Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Jola_K


Dołączył: 12 Maj 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Beskid Żywiecki

MadziA napisał:
W końcu każda panna powinna się pilnować, prawda? i Funia również nie pozwala sobie na za wiele

bo tak od razu z łapami i nochalem do Funii...?
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

MadziA napisał:
W końcu każda panna powinna się pilnować, prawda? i Funia również nie pozwala sobie na za wiele
Hehehe... Masz rację MadziA! Funia choć kokietka pierwszej wody, to jednak jest damą ciężkich obyczajów
Zobacz profil autora
AnJa
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gorzów Wlkp.

Witaj Justyno, witajcie Dogomaniaczki, witajcie Kochani Zwierzowi Forumowicze,
czytając historię Nestora przypomniałam sobie odległą w czasie historię staruszka kota, który w dramatycznych - na pierwszy rzut oka, okolicznościach, znalazł się w naszym domu.
Było to ponad dwadzieścia lat temu, gdy oboje z Januszem mieszkaliśmy jeszcze w wynajmowanym mieszkaniu.
Wówczas mieszkała już z nami Finka - przepiękny onek ze schroniska, z olbrzymimi problemami w psychice, ale to tylko drobna dygresja.
Raz na dwa, trzy miesiące odwiedzaliśmy moich Rodziców.
Właśnie któregoś razu, zimową porą, we wczesnych godzinach popołudniowych wracaliśmy od moich Rodziców do naszego miejsca zamieszkania.
Na szczęście Janusz prowadził samochód z niewielką prędkością, gdyż widoczność była słaba - śnieżyca, boczny, silny wiatr, zawiane śniegiem drogi setnej kategorii odśnieżania.
Tak oto jadąc niespiesznie, zauważyliśmy na środku drogi jakąś przeszkodę przysypaną śniegiem.
Zatrzymaliśmy się, podchodzimy, a to kot - żywy, cały, siedzi pod kołderką ze śniegu.
Wokół żywego ducha, żadnych zabudowań w pobliżu.
Cóż było począć, oczywiście wzięliśmy kota ze sobą do domu oddalonego od tego miejsca ok. dwustu kilometrów.
W domu okazało się, że kot jest bardzo stareńki, ze starości słabo widzi, słabo słyszy, ma również słaby węch.
Kot zupełnie sobie u nas nie radził, nie komunikował się z nami, a odnalezienie się w nowym dla niego otoczeniu sprawiało mu mnóstwo problemów.
Widząc tę kompletną nieporadność kota w nowym domu, postanowiliśmy po dwóch tygodniach, pomimo trudnych warunków drogowych, wrócić z kotem w to miejsce, gdzie przysnął i odnaleźć jego dom.
Przyjechaliśmy najpierw do moich Rodziców, przenocowaliśmy i po śniadaniu, już we trójkę - z moim Tatusiem, wyruszyliśmy w to oddalone kilkadziesiąt kilometrów od domu Rodziców miejsce znalezienia kota.
Wytypowaliśmy do poszukiwań wieś oddaloną o kilka kilometrów od punktu zero. Kot pozostał w zaparkowanym samochodzie, my podzieliliśmy się na trzy grupy i tak chodząc od chałupy do chałupy pytaliśmy komu zaginął ponad dwa tygodnie temu kot.
Mój Tatuś był tym szczęśliwcem, który trafił pod właściwy adres.
Zabawnie przebiegała rozmowa mojego Tatusia z człowiekiem od kota - po otrzymaniu potwierdzenia zaginięcia kota z tego domu Tatuś zapytał czy zechcą tego kota przyjąć z powrotem. Na co człowiek od kota odrzekł - na co mu nieżywy kot. Tamci ludzie sądzili, słusznie zresztą, że w tak trudnych warunkach stary kot nie przeżyłby.
Dopiero, gdy wyjaśniło się, że kot żyw, w niezmiennej formie, człowiek zwołał rodzinę i w te pędy do samochodu zabierać kota.
Okazało się, że kot miał siedemnaście lat, wszyscy go tam kochali i szanowali. Niestety ostatnimi czasy po wyjściu z domu nie potrafił znaleźć drogi powrotnej. Pilnowali go, ale tym razem nie upilnowali. Coś mogło go zainteresować, zaszedł za daleko, zmęczył się, osłabł i skulony siedział równo na środku drogi.
Później, przy okazji wyjazdu do Rodziców, jeszcze dwukrotnie w odstępie kilku miesięcy odwiedzaliśmy kota.
Za trzecim razem już się z nim nie zobaczyliśmy, umarł kilka tygodni wcześniej, cichutko, we śnie ...
Ten kot żył ponad osiemnaście lat, do końca swoich dni szczęśliwy we własnym, na zawsze, domu.
Znam także inne podobne przypadki, gdy stary pies lub kot wyjdzie z domu, bo ciekawość silna, a sposobność się nadarzyła i po prostu się gubi.
Piszę to wszystko dlatego, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż Nestor też tak się zagubił.
Straż miejska robi co do niej należy, nie zadając sobie trudu znalezienia przyczyny.
Tu widziałabym zadanie dla osób, które przyjęły Nestora do przytuliska. Te osoby powinny dosłownie przeczesać okolice w której strażnicy znaleźli pieska, przeprowadzić dokładny wywiad, rozwiesić ogłoszenia.
Dopiero wówczas, gdy te rzetelnie przeprowadzone działania przyniosłyby odpowiedzi wskazujące, iż piesek jest porzucony, a nie zagubiony, należało zacząć szukać mu nowego domu.
Stare zwierzę jest jak stary człowiek, którego podobnie, jak starego drzewa - nie przesadza się.
Mam wielki, powtórzę z naciskiem - wielki szacunek dla Dogomaniaczek.
Dlatego właśnie nie będę wypowiadać się, ani nie zamierzam dyskutować na temat ich działań, ani na temat Forum Dogomanii.
Po śmierci mojego ukochanego największego przyjaciela Stasinka vel Pikusia postanowiliśmy dać dom psu, który nie będzie miał innej szansy na adopcję.
Wybrałam Schronisko w Wieluniu z powodów o których pisałam już przedstawiając się na Zwierzu, a także w topiku naszych wieluńskich kochanych Dzików.
Jednakże wybrałam wieluńskie schronisko również z uwagi na ogromny szacunek dla pracy MałGosi, ale także zaufanie, jakim darzę MałGosię.
Wiem, bo się o tym przekonałam niejednokrotnie i bez wyjątku, że jeżeli MałGosia opisuje historię jakiegoś pieska, który trafił do wieluńskiego schroniska, to trzyma się faktów, to każda podana informacja o piesku ma odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Opisy MałGosi są przejmujące, przepełnione miłością do istot słabszych, są jedyne w swoim rodzaju, a jednak są prawdziwe.
Każda informacja podana przez MałGosię została sprawdzona, zaś przypuszczenia są nazywane hipotezami, a nie faktami, które zapewne miały miejsce, a tylko nie udało się ich potwierdzić.
Forum, także wieluńskie, zostało stworzone nie tylko po to abyśmy opisywali nasze cudowne psie pociechy i ich dokonania, choć często niestety także smutki.
Każde prozwierzęce forum spełnia funkcje edukacyjne, zmienia mentalność społeczeństwa, pokazuje innym ludziom, że zwierzę jest równoprawnym człowiekowi mieszkańcem ziemi.
Forum wieluńskie, przynajmniej ja tak to pojmuję, powinno także służyć pomocą przede wszystkim wieluńskiemu schronisku.
Pomocą różnego charakteru - przede wszystkim adopcje, ale też pomoc finansowa, rzeczowa, akcje na rzecz schroniska, wolontariat szeroko pojęty, zarówno na miejscu w schronisku, jak i poza nim.
Każdy z nas, członków zwierzowej rodziny, stara się - na miarę swoich możliwości pomagać właśnie wieluńskim pieskom.
Także zapewne Ty Justyno pomagasz wieluńskim pieskom, lecz się z tym nie obnosisz, bo przecież nie w tym rzecz.
Justyno, swego czasu wybrałaś nasze Zwierzowe Forum, rozgościłaś się tu i wszyscy cieszymy się naszą wzajemną tu obecnością.
Parafrazuję powiedzenie wszystkie dzieci są nasze w stosunku do zwierząt.
Cieszę się zatem, iż zdecydowałaś sie dać dom psiemu staruszkowi.
Jednakże, korzystając z tego, że na forum każdy może wyrazić swoje zdanie, zgłoszę zdanie cokolwiek odrębne.
Żałuję otóż, a nawet powiem szczerze, że jestem zawiedziona, iż dołączając do naszej wieluńskiej wieluńskiej rodzinki na Zwierzu, nie dołączyłaś do niej poprzez adopcję pieska z wieluńskiego schroniska.
Chwalebny jest twój odruch serca w stosunku do Nestora, ale takich staruszków jest kilkoro w Wieluniu.
Żałuję, iż Twoje serce nie zabiło żywiej dla np. Miki na stare lata oddanej do schronu przez bezdusznego "opiekuna", dla np. Barego, który dożywa swych dni w schronisku, gdyż jego kochająca opiekunka umarła, dla np. Pajdy, który stał sie zawalidrogą dla swoich ludzi w ich świetlanej przecież przyszłości na obczyźnie, dla - można by tak długo wymieniać ...
Oczywiście, wierzę w to głęboko - wszystko jeszcze przed nami i być może kiedyś Twoje serce i drzwi Twojego domu otworzą się przed którymś z wieluńskich piesków.
Aktualnie mogę jedynie stwierdzić, iż masz pełne prawo do wyboru pieska, któremu chcesz ofiarować miłość i dom.
Mogę jedynie Ci pogratulować i życzyć wszystkiego dobrego Tobie i Twojemu TZ, zaś Nestorowi długich lat życia w szczęściu i zdrowiu.
Jednakże, skoro już jestem forumowiczem Zwierza, to jestem lojalna wobec Zwierza, jego Twórców, wobec Pracowników i Wolontariuszy wieluńskiego schroniska, a przede wszystkim wobec psów z wieluńskiego schroniska.
Takie są moje poglądy i mam prawo je mieć i wyrażać.
Jeżeli komuś nie spodobało się moje stanowisko i chce mnie skrytykować, to proszę, walcie we mnie, jak w bęben, używajcie - ile wlezie, ale pod jednym warunkiem, jeśli będzie to skutkować choćby jedną adopcją pieska z wieluńskiego schroniska.
Jeśli zaś miałoby być to jedynie gadanie po próżnicy, to proszę - darujcie sobie, bo przecież nie o retorykę tu idzie.
Zobacz profil autora
Seaside


Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów


Ja tam w nic walić nie będę Rozumiem Twoje stanowisko Anju bardzo dobrze bo tak jak ty wieluńskiemu tak ja jeleniogórskiemu schronisku oddana jestem szczerze.

Jeśli zaś chodzi o to jak staruszek trafił w nasze ręce...
Przejmując go z na "nasz rachunek" od straży miejskiej nie omieszkałyśmy właśnie przezczesać okolicy. Nie było żadnego odzewu.......
Cóż... pozostało zadbać o leki, weterynarza i szukać nowego domku.....
Wierzę że nie przez przypadek ten zwierzak cichutki tarfił na nas a potem na Justynę...
Tak jak trafiła na nią Fuńka, główny temat tego wątku, także nie będąca wcześniej mieszkańcem schroniska w Wielnuniu, co nie znaczy że nie w potrzebie )

Pozdrawiam naprawdę wszystkich, którym nieobojętny jest los zwierząt, czy to w Wieluniu, czy w Jeleniej czy w Korabiewicach (gdzie mam swojego wirtualnego podopiecznego - a nie w Jeleniej właśnie - tak jakoś los pokierował)

Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

AnJa, każdy ma prawo do własnego zdania i własnej oceny. Zawsze bardzo szanuje Twoje słowa i dlatego jest mi ogromnie przykro, że tak właśnie to widzisz... Nie mam zamiaru Cię atakować czy polemizować z Twoją opinią ani, tym bardziej, się tłumaczyć z podjęcia takiej a nie innej decyzji... Jak już pisałam wcześniej, mam wyrzuty sumienia, że w moim domu nie zamieszkał żaden wieluniak, nie uważam jednak, że zrobiłam coś złego... Nie kupiłam sobie ślicznego, rasowego szczeniaczka, tylko przygarnęłam, na ostatnie chwile życia, starego, schorowanego bezdomnego zwierzaka, którego jedyną winą było to, że nie miał szczęścia trafić do Wielunia.

P.s.
Nie mam zamiaru wypowiadać sie w imieniu dziewczyn z dogo, ale w przypadku Nestora fakty są takie, że Straż Miejska znalazła go w grudniu ubiegłego roku w Lwówku Śląskim i odstawiła do hotelu dla psów w tej samej miejscowości, gdzie był aż do wczoraj. Lwówek Śląski ma mniej niż 10 000 mieszkańców, więc metropolia go nazwać nie można, nie sądzę aby było w nim drugie miejsce do którego trafiają znalezione na ulicy psy, więc jeżeli jego poprzednim właścicielom zależało by na odnalezieniu go, to przez te pięć miesięcy, przy wykazaniu minimum inicjatywy, na pewno by do niego trafili. Zważywszy również, że ten staruszek ledwo chodzi, jest bardzo mało prawdopodobne, iż był by w stanie doczałpać do Lwówka z innej miejscowości. To tak gwoli wyjaśnienia.
Zobacz profil autora
LittleMy


Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów


a ja poprosze wiecej opowiesci Funiowonestorkowych ! jeszcze najlepiej ze zdjeciami, ale poki zdjec nie ma to i bez co Funia ma do powiedzenia drugiego dnia?

ps. mysle, ze wiadomo, ze kazdy wolontariusz chcialby by jego podopieczni poznajdowali domy jak najszybciej, to zrozumiale, ale przeciez nie znaczy to, ze pies z innego schroniska jest w jakis sposob gorszy... no ale kazdy moze miec swoje zdanie

ps2. witam na forum, przyszlam tu specjalnie by sledzic ten watek
Zobacz profil autora
Jola_K


Dołączył: 12 Maj 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Beskid Żywiecki

i ja dyskutowac nie zamierzam, lepsza jestem w rachunkach niz w rozprawkach
napisze tylko tyle, dokladnie tak samo postapilam kilka miesiecy temu, adoptowalam suke, ktora bylo w schronisku oddalonym o 550km od mojego miejsca zamieszkania, chociaz schroniska w rodzinnych stronach sa dwa: jedno 15km ode mnie, a kolejne oddalone o 35km ...
suka miala depresje, dom potrzebny byl natychmiast

nie mozemy swojej dzialalnosci zawezac tylko do rejonow, w ktorych mieszkamy, sa miejsca gdzie wolontariatu nie ma i co ze zwierzetami na tamtych terenach (np. Lwowek, wczesniej jelenia G. itp)?
jesli tylko moge pomagam i w Zywcu i w Lwowku i w Jeleniej i w Krakowie.. i w kazdym innym miejscu Polski, jesli tylko jestem w stanie pomoc

kolejny plus dzialalnosci ogolnopolskiej, poznajemy przemilych ludzi o wieeelkich sercach

klaniam sie
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Poczytałam uwaznie Wasze wypowiedzi i powiem jedno:jak znam siebie i osoby z tego czy innych for,to pewnie gdyby tylko mogły,przygarnęłyby kazdą psią bidę,niezaleznie od tego czy jest stara czy młoda i niezaleznie od tego gdzie się znajduje.Tyle,ze to jest niemożliwe i pewnie możliwe nie będzie.
Wiem też,że o przygarnięciu takiego nieszczęścia decyduje najczęściej to COS.Nie wiem co to jest,ale doskonale rozumiem Justynę,która jak pisze,,wiedziała,że MUSI mu pomóc,,Wiem to stąd,że identycznie zachowałam sie ja w stosunku do Bony.Miałam już w domu 3 psy i kota i,wiec przez myśł mi nawet nie przeszło,zeby dać dom następnej psiej niedoli,choć tak jak wczesniej pisałam,najchętniej przygarnełabym wszystkie.I stało się.Zobaczyłam Bonkę w internecie,scisle biorąc na Forum Owczarka i już nie mogłam myśleć o niczym innym.Byłam chora,świeżo po operacji tarczycy,czulam się fatalnie fizycznie i psychicznie,a tu na domiar wszystkiego ONA.Wiedziałam od pierwszej chwili,że ONA musi dołaczyć do naszego stadka.Wszelkie przemyślenia,argumenty,głosy rozsądku i wszystko inne,po prostu przestało istnieć.Jedyną myślą stało się jak najszybsze zabranie jej do domu.A przecież wcześniej czytałam dziesiątki tragicznych historii,wylewałam morza łez nad psim losem,serce pękało mi z zalu każdego dnia.A ONA nie była jeszcze tak drastycznym przypadkiem jak inne.Wiedziałam jednak,że ONA jest mi przeznaczona i tyle.Nigdy nie żałowałam tej decyzji i nigdy tez nie miałam wyrzutów sumienia,ze nie wzięłam psa starszego czy bardziej okaleczonego przez los.Wiem,ze gdyby Bona nie trafiła do mnie,jej los byłby tragiczny.Jej psychicznego okaleczenia,kręciołów z ogonem,biegania w kółko ,potwornej choroby jelit itd nie wytrzymałby nikt.Chyba,że cudem trafiłaby na takich ludzi jak my.W przeciwnym razie,nawet gdyby ktoś ja adoptowal,to w najlepszym razie ponownie trafiłaby do schroniska i to prędko.Nie jestem zarozumiała i nie chcę przechwalać się swoimi czynami,ale wiem ,ze tak własnie by bylo.
Dlatego też raz jeszcze powtórzę:Justynko rozumiem Twoją decyzję i jestem z Ciebie dumna.
Zobacz profil autora
LittleMy


Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów


ale jakies nowe wiadomosci prosimy
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

Wiem, że obiecałam na dziś długą i szczegółową relację z naszego wspólnego życia z Nestorkiem, ale cały czas uczymy się siebie nawzajem i to jest bardzo zajmujące i "czasożerne" .

Nestor, jak wszyscy już pewnie wiedzą, jest psim staruszkiem w bardzo złej kondycji (dziś byliśmy na wspólnym spacerku z Funią, Nestorem i Donaldem, na którym okazało się, że Donek przy naszym dziaduniu to po prostu młodzieniaszek!), nie słyszy (a w każdym razie nie reaguje na żadne wydawane przez nas dźwięki ), słabo widzi, bardzo wolniutko sie przemieszcza, na razie (mam nadzieję) więc trudno mówić o tym czy podoba mu się w naszym stadzie. Prawdopodobnie nas toleruje, ale myślę, że on jest w takim stanie że nie ma sił na okazywanie jakichkolwiek emocji, nie ma w nim więc ani agresji, ani radości. On sobie tylko egzystuje.
Kiedy go głaszczemy to nie reaguje na to w żaden sposób. Nie wiem czy jest na tyle słaby i zrezygnowany, że nie ma sił protestować, czy też podoba mu się to ale nie śmie, bądź nie potrafi, tego okazać...
Dziś na porannym spacerku, momentami odnosiłam wrażenie, że Nestorek, gdy mnie zauważał, podążał w moim kierunku. Nie przychodził do mnie, ale człapał w stronę gdzie stałam... Mam nadzieję, że to nie tylko moja nadinterpretacja zaistniałych zbiegów okoliczności...
Z dobrych wiadomości, to tylko tyle, że dziś już nie było problemów z siuśkami, qpa również została zrobiona! .
Niestety, nasz dziadunio nic nie chce jeść, choć w hotelu ponoć apetyt mu dopisywał. Dostał ryżyk z mielonym mięskiem i z marchewką a gdy tym wzgardził przyrządziłam mu płatki ryżowe na mleku, ale to także nie wzbudziło jego zainteresowania . Dobrze, że choć pije wodę!

Nestorek właśnie śpi sobie słodko na środku pokoju, a że tam gdzie się ułożył normalnie powinno rozkładać się nasze łóżko (cóż, urok kawalerki), więc żeby go nie budzić... przesunęliśmy nasze posłanko kawałek dalej Niech sobie śpi biedulka!
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

Edyta napisał:
Dlatego też raz jeszcze powtórzę:Justynko rozumiem Twoją decyzję i jestem z Ciebie dumna.

Dziękuję! To bardzo dużo dla mnie znaczy!
Zobacz profil autora
Mokka
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 266
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Justyna, nie da się uszczęśliwić całego świata. Ty robisz tyle, na ile możesz sobie pozwolić, to dużo, bardzo dużo .
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Justynko,ja myślę,ze Nestor na pewno wszystko to przezywa,tylko jest juz za stary aby okazać to w oczekiwany przez ludzi sposób.Samo to,że nie je świadczy o jego emocjach.To minie,bo w końcu chłopak poczuje się głody na tyle,ze złapie za michę.
Istnieje powiedzenie,ze ,,starych drzew się nie przesadza,,.Starzy ludzie tez reagują źle na zmianę miejsca,wiec czemu pies miałby inaczej reagować?Hotelik był jego domem,gorszym lub lepszym,ale domem,przyzwyczaił się do niego przez kilka miesiecy i teraz musi na nowo się przyzwyczaić.Czasem ludzie nie potrafia zdecydowac się na zmianę miejsca,choćby było waląca się rudera,bez wygód,a oferowano im komfortowe lokum z wygodami.
Wierz mi,ze on na pewno już za Tobą drepcze,na ile węch mu pozwala.Robi to ostrożnie,bo jeszcze jest w szoku i niepewności.Po tygodniu już będzie lepiej.
Justynko odezwij się,powiem Ci co masz mu podać.
Zobacz profil autora
AnJa
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gorzów Wlkp.

Nie zamierzałam ponownie zabierać głosu w sprawie adopcji, jednakże wypowiedź Edyty skłoniła mnie do przemyśleń, którymi postanowiłam się z Wami podzielić.
Edyto, opisałaś co skłoniło Cię do przygarnięcia Bonki.
Całkowicie to rozumiem, ale odkąd jest u Ciebie Bonka, odkąd poznałaś wieluńskich ludzi, odkąd jesteś na Zwierzu czy nadal będziesz szukać tego COŚ poza Wieluniem ?
Jakoś wierzyć mi się nie chce, gdyż dałaś się poznać, jako niekwestionowany przyjaciel wieluńskich ogonków, jako osoba na którą wieluńskie ogonki zawsze mogą liczyć.
Wielokrotnie pomagałaś wieluniakom, choćby przykład Łapki, za którą będę Ci wdzięczna zawsze i nic tego nie zmieni.
Zgadzam się z Tobą Edyto, że psiego nieszczęścia jest ogromnie dużo i nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim.
Nasze Zwierzowe forum jest wyjątkowe, gdyż Adminki wysoko ustawiły poprzeczkę - jest miło i kulturalnie, wszyscy szanujemy się nawzajem, ale też wiemy, że zawsze możemy na siebie nawzajem liczyć, ale też mamy świadomość, iż powstanie tego forum ma swoje korzenie w założonej przez Ewę fundacji, zaś fundacja to schronisko.
Schronisko wieluńskie, w którym zwierzętom żyje się dobrze, gdyż pracują tam ludzie wyjątkowej dobroci, wielkiego serca, ale też wielkiej kultury osobistej, osoby otwarte na dyskusję.
Każdy z nas forumowiczów również przyczynia się do tworzenia przyjaznego klimatu tego forum i właśnie z tej racji, że nazywamy siebie wieluńską rodzinką, powinniśmy się wspierać zawsze i wszędzie, bo w tym tkwi nasza siła - w jedności.
Oczywiście, że jest na świecie wiele istot potrzebujących pomocy.
Wielu z nas, co widać choćby na przykładzie Ani Babanki, konisi Nurii, orlenowskiego Kuby, czy ostatnio - suczki Bili, wspiera także innych potrzebujących, jednakże, w co wierzę - ma przede wszystkim na sercu wieluńskie ogonki, bo na kogo one mają liczyć, do pioruna, jak nie na nas zwierzomaniaków.
Posłużę się pewnym przejaskrawionym przykładem, który wyrazi jasno moje intencje, choć jest z założenia absurdalną analogią.
Przyjmijmy hipotetycznie, iż mam określoną kwotę pieniędzy - wyklucza się podział lub pomnożenie tej kwoty, za którą zamierzam kupić mieszkanie mojemu dziecku, z którym świetnie się rozumiemy, a które bardzo potrzebuje tego mieszkania.
Cóż wówczas robię - szperam z upodobaniem w internecie, wyszukuję inną osobę, której sytuacja mieszkaniowa i życiowa jest także nieciekawa.
Osoba ta bez wątpienia ma za to właśnie to COŚ i zauroczyła mnie tak bardzo, iż postanawiam właśnie tej osobie kupić mieszkanie, mówiąc swojemu dziecku - very sorry myszory, innym razem, jeśli dożyjesz, a może nigdy ?
Przecież mam do tego prawo - czyż nie ?
Kto mi tego zabroni ? Zresztą - niech spróbuje.
Powstaje jednak pytanie - dlaczego nie ujrzałam tego COŚ w moim dziecku ?
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, gdyż dla mnie podany wyżej przykład to tylko antyteza.
Przecież ja również mogłam wziąć kolejnego pieska z gorzowskiego schroniska, a nie oddalonego o czterysta kilometrów Wielunia.
Mogłam wziąć potrzebującego pieska z innego forum, z innego źródła, których w internecie bez liku.
Poczucie lojalności, ale także szacunku dla ogromu pracy Ewy, Pani Krysi, MałGosi, Amie, Mantis, diankowej Asi, Wolontariuszek Madzi i Klaudii, a także zwykła uczciwość wobec siebie samej obligują mnie do wybrania pieska z wieluńskiego schroniska.
Rozumuję w ten sposób, iż adoptując wieluńskiego pieska wyrażam uznanie i poparcie dla pracy wszystkich wyżej wymienionych osób.
Każda adopcja jest owocem starań tych osób, jest sensem ich pracy, ukoronowaniem ich trudu - przecież to takie oczywiste.
Zresztą - sądzę, iż większość adopcji z internetu jest wyrazem podziękowania osobom wystawiającym psa do adopcji i opiekującym się psem do czasu adopcji.
Odpowiedzmy sobie szczerze na pytanie - jaki jest podstawowy cel powstania i istnienia Zwierza?
Na pewno nie przytaczanie różnorakich historyjek, które przytrafiły się naszym milusińskim, a które, choć miłe dla oka i serca, powinny być także zarzewiem do działania na rzecz wieluńskich ogonków, a nie iść w zapomnienie po chwilowym poprawieniu komuś humoru lub daniu okazji do wzruszenia i zadumy.
Nadrzędnym celem istnienia forum jest dobro piesków z wieluńskiego schroniska.
Zawsze będę wyrażać się z podziwem i szacunkiem o wszystkich powyżej już wymienionych osobach pracujących na rzecz wieluńskich ogonków, gdyż ich czyny świadczą o nich i nie zmieni tego żaden wpis lub brak wpisu na Zwierzu.
Nie twierdzę, iż należy postępować tak, jak ja to widzę.
Nasze wybory i poglądy, choć zmienne, są wykładnią naszej osobowości, wpojonych wychowaniem wartości, zdobytego doświadczenia.
Każdy z nas zwierzowych forumowiczów jest jednostką autonomiczną i jeśli uczestniczy w życiu forum w ramach zakreślonych przez Adminki - ma prawo wyrażać swoje poglądy, także poprzez uczynki.
Naturalnie, Justyna ma prawo być dumna z adopcji staruszka Nestora.
Nie kwestionuję żadnego z jej praw, także prawa do dobrego samopoczucia.
Nestorkowi ze szczerego serca życzę, aby jak najszybciej odnalazł się w nowej dla niego rzeczywistości, aby rozkwitł i cieszył się życiem, bo jestem przekonana, że Justyna mu nieba przychyli.
Bardzo raduje mnie fakt pojawienia się Dogomaniaczek na Zwierzu.
Cieszę się nie tylko z ubogacenia dyskusji i poszerzenia perspektywy.
Cieszę się przede wszystkim na myśl, że oto nasze wieluńskie schronisko zyskało kolejnych sympatyków, którzy wieści o wieluńskich pieskach poniosą w świat.
Wówczas niejeden z wieluńskich piesków będzie miał szansę zaskarbić sobie ludzkie serce i zyskać dom.
To właśnie mnie cieszy i tego się będę trzymać.
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

a ja myślę, że celem istnienia tego forum jest z pewnościa pomoc wieluńskim zwierzakom ale nie tylko
także możliwość podzielenia się swoimi zwierzakowymi doświadczeniami i problemami z osobami, które podobnie myślą i działają
także pomoc zwierzakom z całej Polski - wszak w wieluńskim schronisku nie ma kotów, koni, królików i innych - a im także należy się pomoc

no i ja mimo, że jestem na forum prawie od dwu lat nie mam zwierzaka z Wielunia
mój Serwo, który trafił do mnie tak jak Bonka do Edytki był z Łodzi, Lotnik z Olsztyna, Bajka z Warszawy, Jaskier to pies po suni z Sopotu, Buba z Elbląga, Piegus to 'produkt własny', Rufus jest z Gdyni, Saba z Warszawy, Sasza z Gdyni tak jak moja trójłapka Kropka
a z Wielunia nikt

a co do pojawienia się na naszym forum dogomaniaczek to poza tym ,że witam to mam nadzieję, że przeniosą z dogo tylko to, co dobre
Zobacz profil autora
Nestorek-Mrówkojad
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 2 z 5  

  
  
 Odpowiedz do tematu