Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

No to tak.Filipku kochany ponieważ byliśmy u Ciebie pierwszy raz /od początku do końca/ to przegapiliśmy wszystkie Twoje urodziny.Dlatego dzisiaj życzenia zdrówka i takiej kondycji na 13 urodziny- zaległe i na 14 bo te nie tak mocno przegapione.
A teraz Diav do Ciebie.Topik przecudny głównie za sprawą Twoją i tego co wyprawiasz aparatem a wogóle czytając go "ciurkiem" czułam się jakbym była w gościnie u Ciebie w domku.Brakowało tylko kawy bo nie chciało mi się odejść od komputera. A skoro byłam u Was pierwszy raz to z przyjemnością będę tutaj zaglądała- było miło.Proszę ukochać dzisiaj Filipka i jeszcze 10 minut zabawy z piłeczką i powiedz jemu,że ta zabawa to od głuchego Romka.Jeśli się Filip poskarży,że nie bawiłaś się z nim to się policzymy...
Zobacz profil autora
diavoli
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Cieszymy się z Filipkiem, że tak miło się tu u nas czujesz i zapraszamy ponownie
Piłeczka jeszcze dzisiaj będzie z pewnością!

A Filip też gorzej już trochę słyszy, aczkolwiek chwilami mam wrażenie, że nie słyszy wybiórczo Ignoruje namiętnie "do domu", ale z ogromną pasją reaguje na "chodź się pobawimy"
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

No to już sama wiesz,że Filipek głuchy nie jest
Zobacz profil autora
geba
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 2675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

Diav to sie nazywa sluch wybiórczy opcja pojawia sie u naszych czworolapnych i 2 noznych kochanych istotek.
Ja mam w domu 5 co na te przypadlosc choruje ale uwiez mi wystarczy rozwijac cukierka i kurna nawet z odleglych miejsc w domu wszyscy przybiegaja z hasłem ja tez chce.
Zobacz profil autora
diavoli
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Ale tak na poważnie - to Filip faktycznie gorzej słyszy - jeśli podchodzę do niego od tyłu - to na 99% się wystraszy - bo nie słyszy, że podchodzę i zauważa mnie dopiero jak go dotknę, albo przejdę tak, żeby mnie widział od przodu. Przestał reagować na dzwonek do drzwi, jeśli jest od nich dalej, a nie w bezpośrednim ich zasięgu. Wcześniej, kiedy stojąc pod drzwiami wyjmowałam klucze, żeby je otworzyć, to już przez szybę w drzwiach widziałam, że Filip wstaje ze swojego spania, otrzepuje się i szykuje do powitania w drzwiach - teraz jest zaskoczony, że drzwi się otwierają i że wchodzę.

Kiedy wieczorem wychodzimy na dwór i Zula (pies sąsiadów) piszczy, żeby ją pogłaskać (ach, jak ona strasznie płacze, szkoda, że nie mogę jej zabrać tym sąsiadom - to naprawdę jest pies stworzony do tego by być w domu, a nie w kojcu, w budzie!) to Filip nie widzi jej (ciemno w tym kojcu) i nie słyszy - przechodzi obok bez reakcji (a normalnie szaleje na jej punkcie i najchętniej w ogóle każdą sekundę by z nią spędzał - miłość przez siatkę).

A propos - pamiętacie Lunę? Kiedyś pisałam w tym wątku o niej, miała u nas być, ale w końcu szczęśliwie wyjechała do innego miasta i mieszka z moją ciotką. Czasami jednak przyjeżdża do nas w odwiedziny - i tu niespodzianka. Filip bardzo lubił Lunę, ale do czasu

A mianowicie do czasu, kiedy zobaczył jak to Zula na Lunę straszliwie szczeka. Nie wiem co Zula im wówczas powiedziała, ale od tego momentu Filip zaczął Lunę ignorować KOMPLETNIE, po prostu powietrze i za każdym razem kiedy u nas jest i wychodzą razem na dwór, to Filip ostentacyjnie biegnie do siatki przywitać się z Zulą, a Luna - powietrze. Nie ma Luny. Może dla Luny to nie najlepiej (chociaż rzadko u nas bywa), ale czyż to nie jest słodkie względem Zuli?
Zobacz profil autora
geba
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 2675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

Diav psy maja swoj jezyk widac cos bylo na tyle waznego powiedziane ze Fifi zapamietal.
U nas na osiedlu mamy pieknego samca Akite Inu cudny naprawde i taki samczy duzy. Pies wychodzi na spacery ze swoja pania zawsze na smyczy jest widac b.karny ale moj dzieciuch on jeszcze od nikogo w skore nie dostal to biegnie sie przywitac z kazdym psem i kiedys tez do Akitki sie wybieral ale Tasha wydala z siebie jakis dziwny ni to wark ni to syk i Jorgos stanal w miejscu i od tej pory pies jest ignorowany tak jak mowisz jakby psa nie bylo nigdy sie do niego nie wyrywa a b.czesto spotykamy sie na spacerach.
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Wygląda na to,że ludzie wiele mogliby się jeszcze nauczyć czasami od psów czyt./zacznijmy ignorować pewne osoby i przestańmy na nie zwracać uwagę/.
Diav a co do głuchoty to rzeczywiście coś z Filipkiem się dzieje bo to dokładne zachowania Romka.Kiedy chcę by był obecny a śpi snem głuchego psa to bardzo delikatnie muszę go złapać za łapę- nigdy nie za głowę, by się właśnie nie wystraszał. Wtedy przebudzenie jest spokojne i już mamy z nami swojego psa.
Zobacz profil autora
diavoli
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Strasznie się tu rozmazałem, ale bardzo szybko biegłem akurat:



Ależ gorąco w tym słońcu:



Może sobie jakiegoś cienia zaraz poszukam:



Oooo.... chłodno... od razu lepiej

[/img]
Zobacz profil autora
geba
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 2675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

hehehe nie ma to jak we wlasnym ogrodku pod wlasnym drzewkiem w cieniu polezec
Zobacz profil autora
afro10
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń :)

Witam,fantastyczną rodzinkę
Zdjęcia rewelacyjne!!!Tylko bym oglądała i oglądała.....
Miziamy seniora mocniutko za uszkiem a pańcię cieplutko pozdrawiamy
A nasz Misiol macha do kolegi ogonkiem hau!!
Zobacz profil autora
diavoli
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Koszmar zaczął się w środę 16.12.2009

Po południu dostałam telefon "wracaj do domu, coś się dzieje z Filipem".
Wróciłam. Filip nie zareagował na nasz powrót w żaden sposób, nie spojrzał, nie podniósł łebka, nawet nie drgnął.

Szybka akcja, owijamy w kocyk, jedziemy do veta, klinika na Mokotowie, Elwet (www.elwet.pl), gdzie nas znają od Filipowego urodzenia. Filip nie staje na nogach, nie siusiał cały dzień, nie jadł, nie ruszał się, jedynie pił podsuwaną pod nos wodę.

Badanie, serce, ekg - w normie jak na niego, czyli za wysokie ciśnienie i przerost lewej komory, ale to nie to.

Pierwsze badania krwi i szybkie wyniki - elektrolity w normie, aczkolwiek za mało wapnia.

Brzuszek, na oko w normie, miękki, nienapięty, węzły chłonne w normie, a chłopak ma temperaturę i to rosnącą. Dostał leki na serce, oddał więcej krwi, wracamy do domu i czekamy na wyniki.

Za dwie godziny są wyniki, różne normy mocno przekroczone, wracamy do kliniki, dostajemy antybiotyk w zastrzyku, pies w stanie niemalże katatonicznym... Pan doktor (kolejny badający go tego dnia) podejrzewa nowotwór, bo Filip ma dużego guza w pachwinie. Filip "siusia" przez cewnik, mocz idzie też do badania, wracamy do domu...

Następnego dnia Filip nieco żywszy, sam się porusza, aczkolwiek nie prosi o wyjście na dwór, wychodzimy, kiedy widzę po nim, że chciałby. Po schodach go znoszę. Siusia, wracamy do domu. Wieczorem szykujemy się na usg jamy brzusznej.

Jedziemy do kliniki 10km/h, całe szczęście, że wyszliśmy z domu godzinę przed czasem... Jesteśmy przed czasem, czekamy pod gabinetem... Zamiast nas wchodzi jakaś bokserka, która nie była zapisana, ale grzecznie czekamy.

Po jakimś czasie pani doktór od usg zostawia bokserkę i szykuje się by uciec do domu, zatrzymuje ją inny doktor, wskazując na nas.. Pani, raczej niezadowolona, rozbiera się i zaprasza nas do gabinetu.

W rekordowym tempie ładujemy Filipa na stół, pani oblepia go żelem, po czym zrzuca na nas bombę "guz śledziony, 7cm" (i to wcale nie ten guz, który jest w pachwinie, o którym mówił pan doktor z środy.. do tego guza chyba nie dotarła - mam nadzieję, że to nic groźnego).

"Guz śledziony, 7cm, może pęknąć w każdej chwili, daje objawy kliniczne, więc ja daję psu jakieś 2 - 3tygodnie, trzeba operować, dobranoc" - powiedziała to niemalże jednym zdaniem, wrzuciła opis do komputera i zostawiła nas w gabinecie, mnie zaryczaną, moją mamę w szoku, Filipa z żelem na brzuszku.

Czwartek wieczorem, wracamy do domu, Filip żywszy, szuka nawet piłki swojej ulubionej... zjada gotowane mięsko, w ilości malutkiej, ale zjada.

Piątek, 11:00, wizyta u kardiologa, dr Kurskiego. Powtarzamy ekg, sprawdzamy ciśnienie, pan doktor stwierdza, że poza nadciśnieniem Filip nadaje się do operacji, może dostać znieczulenie. Krótka konsultacja z anestezjologiem, dziewczyna mówi, że sobie poradzi. Przedtem pan doktor pyta mnie o wiek psa, kiedy mówię 15 lat i 9 miesięcy - obdarza mnie dziwnym spojrzeniem. Boję się, zaczynam ryczeć znów, pan doktor mnie pociesza jak może...

Wracamy do domu, Filip w stanie lepszym niż w dni poprzednie, chodzi na spacerki, macha ogonkiem, szuka piłki, jednakże ma ścisły zakaz wysiłkowych rzeczy, więc nie bawimy się.

Operacja wyznaczona na wtorek, pomiędzy 8 a 10 rano.

A ja jestem przerażona. Maksymalnie. Dodatkowo cały czas mam w głowie opowiadanie, które Blink zamieścił w innym wątku. Czy mój pies też będzie przeze mnie nieszczęśliwy? Zakrwawiony, niczego nie rozumiejący, jak ten w opowiadaniu?


Boję się tak bardzo, czy da sobie radę? Jak ja mam go tam zostawić samego, wśród obcych? A jeśli umrze podczas operacji to czy jego ostatnie chwile będą samotne, wśród obcych, pełne przerażenia i niezrozumienia?

Nie chcę, boję się, nie chcę go oddać nikomu.

Kocham to moje słoneczko czarne tak bardzo bardzo bardzo!

Dzisiaj, sobota, dużo śpi, mało je, pije, jak podsuwam mu wodę pod nos, czasami się przejdzie, ale wygląda słabiej niż wczoraj - może dlatego, że nie dostał antybiotyku dzisiaj?

A co jeśli pani od usg się pomyliła, tak bardzo się spieszyła w końcu?
A co jeśli się okaże, że w środku ma więcej guzów, chociażby ten na pachwinie?
Co jeśli się Filip nie obudzi po operacji? Nie wróci już do mnie?

Prawie każdą chwilę spędzam śpiąc z nim, wtulając się w jego futerko i wdychając ten ukochany zapach, ciepłej Filipowej skóry, tuż za uszkami. Tak bardzo się boję!

Trzymajcie za nas kciuki...
Zobacz profil autora
diavoli
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Będzie nas operował doktor Mariusz Mikow, a naszym anestezjologiem będzie Magdalena Kowal - czytałam opinie o tym chirurgu, są bardzo dobre... może ktoś się z nimi spotkał już...? Czy mój piesek ma duże szanse..? Ma, prawda, prawda? I wszystko będzie dobrze...?
Zobacz profil autora
Karolina
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 19 Maj 2006
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź

diav - nie wiem co napisać. Nic sensownego mi nie przychdozi do głowy.
Moze tyle tylko, że we wtorek tniemy Kiruta. Wiec obydwie będziemy dygotały w tym samym czasie. Tylko czy to jakakolwiek pociecha?
Trzymaj sie kochana!
I nie myśl proszę tak: "Czy mój pies też będzie przeze mnie nieszczęśliwy?". Dzieki Tobie Filip ma najwspanialsze psie życie jakie pies może sobie zamarzyć, więc nie daj się czarnym myślom. Trzeba wierzyć, że wszystko się uda.
Zobacz profil autora
afro10
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń :)

Diav ,poryczałam się i tyle.Nie wiem czy słowa trzymaj się coś pomogą,ale jestem z Wami! Będzie dobrze-musi być dobrze!!
Zobacz profil autora
diavoli
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Filip przychodzi, całuje mnie po twarzy, przytula się, szuka piłki, chce się bawić, słoneczko moje kochane, zachowuje się NORMALNIE teraz, a we mnie milion wątpliwości, może ona się pomyliła, odczytując to usg, tak spiesząc się do domu, może to wszystko jest nieprawda! Kolejni lekarze patrzyli przecież tylko na opis, nie na zdjęcia, więc może to błąd, jeden wielki błąd... A co jeśli będzie operacja i wszystko niepotrzebnie i będę winna wszystkiego złego co go spotka...? Ale przed taką operacją chyba jeszcze robią usg, czy coś, sprawdzają, prawda? Nie zrobią krzywdy mojemu psiu ukochanemu...?
Zobacz profil autora
Diavoli + Filip
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 10 z 16  

  
  
 Odpowiedz do tematu