 |
 | Mantisowe Miauczące Trio |  |
Mantis
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 1263 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Wto 0:13, 16 Sie 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Z pewna nutką zazdrości podglądałam kociska Zwierzomaniaków, bo mimo, że zjawisko "kot w dom" nie jest mi obce, miałam świadomość, że posiadam dwa ogony nieprzychylnie do tego stworzonka nastawione. Jednak mimo to, zaczęła kiełkować myśl "nie bądź wygodnickim tchórzem, spróbuj". A jak juz cos w mojej łepetynie zakiełkuje... (Identycznie bylo z Wiki, myśl zakiełkowała i nie opuszczała, aż się Szczotka zaadoptowała ) Musi to być kociątko, z dwóch powodów, po pierwsze, mam nadzieję, że psiule łagodniej przyjmą dziecko, po drugie, to samo w drugą stronę. Ale jak tu TZ przekabacić? W ciągu dwóch miesięcy dwa psy. No anioł w męskiej skórze A teraz kot? Jak nic, eksmitacja Na chwilę odpuszczam. Po kilkudniowej nieobecności zaglądam na Allegro... heh "kicia z Ciechanowa", niedaleko... przeznaczenie. Długo się nie namyślając pisze maila, Pani się zgadza, ja podekscytowana (i juz na 100% zdecydowana), z niecierpliwością czekam na weekend. Aaa, myślę sobie, co ma być to będzie. Sobota, uff. Nic nie mówię, jadę. Pani miła, ale patrzy podejrzliwie. Czy ja wyglądam na pożeracza kotów? Po stokroć zapewniam, że będę dbać, dzieci nie będą strzelać kotem z procy, nie wyrzucę jak dorośnie itp.. Koteczka wystraszona, stawia opór, ale jakoś się udaje zapakować do samochodu, w drodze grzeczna, ani piśnie. Dojeżdżamy, rodzinka "prezentu" nieświadoma i w odczuciach podzielona Dzieciaki skaczą z radości, mąż mruczy pod nosem "wiedziałem, że coś kombinujesz". Co w jego języku oznacza "a niech ci będzie, ale to już naprawdę ostatni raz". Bardziej zaskoczyła mnie reakcja Wiki, od pierwszego spojrzenia się w kocim dziecku zakochała, niestety, bez wzajemności. Kocina wystraszona, wychowywana w kocim stadzie + jeden człowiek a tu taka sfora, w dodatku mieszanka ras. Przylgnęła do mnie, ułożyła sie na kolankach, śpi. Wparowała sąsiadka, Wiki narobiła hałasu, kicia myk za szafę i żadne argumenty nie przekonały żeby wyjść. Kocina pół nocy miauczała, Wiki piszczała, ja się niepokoiłam, TZ marudził. Tak minęła pierwsza noc Julki w domu.
|
Ostatnio zmieniony przez Mantis dnia Wto 1:38, 07 Lut 2006, w całości zmieniany 3 razy
|
 |
|
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Wto 10:33, 16 Sie 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Mantis, koty dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo się adaptują do nowych sytuacji typu: człowiek, pies. Wiem, bo mam sama takiego dziwoląga, ale za to, jak już pokapuje, że sytuacja pt. człowiek nie jest groźna, to przychodzi na mruczanki, mizianki i takie tam. I to jest super gratyfikacja za wszystkie wcześniejsze wizyty, kiedy kot przemykał lotem ślizgowym przez pokój i dał z siebie zobaczyć jedynie wytrzeszczone oczy albo koniec ogona. Czekaj, a się doczekasz! Dżeki też czeka (a nawet szczeka ) .
|
Ostatnio zmieniony przez jnk dnia Wto 17:54, 16 Sie 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Mantis
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 1263 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Wto 18:11, 16 Sie 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Dlaczego Julka? Hmm, propozycji było mnóstwo, ładne, śmieszne, dziwne, ale jakoś żadna mi do niej nie pasowała. A wczoraj wieczorem... olśnienie. Ha, wiem, będzie Julka. Pewnie dlatego, że to imię kojarzy mi się ze słodkim łobuziakiem, a właśnie takie ma kicia pyszczydło.
I wcale nie jest takim dzikuskiem na jakiego wyglądała Już na drugi dzień rankiem sama wyszła z ukrycia, nie podchodzi do nikogo, ale kiedy się ją weźmie na rączki nie oponuje tylko się przytula. Dzieciarnia cały dzień biegała z kłębuszkami wełny na sznurku zachęcając małą do zabawy. Z początku nieśmiało, ale w końcu zaczęła się zachowywać jak na kocie dziecko przystało Podarła firankę, wywaliła kwiatka. Narzekałam, że psy nie rozrabiaja to teraz mam Psów jeszcze się panicznie boi, ale wydaje mi się, że zaaklimatyzuje się szybciej niż myślalam. W nocy wymknęła sie ze swojego koszyczka i spała wtulona w Bartka Ale mruczeć paskuda nie chce 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Wto 18:45, 16 Sie 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Daj jej czas! Prędzej czy później zamruczy Was na śmierć . A w mruczeniu bardzo pomocne bywają wszelkie fatałaszki, które da się ugniatać łapkami tak, jak ugniatało się brzuszek mamy, żeby napić się mleka. Najlepsze byłoby jakieś stare futerko, ale mogą być też dziergane na drutach swetry czy szale. Kapucyna ma w swoim koszyku trzy skórki norek czy jakichś innych niedużych, zamordowanych bezsensownie gryzoni. Jak wchodzi do tego koszyka i zaczyna ugniatać futerka, mordka zaraz się jej robi taka... nieobecna i już nie mruczy z rozkoszy, tylko grzmi. Co ja będę owijała w bawełnę - orgazm wielokrotny, no !
Aha! Futerka zostały po mojej teściowej i uznałam, że jedyną moralnie uprawnioną do ich użytkowania osobą jest kot.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Śro 17:35, 17 Sie 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Tak, między innymi to właśnie znaczy. Ale znaczy też: "dobrze jest mi tak, jak jest, czyli kiedy leżę sobie spokojnie i nikt mi nie przeszkadza niepotrzebnym mizianiem, kizianiem i głaskaniem". Mój kot mruczy, kiedy ugniata swoje futerka w koszyku i jest wtedy absolutnie samowystarczalny, ale koty mruczą także, kiedy są ranne i człowiek je znajdzie. Dlatego fachowcy uważają, że mruczenie jest nie tylko oznaką dobrego samopoczucia, ale także próbą zwrócenia na siebie uwagi. Zresztą sama się przekonasz, jak Juleczka będzie Ci się plątała wokół nóg pomrukując zawzięcie: "no, weź mnie na ręce wreszcie i daj mi trochę tych głasków i całusków. co ty tam robisz na górze? kurczę, no!".
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Mantis
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 1263 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Pon 16:01, 29 Sie 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Dziewczynki już nie reagują na siebie tak żywiołowo. Wiki nie próbuje cały czas matkować a Julka już nie ucieka w popłochu na widok Czupura (Czupura czterołapnego, bo przed dwunożnym zwiewa gdzie pieprz rośnie ) Bo niestety, z tym małym potworem największy problem, jest tak opiekuńcza, że gdyby Julka zjadała co jej Kaśka podtyka mialabym kota wielkości tygrysa bengalskiego, nie wspominajac o zaniku narządów chodnych Julcia już zaczyna się zachowywać jak na kociaka przystalo, poluje na wszystko co się rusza, ale nadal niepodzielnym mistrzem w łapaniu much jest Wikulec. I zachęca Julkę do zabawy, podtyka piłeczkę, podskakuje, a Julczysko ani drgnie, patrzy z wielkim dostojeństwem... "bawić się z psem? też coś, spadaj". Z nami już zaczyna sama szukać kontaktu, choć troszkę z dystansem, jak na kota przystało Najbardziej pożądany człowiek spoczywający w objęciach Morfeusza, przytulić się można, pomruczeć. Niestety, nadal ma alergię na Brutusa, z wzajemnością 
|
|
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 11
|
|
|
|  |