 |
wiata
Zwierzofan

Dołączył: 12 Sty 2007 |
Posty: 691 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Rybnik |
|
 |
Wysłany: Wto 14:35, 15 Maj 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Droga Irmo, kiedy czytałam posty AnJi natychmiast pomyślałam właśnie o Serwusiu. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby zdarzyć się inaczej niż się zdarzyło. Nie wyobrażam sobie, że mogłabyś zrezygnować z niego na rzecz innego psiaka. Nie wyobrażam sobie co by było gdyby pozostał tam gdzie był. To co się stało było piękne i mam tu na myśli zarówno Serwusia jak i Nestorka. Jestem pełna podziwu dla Ciebie i dla Justyny.
Co do Ciebie droga Justynko czuję, że decyzja była bardzo trudna. Mieszkanko niewielkie, a serce ogromne. Jestem pewna, że bardzo przeżyłaś to, że nie mogłaś dać domu wieluniakowi. Życzę Ci, aby to marzenie także kiedyś mogło się ziścić. Póki co ładnie proszę, napisz co u Nestorka.
|
|
 |
|
 |
 | |  |
Seaside
Dołączył: 11 Maj 2007 |
Posty: 14 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Wto 16:18, 15 Maj 2007 |
|
 |
|
 |
 |
irma napisał: |
a co do pojawienia się na naszym forum dogomaniaczek to poza tym ,że witam to mam nadzieję, że przeniosą z dogo tylko to, co dobre |
Znając JolęK i siebie oczywiście mogę zapewnić że my z tych grzecznych i wogóle nie pyskujących LittleMy towarzyszy nam na kilku naszych wątkach i również nie zayważyłam oznak pieniactwa
Chciałąm jedną rzecz dodać tylko, mimo tego, że większość moich sił faktycznie przeznaczam na pomoc psiakom jeleniogórskim, Jola też żywieckim, aktywnie uczestniczymy w poszukiwania domków psiakom z innych schronisk! !
Ja jakoś wiecznie się pałętam po łódzkich wątkach, tudzież wrocławskich. To tak naprawdę nie zależy od lokalizacji tylko od danego "osobnika" który złamie mi serducho. Więc wierzę, że poznanie Justyny i "ściągnięcie" dogomaniaków na Zwierza, zaowocuje wieloma dobrymi zdarzeniami 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Justyna
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007 |
Posty: 670 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wrocław |
|
 |
Wysłany: Śro 15:53, 16 Maj 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Wiem, że obiecałam wreszcie długaśną relację (i fotorelację) ale w pracy młyn a w domu nie dość, że cały czas jeszcze nabieramy wprawy w obsłudze dwóch zwierzaków o zupełnie odmiennych temperamentach, to jeszcze wczoraj siadł nam internet . W związku z czym dziś również będzie skrótowo.
Przedwczoraj po powrocie do domu zastaliśmy wyjedzone jedzonko z Nestorowej miski . Niestety jako, że obydwa stwory miały do nie dostęp trudno określić które z nich się podczas naszej nieobecności pożywiało. Za Dziaduniem przemawia fakt, iż specjalnie dla niego ryżyk z mięskiem został wymieszany z rosołkiem i podany w fornie zupy a Funia uważa za stosowne zjadać jedynie pokarmy o konsystencji ciał stałych i z założenia, żadnych ciapaj do pyska nie bierze. Możliwe jednak, że działały wspólnie i w porozumieniu, i Nestor wychłeptał płyn a Funia dojadła to co pozostało
Wczoraj, starszemu panu, ugotowaliśmy specjalnie skrzydełka z kurczaka (miały być kurze łapki, ale w sklepie zabrakło) razem z drobną kaszą i już wieczorem trochę tego pochlipał . Nie wspominając już o tym, że ten biedny, chory piesek został przyłapany przez Jancia na sciąganiu tależa ze stolika na balkonie, na którym stygły, przed obraniem, rzeczone skrzydełka .
Od dwóch dni udaje mi się również przemycać, w różnych paróweczkach i kiełbaskach, do Nestorowego żołądka, większość zalecanych lekarstw! Niestety przy drugim kawałku zwierzak orientuje się, że jest wkręcany i kategorycznie odmawia spożycia trzeciego nafaszerowanego przysmaku .
W poniedziałek Mrówkojad (tak nazwał go nasz kolega i muszę przyznać, że jest to bardzo trafne określenie ) został wyprany w specjalnym, leczniczym szamponie, co przyjął z godnością acz bez entuzjazmu. Kilka razy dał wyraz swej dezaprobacie dla tej wątpliwej atrakcji, którą mu zgotowaliśmy, wydając z siebie pojedyńcze warknięcia, ale jak przystało na dystyngowanego starszego pana, do zęboczynów się nie posunął.
Czesanie nie zrobiło na nim większego wrażenia, z suszarką zaś się nie zaprzyjaźnił i za każdym razem gdy to antypatyczne urządzenie się do niego zbliżało, bez słowa się oddalał
To niestety było by na tyle z pozytywnych wiadomości...
Dziś rano Nestorek był w wyjątkowo złej formie . Miał problemy ze wstaniem, na spacer musiałam go wytargać na rękach. Na dworze trochę się rozkręcił i dreptał sobie jakoś swoim niespiesznym i ciut chybotliwym krokiem. Jednak po powrocie do domu zrobił pod siebie, na leżąco, kupala . Bardzo był biedniutki...
Żadne z nas nie mogło zostać z nim w domu i teraz cały czas siedzę i się martwię w jakiej będzie kondycji kiedy do niego wrócimy...
Dziś popołudniu mamy z nim jechać do kardiologa, mam nadzieję że da mu coś na wzmocnienie i Dziadunio jakoś stanie na nogi... Proszę, trzymajcie za to kciuki...
P.s.
Ja również witam wszystkich nowych forumowiczów i mam nadzieję, że będą tutaj często zaglądać!
W imieniu Nestora zaś dziękuję za wszystkie dobre życzenia i pozytywne myśli! Napewno mu się przydadzą !
Jako, że nie mam kopletnie czasu na wstawianie teraz zdjęć , to niecierpliwych zapraszam na [link widoczny dla zalogowanych] . Tam Jancio zdążył wstawić kilka pierwszych zdjęć Mrówkojada 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
irma
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005 |
Posty: 1392 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Gdańsk |
|
 |
Wysłany: Śro 22:28, 16 Maj 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Justynko
nawet nie wiesz jak ja Was rozumiem
wiem, że to smutne i ... w zasadzie żadne słowa nie oddadzą istoty tej sytuacji
ale wiesz co, czasem sobie myślę, że niektóre psy czekają długo w schronisku na DOM po to, aby w końcu wśród tych, którzy kochają odejść w spokoju, odejść jak pies, a nie jak bezimienny, bezpański nikomu niepotrzebny kawałek futra, odejść za TM i mieć tam na kogo czekać
i czekać na SWOICH LUDZI
trzymajcie się, walczcie ale nie pozwólcie mu cierpieć
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Justyna
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007 |
Posty: 670 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wrocław |
|
 |
Wysłany: Śro 22:55, 16 Maj 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Nestor dostawał dziś kroplówkę przez 1,5 godz, a ja przez ten cały czas przytulałam go, głaskałam, patrzyłam w ślepawe oczka i mówiłam że wszystko będzie dobrze. Łzy leciały mi jak grochy, a w głowie szalały myśli. Czy dobrze zrobiliśmy niszcząc, na koniec, jego małą stabilizację, wywracając jego świat do góry nogami? Czy stresy z tym związane nie spotęgowały jego cierpień? Czy było mu to potrzebne? Czy to jednak nie był egoizm z naszej strony? Ale potem doszłam do takiego samego wniosku jak Ty Irma, przynajmniej nie odejdzie bezimienny, ktoś będzie o nim pamiętał, wspominał, opowie jego historię, pokaże zdjęcia, godnie pochowa i postawi tabliczkę...
A może głaskanie, przytulanie i ciepłe słowa sprawiają mu jakąś przyjemność tylko nie ma już sił żeby to okazać? Może dzięki temu jest mu choć odrobinkę lepiej...
Dziękuje zuziaM, Seaside, LittleMy, Jola_K i wszystkim innym, którzy zainteresowali się jego losem, że dzięki Wam jest to możliwe...
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 3 z 5
|
|
|
|  |