Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

Zawsze jak patrze na swoje tłukące się koty to marzę o tym, żeby się do siebie przytulały...nierealna sprawa.

Mój biały też pije wodę z kranu - potrafi nawet sam się domagać jej odkręcenia
Zobacz profil autora
apla
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 27 Lip 2005
Posty: 895
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Świebodzice

ło mój bosz.. czy ta zieleń oczu Tamlina - przepraszam, ze pytam - jest prawdziwa Nieziemskie

Super kociaki
Zobacz profil autora
geba
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 2675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

Sluchajcie moze odbiegne od tematu ale ostatnio bedac u weta dowiedzialam sie ze ponoc koty i fretki potrafia bez powodu zaatakowac niemowle prawda to czy mit?? A kociaki przeslodkie i faktycznie oczy tamlinek ma rewelacyjne
Zobacz profil autora
Mantis
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1263
Przeczytał: 0 tematów


Ta nieziemska zieloność oczu Tamlinka wynika z niedoskonałości aparatu, bądź miernych umiejętności fotografa bo on nie tylko nieziemsko zielonych nie ma, ale w ogóle zielone nie są "Kranowe" zdjęcia pokazują faktyczny kolor
Kociambry zaprzyjaźniły się w miarę szybko, są lekkie animozje przy jedzeniu, których sprawcą jest Julek. Tak przeraźliwie warczy, ze nawet u Wikulca wzbudza respekt Ale generalnie jest okay. Julek większość dnia przesypia, Tamlin pomaga pańci, przyjmuje gości, odrabia z dzieciakami lekcje, wszędzie go pełno. Dopiero wieczorem ich wspólne "zycie towarzyskie" nabiera rumieńców. I wtedy dopiero się dzieje A kiedy zabawy przeradzają się w małe awanturki, między kociambrami staje Wiki - żywy katalizator

A co do mitu... Mogę się jedynie podzielić własnym doświadczeniem.
Kaśka (nie mylić z córą )... przywiozłam ja zimą, w rękawie kurtki, zabrana ze stodoły z jakiegoś gospodarstwa. Na początku bała się wszystkiego i wszystkich. Po kilku tygodniach stała się główną rozrywką toarzystwa Oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. Razem z goścmi godzinami mogliśmy wpatrywać się w jej harce. Jak śmiga po meblach, firankach, atakuje ogon Pirata (a kitę miał wsaniałą ) Wyrosła na mądrą, piękną i dostojną kocicę. Miała swoje przyzwyczajenia, np. nikt oprócz mnie nie mógł usiąść na "jej" fotelu. Spała owinieta wokół szyi, usypiając mruczeniem.
No i nadeszła chwila kiedy do domu wprowadziło się małe, wrzeszczące stworzonko - mój pierworodny. Też się wtedy nasłuchałam "mitu", od rodziny, znajomych. Nie powiem, że się nie bałam, wszak pierwszy raz byłam w takiej sytuacji, bez dziecięco - zwierzęcych doświadczeń.
Z początku pilnowałam żeby nigdy nie przebywala z dzieckiem sam na sam. Co chwila sprawdzałam czy drzwi do dziecinnego pokoju zamknięte. No i stało się, zapomniałam, z dusza na ramieniu weszlam do pokoju a Kaśka... Kaśka siedziała na brzegu kołderki i bacznie się wpatrywała. Potem spojrzała na mnie, tak jakoś dobitnie, mądrze, jakby chciała powiedzieć "nie martw się, i nie słuchaj głupot". Spać też ze mną przestała, jakby rozumiała, że to miejsce teraz należy do małego człowieczka.
Tak więc nie wiem czy tylko mnie się taki wyjątkowy kot trafił, czy nie ma w tym micie ni grama prawdy.
Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

Miałam tylko jednego kota (z 4 ), który bez ostrzeżenia rzucał się nagle na człowieka i w celu niestety pogryzienia go i to bolesnego, ale zaznaczam, że były to początki zmian psychicznych, skończyło się to kocim odejściem ...zatem nie jest to normalna sytuacja.

Przyznam, że jeśli kot nie jest cierpliwy to zdecydowanie jestem przekonana, że dziabnął by dziecko, gdyby mu machało przed pyskiem rączkami, ale tu akurat da się upilnować dzieciaka. Mój Gruby na pewno nie zniósłby zaczepiania, on nawet głaskanie kiepsko znosi, ale nagle bez powodu nie napada..

A mity, eh nie mam o nich dobrego zdania
Zobacz profil autora
geba
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 2675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

Pytalam dlatego ze u Gośki-siostry mojego Koali jest kotka - mloda ja wiem moze ma ze 4 miechy i ta chadra ostatnio mnie dziabnela wlazla na fotel gdzie siedzialam a pozniej weszla na moja reke i ugryzla mnie fakt delikatnie ale i tak powiedzialam jej ze jej nei lubie.
No i ta kicia Zośka polowala na Antosia koniecznie chciala go zaczepic lapka ( nie wiem czy to byla zabawa czy polowanie w kazdym razie to co pozniej uslyszalam od weta jakos mi sie tak w calos ulozylo no bo mnie uzarla - ja pachne malym dzieckiem Antona chciala podrapac) nie wiem chyba dalej nie lubie kotow-(pewei wynika to z faktu niewiedzy i nieznajomosci rasy)


Ostatnio zmieniony przez geba dnia Nie 15:48, 20 Lis 2005, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Oj, Geba, Geba. Nigdy bym nie pomyślała, że będziesz wypisywała na zwierzęcym forum szowinistyczne "nie lubię kotów" . Nie byłoby sympatyczniej powiedzieć, że ich nie znasz ? A co do Twoich obaw:
primo - zaczepianie łapą jest zaproszeniem do zabawy; secundo - niespodziewane, delikatne ugryzienie jest zaproszeniem do zabawy.

Czy nikt tutaj nie słyszał słynnej przed paroma miesiącami historii o tym, jak trzy (głowy nie dam, bo może cztery?) młode ON'ki zagryzły niemowlę podczas kilkunastominutowej nieobecności matki? Przecież po usłyszeniu tej historii można by powiedzieć, że się znielubiło psy. A wystarczy wyobrazić sobie taką scenkę: mama wychodzi do sklepu, maluch w wózku (podobno był w wózku właśnie) zaczyna beczeć, może wymachiwać rękami i nogami, psy są zainteresowane, któryś z nich przednimi łapami opiera się o brzeg wózka, wózek się wywraca, dziecko ląduje na podłodze i przerażone zaczyna wrzeszczeć wniebogłosy, psy trącają je nosami, łapami, może dziecko przy upadku skaleczyło się, więc psy czują zapach krwi, dziecko płacze coraz natarczywiej, psy stają się coraz bardziej nerwowe... O reszcie nie mam ochoty pisać. I co - te psy to mordercy? Potwory kompulsywnie pożerające dzieci?

Mój apet nie lubił małych dzieci, ponieważ dzieci są nieobliczalne - nigdy nie wiadomo, w którym kierunku pobiegną, dlaczego wrzeszczą, jak opętane, czemu robią tyle hałasu i zamieszania. Dla psa to wszystko jest niezrozumiałe, a przez to groźne. Podejrzewam, że kot może czuć podobnie. Co nie znaczy, że jest zły, groźny czy wredny.

Szkoda, Geba, że nie lubisz kotów - wiele tracisz. A do Twojego weta nie zaciągnęłabyś mnie nawet traktorem .

PS A gdybym miała dziecko, nie odważyłabym się przez pewien (może nawet nie tak krótki) czas zostawić go samego z którymkolwiek z moich zwierzaków - a trochę się ich przewinęło przez mój życiorys. Na letnie wolę podmuchać.
Zobacz profil autora
geba
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 2675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

Ink no coz moze nie trafilam na kocia ktory bye mnei ujal niestety modele z jakimi sie spotykam sa jakies takei dziwne. Piszesz o delikatnym zlapaniu a ja mialam odcisk jej wszystkich zabkow na rece. 2 kotka ktora znam nie wiem czy z milosci i sympati najpierw lasila sie mi do nog i myzialysmy sie przez caly pobyt u jej wlascicieli a pozniej ot tak zlala mi sie do buta (buuuuu szlam w mokrym smierdzacym adidasie do domku) To ze ja kici nie lubiem to nie znaczy ze bede do nich rzucac kamieniami czy psy na nie szczuc i pewnei tak jak piszesz wiele trace. W zimie na dzialeczce dokarmiamy kotki na wiosne (te dzialkowe-oswojone dostarczamy do weta co by je zaszczepil) Ja kici krzywdy nie zrobie tak jak i innej zywej istotce ale poki co chyba nei chciala bym miec koci w domu.
A psom tak jak i ty nie ufam fakt dzieci sa nieobliczalne ( mam takei 3 potworki w domu)i nigdy nie wiem co im przyjdzie do glowy. I tez nigdy nie zostawila bym dzieciakow samych z psami w domu (obojetnie czy bylby to pekinczyk czy On).
A jesli chodzi o kicie no coz moze kiedys moze gdzies stanie mi na drodze jakis "moj" dachowiec i zmieni moje przekonanie o tych jakze tajemniczych -dla mnei zwierzakach.
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Oj, Geba, marudna jesteś, jak stary chłop! Przecież mówiłam o delikatnym złapaniu za rękę, a złapanie, po którym zostają dołeczki w dłoni w miejscu zetknięcia skóry z kocim ząbkiem jest złapaniem de-li-kat-nym! Kiedy w dłoni zostają krwawiące dziurki, jak po ugryzieniu węża - o, to jest złapanie niedelikatne! Na przyszłość proszę rozróżniać te dwa typy złapań.

A że kotka Ci nasikała do buta jest istotnie dużym dyskomfortem zarówno dla buta, jak i dla właściciela. Właściciela buta, oczywiście, bo przecież nie właściciela kota, który w takiej sytuacji musi zachować niewymuszony luz i poczucie humoru, gdyż zganienie kota zaowocowałoby niechybnie nasikaniem do butów już nie gości, lecz domowników.
Więc mówisz, że nasikała - a to przykrość! Obawiam się, że buta nie udało się doprać i jeszcze czas jakiś roztaczał przyduszoną zapachem proszku upojną woń kocich sików. Też miałam takie buty. Moje ulubione! Znaczy, ulubione w czasach przed zasikaniem, potem nie pozostało mi nic innego, jak lubić je pomimo wszystko. Mówiąc poważnie - koty są dziwne i z pełnym przekonaniem o swojej bezkarności robią rzeczy haniebne, które psom nie przyszłyby do głowy w akcie najstraszliwszej zemsty.
Ale spróbuj zrozumieć tą kotkę wczuwając się w jej kocią mentalność: Ty byłaś przydatna, jako obiekt, o który można się poocierać, but natomiast stał idotycznie w jej - kotki - przedpokoju, cuchnąc niemożliwie psami i cholera wie czym jeszcze i po wstępnym, choć wnikliwym obwąchaniu, został obsikany celem wtopienia go w zapachowe tło przedpokoju. Proste? Proste!

A z dziećmi i zwierzakami chyba najlepszy jest złoty środek, czyli koegzystencja pod czujnym okiem jakiegoś normalnego dorosłego. Piszę: normalnego, bo nienormalny zacznie robić raban, że pies liże małego człowieczka po twarzy albo wyjdzie sobie spokojniutko na zakupy.

A działkowe koty tylko szczepicie, czy też sterylizujecie? Bo ja uważam, że to drugie jest nawet ważniejsze od pierwszego.

PS Też kiedyś kotów nie znałam, a przez to niekoniecznie lubiłam. I kiedy kotka mojego znajomego ocierała się o mnie mrucząc, jak traktor, żeby po chwili dziabnąć mnie w rękę, którą ją głaskałam - rzucałam przez zęby mordercze "o żesz, ty ku...wo!" Swojego pierwszego kota brałam bez przekonania, ale był taki biedny, chory, że nie mogłam postąpić inaczej. Cóż, po urodzeniu kociaków okazała się mało wdzięcznym stworzonkiem. Za to potomstwo - miodzio! No, może z wyjątkiem mojej piekielnej Kapucynki . Tak więc rozumiem Twoje uprzedzenia, bo je znam z autopsji. Co więcej, uważam, że dzikie koty, nawet oswojone, z trudem układają sobie życie z człowiekiem i raczej nie należy ograniczać ich wolności (no, chyba że nie dadzą sobie rady same), żeby nie przeżyć bolesnego rozczarowania. Za to dachowce wychowywane z człowiekiem - rozkosz do potęgi entej!
Zobacz profil autora
geba
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 2675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

Z kotow dzialkowych 3 udalo sie znalezc domek wlasnie wsrod dzialkowiczow i problem sterylizacji zalatwili juz wlasciciele. Koty zime spedzaja z nimi w domu a na wiosne jak juz dzialkowicze wylegaja na swe ogrodki kociaki odzyskuja wolnosc. My ze swojej strony wysterylizowalismy 1 kotke i 1 kocura pozbawilismy klejnotow i te kociaki sa pod nasza opieka tz te szczepimy. Pozostalych jest za duzo by nad nimi wszystkimi zapanowac w zeszlym roku wet dal nam jakies pastylki hormonalne ktore mialy powodowac ze kotki nie beda mialy dzieci (z tym ze zajmowali sie tym dziadkowie wiec nei wiem jaki byl efekt)
Dzis dziadki wrocili z dzialki ponoc sa 2 malenkie kociaczki i cale stado wyglodnialych kotow kilka kotek jest w zaawansowanej ciazy. Dziadek na predce przygotowal kociakom noclegownie (pod domkiem jest sporych rozmiarow dziura i tam im wymoscil sianem i jakimis klamotami zaslonil od wiatru zostawili jedzonko - kociaki byly dzikie nei dalo sie ich zlapac. Tesc am zagladnac w tygodniu na dzialke to zobaczy co z maluchami no i znow zawiezie papu

A co do butow no coz skonczyly swoj zywot w koszu na smieci bo mimo usilnych staran zapach byl niesamowity Bleeee
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Z doustnymi środkami antykoncepcyjnymi jest ten problem, że przy większej liczbie panien kocic trudno upilnować, żeby każda zjadła razem z karmą odpowiednią ilość środka, niestety. Może stąd te ciąże i małolaty
Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

geba napisał:
A co do butow no coz skonczyly swoj zywot w koszu na smieci bo mimo usilnych staran zapach byl niesamowity Bleeee


To najlepszse co mogłaś zrobić. Nawet jakbyś sprała tren zapach jakoś - licho wie jak-to po rozgrzaniu trakcie noszenia i tak nutka jak to określasz "bleee" byłaby wyczuwalna Mówię z doświadczenia
Zobacz profil autora
Mantis
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1263
Przeczytał: 0 tematów


Kociambry w świątecznej scenerii







Zobacz profil autora
Mantis
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1263
Przeczytał: 0 tematów


No comment


Pogaduchy


Siesta
Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

Ależ mnie żałośc ogarnia, że moje tak nie żyją ze sobą Przecież to jeden z najcudniejszych widoków na świecie - dwa koty razem
Zobacz profil autora
Mantisowe Miauczące Trio
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 3 z 11  

  
  
 Odpowiedz do tematu