namówić nasze społeczeństwo by psów nie porzucało, nie rozmnażało, nie krzywdziło, nie przywiązywało do płotów schronisk, do drzew w lesie? Nie byłoby wtedy psiej bezdomności na taką skalę…

To też powód dla którego psy w naszym schronisku zajmują każde pomieszczenie – w tym biuro. Tam przebywają głównie szczeniaki i psi rekonwalescenci, w tej chwili to zazwyczaj tylko parę psich ogonków – ale zimą był moment, gdy mieliśmy 17 psów w tym maleńkim pomieszczeniu!
Psiska są tam całą dobę, i o ile podczas pobytu ludzi mogą wybiec przed biuro i się wysiusiać, o tyle gdy są zamknięte – tak jak te w kojcach - muszą po prostu się załatwić (choć i tak zazwyczaj ktoś wieczorem jeszcze przychodzi te ogonki pozamykane na spacerek wyprowadzić).
Panią redaktor strasznie zbulwersował fakt wyglądu biura, które już dawno biurem być przestało… Jej pomysł rozwiązania problemu pokazuje, że nie ma pojęcia np. o zachowaniach psa po narkozie czy szczeniaka – taki zwierzak po prostu załatwia się tam gdzie akurat stoi. Sprzątnięcie tego przy częstości tych psich „wypadków” nie zniweluje zapachu, a tam gdzie psiaki się załatwiają i pojawia się psie jedzenie – będą też uciążliwe muchy (na terenie samego schroniska zmagamy się też z myszami i szczurami – i to też problem wszystkich chyba schronisk…).


Muszę przyznać, że redaktorzy Kulis do tematu zabrali się profesjonalnie, na miarę ogólnopolskiego "Faktu" prawie.
W poniedziałek, dzień przed ukazaniem się gazety, na rozmowę z p. Krysią umówiła się owa dziennikarka. P. Krysia zaraz po wizycie uśmiechnięta zadzwoniła mi opowiedzieć, jak było miło, jak dziewczyna wysłuchiwała z zainteresowaniem opowieści o naszych problemach, o ludziach, którzy nam pomagają, o potrzebach i planach.
Teraz już wiemy czemu się uśmiechała. Efekt sami czytaliście…

Zresztą spotkałam się wczoraj wraz z p. Krysią z redakcyjnym gronem Kulis - w rozmowie uczestniczyli redaktor naczelny Sławomir Rajch i autorka "reportażu" - Joanna Subczyńska.
Oboje nawet nie starali się sprawiać wrażenia osób przejętych losem psów i tym jak problemom zaradzić. Za to byli bardzo pewni siebie, p. Rajch to też osoba trudna w dyskusji, co pozwoliłam sobie w naszej rozmowie zauważyć – nie jestem przyzwyczajona do podnoszenia na mnie głosu i traktowania jak tłumaczące się dziecko…

Gdy zaproponowałam, by w ramach poznania problemów „od podszewki” popracowali u nas przez jakieś dwa dni – p. Rajch z ironicznym uśmiechem stwierdził, że pracuje 18 godzin na dobę. O wysłaniu koleżanki redakcyjnej nawet nie wspomniał, ale tu się nie dziwię – w schronisku trzeba się nieźle upaprać, psy skaczą, no i śmierdzi – co najbardziej widać bardzo zadbanej p. Joannie przeszkadzało…

Za to - i tu niestety jest sedno problemu - usłyszałam, że sprawa nie dotyczy tylko nas jako osób prowadzących schronisko, ale też osób stających „za tym” - samej "góry".
Wprost im powiedziałam, że nie interesuje mnie prywatna walka z obecnym burmistrzem. A jakby na to nie patrzeć – tylko dzięki burmistrzowi udało nam się schronisko przejąć i uzyskać stan obecny. Stan obecny, z którego jestem dumna, bo jest ciężko wypracowany – a tak kłujący postronne osoby w oczy… Również w gminie są osoby nam bardzo przeciwne, więc zastanawiam się CO będzie, gdy burmistrzem zostanie inna osoba? Może ten artykuł jest „pierwszym skowronkiem” zmian - mówiąc ironicznie?

Zabolało mnie też sformułowanie, że za pierwszym razem została p. Rajchowi obiecana „poprawa”. Moment? Jaka poprawa skoro jesteśmy świadomi, że tu nie ma jak za bardzo zmian wprowadzić? No i za co? Kto mu obiecywał coś o co walczyć trzeba z mozołem, a nie lekką ręka przeprowadzać?

Podsumowując – p. Rajch stwierdził podczas rozmowy, że skoro my jako Fundacja sobie nie radzimy z całością problemu to, by pieniędzy nie marnotrawić – trzeba schronisko zamknąć.

Pomimo tego, że na moją uwagę, iż zapewne nie uratował w swym życiu żadnego zwierzaka prychnął ironicznie, że bym się bardzo zdziwiła, pomimo, że ponoć zwierzaki nawet lubi i ich los jest mu nieobcy, pomimo, że ponoć doskonale zna sytuację schronisk w Polsce i niejedno już widział – ani razu nie pojawił się wątek emocjonalny tej sprawy, wątek psiego losu, losu psów, które nadal będą krzywdzone i porzucane, czy schronisko będzie istniało czy nie…


Do tej pory wszystko co w artykule zostało wymienione jako nasze przewinienia – dla mnie było podstawą do szukania pomocy, do dalszego działania. Przez gazetę zostało przedstawione jako marnotrawienie pieniędzy podatników na „zabawę” we własnym podwóreczku, co jest widziane tylko przez przechodzące obok osoby.

Nikogo nie interesuje fakt, że problem jest głębszy niż nasze zaniedbania i trudniejszy do rozwikłania niż sugeruje to gazeta. To problem wszystkich tego typu placówek – a piękny wygląd pary tego typu instytucji jest przypłacony potężnymi pieniędzmi, pracą wielu osób, zainteresowaniem całego miasta, ewentualnie – w skrajnych przypadkach – strasznymi matactwami, aż po masowe usypianie zwierząt..

P. Rajch był bardzo zdziwiony, że jakoś przez cały ten czas ludzie nas odwiedzający osobiście, z całej Polski, widząc stan schroniska - nadal chcą nam pomagać, inwestują w nasze zwierzaki swoje pieniądze i nie wysuwają takich oskarżeń, bo mają świadomość wagi problemu – choć zapewne nie powiedzieliby, że znają dokładnie sytuację schronisk w Polsce… Jak p. Rajch.
Obawiam się, że jest jednak sporo osób zorientowanych w temacie jeszcze lepiej, a nadal nam pomagających – pewnie wielu z Was widziało wakacyjny cykl artykułów w „Naj” poświęcony schroniskom w Polsce, większość wydań była poświęcona właśnie nam, reporterzy byli u nas parokrotnie i dzięki ich pracy staliśmy się jeszcze bardziej znani.

Do tego dochodzą częste kontrole z różnych urzędów – poczynając od naszej gminy, a na wojewódzkim inspektoracie weterynaryjnym kończąc. I osoby władne by to czynić – jakoś nie chcą nas zamykać. Ale p. Rajch bardzo. Bo popiera nas burmistrz?....
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Qrwa! Jaki jest do nich adres mailowy albo pocztowy? Mają jakieś forum internetowe te hieny pseudodziennikarskie? Zaraz im skrobnę parę słówek, tylko powiedz, MałGosiu, na jaki adres to przesłać. Qrwa, no! Żeby ich Bóg pokarał! Co to za padlinożercy w tym szmatławcu wieluńskim siedzą?!
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Oczywiście moje oficjalne pismo do tych gnid będzie mniej emocjonalne
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

jnk napisał:
Oczywiście moje oficjalne pismo do tych gnid będzie mniej emocjonalne

No mam nadzieję

Adres do redakcji jest widoczny na skanie artykułu, a także na ich stronie:
[link widoczny dla zalogowanych] - ale ten w Wieluniu, tu jest filia.

A tu jeszcze jest ich gazetowe forum: http://www.kulisypowiatu.fora.pl/




Topik, o którym wspominałam, na ten sam temat na wieluńskim forum:
[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Dzięki, MałGosiu. Jak ochłonę, to napiszę, bo teraz to bym im pewnie nabluzgała, naqrwowała i tyle. Jutro się w sobie zbiorę i coś tam nasmaruję trzeźwego i złośliwego. Czuję się w prawie, bo nie tylko gmina łoży na to "skandalicznie" prowadzone schronisko - ja też! Zatem mam obowiązek zabrać głos w dyskusji, czyż nie?

Do czego namawiam także innych zwierzomaniaków.
Zobacz profil autora
Blink
Moderator
Moderator

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 497
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń

jnk napisał:
Dzięki, MałGosiu. Jak ochłonę, to napiszę, bo teraz to bym im pewnie nabluzgała, naqrwowała i tyle. Jutro się w sobie zbiorę i coś tam nasmaruję trzeźwego i złośliwego. Czuję się w prawie, bo nie tylko gmina łoży na to "skandalicznie" prowadzone schronisko - ja też! Zatem mam obowiązek zabrać głos w dyskusji, czyż nie?


Masz swiete prawo! Wierze w Ciebie
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Popieram Jnk Tez napisze,tylko nie mam zamiaru pieszczotliwie pogłaskac ich po główce.W koncu od czasu do czasu sama bywam w schronisku i niejednego psa zabierałam,to wiem jakie naprawde są tam problemy.
Zobacz profil autora
Aska
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 1085
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

Ups. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze (lub o władzę). Musimy się na zimno zastanowić co zrobić (plan A, plan B itd.). Na pewno trzeba wysłać maile do tego pana (z możliwością "do wglądu", co by się nie wyparł później), zaprosić kogo się da do poczytania naszego forum i najważniejsze... Każdy z nas ma znajomych znajomych. Takie sprawy (mając jak widać do czynienia z "betonem") załatwia się "plecami".
Tylko spokojnie, nie można się dać sprowokować, bo każde źle wyrażone emocje będą działać na naszą niekorzyść. Sprawdźcie kto ile przelał pieniędzy w tym roku, żeby każdy potencjalny chętny na schronisko wiedział jakie kwoty zależą od nas, bo te cztery tysiące miesięcznie od gminy to śmiech. Może trzeba się będzie przenieść na PW jak zaczniemy knuć, bo nie każdy powinien wiedzieć o naszych planach. Piszcie o swoich pomysłach i koniecznie uruchomcie znajomości.
Zobacz profil autora
apla
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 27 Lip 2005
Posty: 895
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Świebodzice

O żesz k...
Jak nrazie, to mnie zatkało...

Fajnie jest pisac o czymś, o czym nie ma się zbyt bladego pojęcia...
Zobacz profil autora
Szantina
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Rany ....zupełnie mnie zatkało....muszę ochłonąć , bo chyba szlag mnie trafi....

Tego nie można tak zostawić....
Zobacz profil autora
geba
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 2675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

No pieknie pieknie wiem jedno teraz wszystko zaczyna mi sie we lbie ukladac chyba bede musiala przeprosic jedna osobe bo nie uwierzylam jej w to co mowi ale jak pisze Anna napisze o tym na PW wiem ze czesto rozne sprawy wyciekaja z roznych Topikow i sa pozniej niewlasciwie uzywane.


Ostatnio zmieniony przez geba dnia Pią 11:54, 29 Wrz 2006, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Listy do gminy przydałyby się, właśnie od Was - osób wspomagających materialnie i duchowo nasze działania, osób, które są z nami już długo, osób bywających u nas, ale też tych, którzy po prostu w nas wierzą. Gmina ma obowiązek zaradzenia w jakiś sposób psiej bezdomności - ale nie musi posiadać schroniska, może np. wynająć firmę wywożącą psy do innych placówek.
Odpukać - choć jak pisałam nie wszyscy urzędnicy widzą potrzebę naszego istnienia, wręcz jesteśmy kulą u nogi dla co poniektórych - to jednak w tej chwili nawet mieliśmy już parę wizytacji i wszystko odbywa się w miłej, nawet przyjaznej atmosferze.
Przydałoby sie jednak, by dalej widzieli sens w naszym istnieniu...

Tu namiary na naszych gminnych urzędników, którym podlegamy bezpośrednio:
Burmistrz Miasta:
Mieczysław Majcher tel.: (43) 8860228

Z-ca Burmistrza Miasta:
Robert Kaja tel.: (43) 8860229
[link widoczny dla zalogowanych]

Naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej:
Waldemar Kluska tel.: (43) 8860215
[link widoczny dla zalogowanych]


Adres:
Urząd Miejski 98-300 Wieluń,
Pl. Kazimierza Wielkiego 1

[link widoczny dla zalogowanych]
tel.: (43) 843-8195
fax: (43) 843-8031



Do wspomnianej gazetki namiary sobie znajdziecie pod linkami w moim poprzednim poście. Nie wiem czy oni są zobowiązani umieścić na swoich łamach Wasze wypowiedzi, nie znam się na prawie prasowym (zresztą oni chyba też skoro umieścili zdjęcia p. Krysi i wymieniali ją z nazwiska) - ale dobrze by było gdyby Wieluniacy przeczytali coś więcej niż oszczerczy artykuł...

Tyle, że takie zainteresowanie to woda na ich młyn zapewne


Kolejna sprawa - wg mnie najbardziej chyba istotna - to nasza p. Krysia.
Niby wie, że mamy poparcie ludzi, itd. ale jednak to na jej głowę spadły te wszystkie razy, to ona na miejscu spotyka się z każda osobą, jest znana Wieluniakom bardziej niż ja - a to ją "subtelnie" obsmarowano, dodając do tego zdjęcia
Nie ma dostępu do netu, nie ma jak poczytać tego co piszecie - i mimo, że nie poddaje się łatwo, bo to "twarda babka" - przydałoby się i w jej kierunku wysłać jakieś ciepłe słowa...
Gdybyście mieli ochotę i czas, byłabym wdzięczna

Krystyna Krzymińska
ul. Zielona 22 A
98-300 Wieluń

tel. 0 508 215 083


Ostatnio zmieniony przez MałGośka dnia Pią 12:06, 29 Wrz 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
"Brudna sfora w schronisku"-psi Oświęcim w W.?
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 5  

  
  
 Odpowiedz do tematu