 |
 |
|
 | |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Sob 21:56, 09 Gru 2006 |
|
 |
|
 |
 |
No dobra, jak już tu dziś zajrzałam, to podzielę się wieściami z pufkowego życia. Jeszcze wieluńskiego życia
Na czym to skończyłam?... Acha - ostatnio mieliśmy chore lewe oczko. Oczko się ładnie podleczało, coraz szerzej otwierało, aż któregoś dnia po powrocie z pracy kot radośnie spoglądał na mnie spod przymkniętego dla odmiany oka prawego
Musiałam biedne kocie ciałko pacyfikować do pięciu razy dziennie i wpychać różniaste maścidła i kropelki w oba oczydła biedniusie... Ale dzielna była niesłychanie i w przerwach między zabiegami szalała za dwa kocie ogony
Wolę nie wiedzieć co kot, nawet ślepawy może robić MIĘDZY zasłoną a firanką...
Po mleku głównie - tak ją nosi, że stara się być w paru miejscach na raz, robić na raz sto czynności, ma tysiąc pomysłów na minutę... A czasami przód kota robi co innego niż tył, ewentualnie poruszają się od siebie niezależnie
Polowania na psy są na porządku dziennym... yyy... godzinnym raczej. Tu przymierza się do skoku na Supła
Gdy oczy przestawały być powolutku problemem Pufa została zaszczepiona ponownie - więc możemy się oficjalnie poszczycić jednym z niewielu kotów w Polsce z pełnymi szczepieniami (jeeeny, kot pod szczepiennym kątem jest dużo kosztowniejszy niż pies )
No. Pięknie i miło. Kot zdrowy i szalejący jakby przyjmował kofeinę w nadmiarze. I nagle - bum! Pufcia leży smętnie, nic w niej chęci do życia, nawet ukochane mleczko nie wyzwala w niej potwora Do tego przy próbie dotyku płacze i jęczy
Przerażeni - pojęcia nie mieliśmy z Blinkiem cóż też mogło się stać. Ewidentnie poobijana, ale JAK u licha?
W końcu się wyjaśniło - zbiegły się dwie sprawy. Pufa skosztowała nieświeżego mleka i miała krótką niestrawność, a żeberka bolały, bo wcisnęła się w szparę drzwi przy ich zamykaniu - to jej ulubiony sport, co nas o kolejne siwe włosy przyprawia
Po dobie odzyskaliśmy zainteresowanego życiem kota, a po dwóch - małpka mała szalała już po firance, wzdłuż i w poprzek, jakby chcąc nadrobić stracony czas
A mówiłam Wam już jaka Pufcia mądra?
Udoskonala z dnia na dzień sposoby kradzieży jedzenia. Potrafi znudzona ziewać człowiekowi w twarz jednocześnie wiosłując łapką w bok by przyciągnąć do siebie dyskretnie kawałek leżącego nieopodal jedzonka, mrucząc przy tym dla zupełnego odwrócenia uwagi
Nie lubi być porzucana, przeciw takim działaniom protestuje głośno i żałośnie. Czasami chce iść tam gdzie poszły psy, czasem jedno z nas. Dla jasności - zostawiana samotnie na czas naszej pracy - przyjmuje to spokojnie, to nie jest porzucanie przecież tylko czas zarabiania na kolejne - konsekwentnie przez nią gubione - myszki
Dziś przydybałam ją gdy próbowała rozszyfrować co należy zrobić by klamka się poruszyła, co przecież otworzy drzwi Wie, że leżąc pod drzwiczkami do szafki i manewrując odpowiednio łapką jest w stanie czasami je uchylić, ewentualnie coś wyciągnąć ze środka
Pyskuje jakby mniej - bo mniej ma do tego powodów, trudniej ją na czymś przyłapać...
No po prostu szok, mówię Wam. Jeszcze chwila a zacznie liczyć do tysiąca. A to przecież dopiero 5 miesięczne dziecko!
Na zakończenie - łóżkowa sesja zdjęciowa Udało mi się uwiecznić Pufcię z każdym ogonem w ulubionym posłanku, teraz również kocim
Dobranoc!

|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Wto 21:30, 12 Gru 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Z tym rozmyśleniem się to są święte słowa Anny i warto, MałGosiu i Blinku, żebyście je zapamiętali. Niemniej jednak rozumiem, że obiecane, zaklepane, wyczekiwane. Pufciak musi jechać (albo iść, albo lecieć, a może płynąć - tacy jesteście tajemniczy, że nic już nie wiem ) i kropka. Ale... jest światełko w tunelu samotności po małym Pufiątku... A tym światełkiem jest... TAK! BINGO! przygarnięcie jakiegoś małego, samotnego kociątka-pufiątka Czego Wam, potencjalnemu kociątku i nam wszystkim życzę!
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Wto 22:56, 12 Gru 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Ale skąd mam wiedzieć o co pytać? Czy ktoś mi powie?
Sama musiałam się naumieć. Prawie wszystkiego [łeee no, nie ma emotki pokazującej jaka MałGośka biedna i nierozumiana przez świat]
Jak wytargałam zaropiałe i zastrupiałe łyse kocię zza siatki od sąsiada to wiedziałam tylko tyle, że:
- mogę się wszystkim zarazić (wycałowałam nosek)
- nie wolno dawać mleka, bo biegunka będzie (dałam i daję do tej pory, z tym, że coraz bardziej rozrzedzone wodą)
- cokolwiek będę chciała przy kocie zrobić skończę zadrapana na amen (no i mogę przy Pufie zrobić absolutnie wszystko, przy ewentualnym małym sprzeciwie i miauczącej rozpaczy, a sznytów dorabiam się jedynie przy zabawie)
- kot człowieka nie potrzebuje do szczęścia (może i nie potrzebuje, ale stale się tego domaga)
- biedactwo będzie przez psy zamęczane (psy są zamęczane przez kota)
- sikać będzie wszędzie, przy każdym stresie (gdy już załapała po co jest kuwetka, to parę razy jej się wypadek przytrafił, ale od ponad miesiąca jeśli nie dłużej potrafi nie tylko korzystać wyłącznie z kuwety, ale i pokazać mi, bym ją udostępniła, jeśli akurat sprzątam)
- mały kot z ulicy - to dzikusek, a mam kota wykształconego i najmądrzejszego pod słońcem, do tego empatę potrafiącego okazać uczucia...
No. Niektóre z powyższych same mi w łeb wcisnęłyście swymi opowiadaniami - proszę się ładnie dopasować do wymienionych punktów
I NIKT u diaska mnie nie uprzedził, że kot będzie z lubością nurkował w oleju na patelni świeżo zdjętej z ognia 
|
|
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 6 z 15
|
|
|
|  |