Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Ania i Sol
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 20 Lip 2005
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

A propos wyskrobków - a patrzyli na tego świerzba, co go Solka miała? Bo to może świerzbowiec, kto wie?
No żal mi tego psiaka jest, ale myślę sobie, że zanim z Solką doszłam do ładu to też parę miesięcy siedziałam plackiem w klinice. A nawet u behawiorystów i trenerów i cały cyrk z nią był.
A teraz spokój święty elektryczny, to znaczy jak się ustaliły zasady. To może u was też jak minie ten okres pierwszy to się wszystko okaże łatwiejsze.
A z karm, to ja ci polecałabym wejść na stronę firmy KRAKVET gdzie sobie możesz zamówić karmę do domu jaką chcesz i finansowo jak wydolisz, bo tam jest wielki wybór. Ja dla swojej Atiny kupuję tam specjalną na nerki. Dowożą do domu mimo że mieszkam w środku lasu. A oprócz karm to można tam kupić i obroże przeciwpchelne i krople rewelacyjne na kleszcze, i zabawki (taką kostkę sznurkową chyba też). Także wszystko w jednym miejscu.
A Solka to się nie martwi że Romek nie słyszy, bo ona jest taka sama choć z wyboru - za to dużo gada i wciąż.
Spotkać się to świetny pomysł! Po prostu ładujcie się w samochód i przyjeżdżajcie -jakoś się pomieścimy tutaj i będzie mnóstwo zabawy. :-)
Buziaki.
Zobacz profil autora
bela51
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów


Jolu, też własie mialam Ci doradzić wejście na strone [link widoczny dla zalogowanych] ale Ania mnie uprzedziła. Rzeczywiście wybór jest tam olbrzymi. Całuski dla Ciebie i Romka. Iza
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Anula a dziś przed lecznicą było tak: stoi pan z pitbulem a ja ze swoim oczywiście na smyczach.Rozpoczynamy rozmowę i ja pytam grzecznie - a proszą powiedzieć ile Pana psiak waży/bo to było takie małe coś/ a pan mówi , że w tej chwili to 19kg. Ja się zaśmiałam bo te nasze Romki- Solki to wielkie przecież psy w stosunku do takiego tam co im pod brzuchem przejdzie. Wtedy pan coś tam powiedział do Romka- to ja mu na to, że Romuś nie słyszy bo jest głuchy. Pan się zastanowił i mówi a wie pani mój to przecież jest zdrowiuteńki a i tak ni w ząb mnie nie słucha. Pośmialiśmy się.
Dzięki za podpowiedź zaraz wejdę na stronę z karmami.
Załadujemy się na Warszawę latem wtedy sobie pobiegają.
Zobacz profil autora
Ania i Sol
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 20 Lip 2005
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

A bardzo proszę, może być lato. Choć teraz u nas też pięknie po prostu.
No widzisz, z tą głuchotą to nie masz problemu. Gdyby jej nie zdiagnozowali, to byś się nawet nie zorientowała - tak jak z Solką.... :-)
Ale przypomniało mi się, jak Romek na jakimś zdjęciu ładnie się bawił z Twoją córką. Wygląda na czujnego i zainteresowanego, spryciarz.... i wcale nie głuchego.
A moje dwie, to leżą teraz - Atina w solkowym koszyku a Solka tradycyjnie na kanapie i śpią. Odmawiają obydwie jedzenia suchej karmy bez okrasy, bo goście, których u nas sa legiony nauczyli potwory, że można dostać coś lepszego spod stołu albo do miski, ale jednak nie psiego. I teraz mam bunt na pokładzie - nie reaguję :-). No, może czasami...... :-)
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Z tym jedzeniem dzisiaj to też był problem. Rano Romek dostał chleb z puszką tuńczyka w oleju.Smakowało bardzo. Po południu niestety ryż z białym serem na słodko. Początkowo powybierał ser, ryż został. Na wieczór wyczyścił miskę z ryżu za którym nie przepada. Czekam oczywiście na jutrzejszy dzień i wyniki badań i tak naprawdę to jednak wolałabym by nie była to alergia pokarmowa bo to wielki kłopot.Zobaczymy, ale pewnie przyjdzie się nauczyć i tego co wolno mu będzie jeść.
Dziś minął 3 miesiąc po adopcji. Wydarzyło się tyle przez ten czas, że mam wrażenie jakby Romek był z nami od zawsze. Dużo starań włożone w to, by się nic złego nie stało, byśmy mogli się zrozumieć: zmieniona furka i brama, klamki w drzwiach, kilka wizyt u weta a i tak jeszcze nie było kiedy zaszczepić go p-ko wściekliżnie. Trochę wydanych pieniędzy na kolejne leczenia a i tak jeszcze nie wiemy o co chodzi i wszystko przed nami. Ale jesteśmy ze sobą i jestem dumna,że mam takiego pięknego i niesfornego ogona. Tak miało być i Romek w tym Wieluniu czekał właśnie na mnie i pewnie dlatego poszedł sobie z innego domu w cały świat byśmy mogli być razem.
Zobacz profil autora
bela51
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów


Bardzo piękne jest to co napisałaś o Romku. Chcialabym czuc to samo w stosunku do Janki, ale... No własnie, ciagle jest coś, co nie pozwala mi tak mysleć. Wydaje mi się ,że Janka nie kocha mnie tak jak moja poprzednia sunia. Czasem wydaje mi się, że wiekszą miłościa obdarza moją córkę, chociaż widuje ją nie częściej niz raz w tygodniu. Może po prostu była przyzwyczajona do mlodszych osób. Poza tym, na każdym kroku nie mogę pozbyć się ciagłych porównań, do Lory. Jolu, jakiej rasy był Twoj Norciu? Może to prawda, że powinno sie wybierac nastepne psy innej rasy, aby nie dokonywać ciąglych porównan? Kocham Jankę i bardzo mi jej żal, że miała tak ciężkie życie. Schronisko, trzeci właściciel, to nie pozostaje bez śladu. Nie wyciągnij, broń Boże błędnych wniosków ! Przenigdy Janki nikomu nie oddam, bo jak mówiłam, kocham ją, poza tym jestem osobą odpowiedzialną. Ale niestety nie jest to miłośc od pierwszego wejrzenia, na pewno z jej strony.
I chyba tego najbardziej mi brakuje.
Zobacz profil autora
Ania i Sol
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 20 Lip 2005
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Jejku, to naprawdę miło się czyta takie rzeczy. Aż mi się łza w oku zakręciła....
A z jedzeniem to naprawdę nie problem. Pakujesz suchą karmę i wodę i będzie w porządku. Nie będziesz musiała przygotowywać specjalnie dla niego. Zresztą samodzielnie żywić psa, nie gotową karmą, to jest wyzwanie. Aptekarska robota z tymi witaminami, mikroelementami itd itp. Solka to kiedyś lubiła zjeść rano pół kilo sera białego unurzanego w jogurcie truskawkowym, ale od kiedy jest Atina z tymi swoimi nerkami, jedyne przysmaki to bułka dla każdej co rano i od czasu do czasu okrasa do karmy w postaci jakiegoś tłuszczyku - oliwy lub czegoś z pieczenia mięsa (ale naprawdę na smaczek). Wtedy jedzą aż im sie uszy trzęsą - inaczej marudzą, łażą za mną cały dzień, patrzą się głęboko w oczy, stękają, a w ostateczności lecą do skrzynki kompostowej i sie podkopują - wtedy po lesie plączą się kawałki pora, resztki z papryki, a psy (szczególnie na SOlce widać) są całe unurzane w popiole, bo wyrzucam z kominka do kompostu. I takie szare psy zadowolone przylatują na kanapę. Mam ochotę wtedy rozedrzeć je na kawałki i nie zszywać! :-) A jak z pracą u Ciebie?
Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

bela51 napisał:
... Wydaje mi się ,że Janka nie kocha mnie tak jak moja poprzednia sunia. Czasem wydaje mi się, że wiekszą miłościa obdarza moją córkę, chociaż widuje ją nie częściej niz raz w tygodniu.
(...)
niestety nie jest to miłośc od pierwszego wejrzenia, na pewno z jej strony.
I chyba tego najbardziej mi brakuje.


Podobnie pewnie czuje się moja rodzina. Z Gabkiem spędzam mało czasu, bardzo mało. To nie ja ją karmię, nie ja wyprowadzam, ze schroniska zabierałam ją razem z ojcem więc od początku zna nie tylko mnie...a i tak to mnie wybrała i jestem dla niej najważniejsza. Mimo wszystko. Co prawda wychowaniem udałó się nam uzyskać tyle, że na upartego jak mnie na dworzu zobaczy to da się ją ode mnie zabrać i isć dalej na spacer..ale to wypracowane.
Cóż miałam szczęście, że to ja zostałam wybrana od pierwszego wejrzenia.
i jak to czasem nie ma racjonalnego wytłumaczenia na tę psią miłość.
Jeden z poprzednich psów kochał tak mocno moją matkę i przyznaję, że bywałam zazdrosna czasem ...
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Izo- Norciu mój kochany był zwykłym kundelkiem, gdzie albo mama albo tata był jamnikiem. Zawsze marzyłam o jamniku i nigdy chyba już to mi się nie spełni. Teraz kiedy Noeciu umarł myślałam znowu o jamniku ale rozsądek i posiadane w domu schody nie pozwoliły mi na to by jamniczka wziąć do siebie. Pr\zyszedł Romuś. Nie wiem czym wtedy się kierowałam. Zobaczyłam go na stronie schroniska i te zdjęcia kiedy on stał przy tych czarnych wstrętnych ścianach i jego piękne zdjęcia/brawo Małgosia/
O dalmatynach nie wiedziałam nic- nawet nie przyszło mi wtedy do głowy poczytać gdzieś na forum jakie mogą być problemy zdrowotne z tym gatunkiem psów, choćby ich predyspozycje genetyczne.IDIOTKA.Gdybym to wszystko wiedziała o czym wiem teraz nigdy dalmana bym nie wzięła. Jedna Małgosia wie i będzie pamiętała jak ryczałam do niej przez telefon i to nie raz,że to jest totalne nieporozumienie by wypuszczać ze schroniska psa głuchego i nie uprzedzić o tym przyszłego właściciela. Miałam do niej pretensje choć nigdy jej wprost tego nie powiedziałam ale wówczas też nie wiedziałam co robi Małgosia i kim ona jest. Odbierałam ją jako osobę normalnie pracującą w schronisku. Romek był też wzięty bez żadnych szczepień, książeczki itp a do tego właśnie moje odkrycie,że jest głuchy.
Teraz też wiem,że to była zbyt wczesna po śmierci Norcia adopcja. Tylko jak wytrzymać w rozpaczy w pustym domu to tylko mogą wiedzieć takie dziewczyny jak Wy - czyli te które kochają każdego napotkanego ogona, które widzą to coś w jego oczachi które nie powiedzą,że ich pies zdechł tylko właśnie umarł. Adopcja bardzo trudna ale również dlatego,że porównywałam zachowanie Romka do Norcia,którego miałam od szczeniaka i który przewidywał każy mój ruch i gest bo był przecież ze mną przez 10 lat i zawsze powiem,że odszedł za wcześnie.Adopcja również bardzo trudna bo nic nie wiedziałam o dalmatyńczykach, ich charakterze, osobowości itp.
A teraz jest już mój Romciu kochany i przechodzimy do dnia dzisiejszego czyli znowu pobytu u lekarza. Zacznę od tej twardej strony tzn.finansów.Dzisiaj wydałam w sumie 110,00zł. A co wiem? To co wiedziałam. Romek nie ma pasożytów wszelkich natomiast podobno ma alergię pokarmową.Dziś znowu dostał dwa zastrzyki- jeden enkorton na to by się dziś nie drapał a drugi augmentin, następnie na skórę Bayerowskie kropelki na wszelkie pchły, kleszcze i inne robactwo. Uszy lepsze po podawanych kroplach. Od dziś przez 6 tygodni ma jeść tylko/biduś kochany/ ryż z gotowanym korpusem kurzym i nic więcej. Będę gotowała.Dostałam też próbkę karmy dla alergików aby wypróbować czy będzie ją jadł. Je ją, bo to śmierdzi jakimiś starymi rybami no ale przynajmniej będzie wiadomo co mu zamówić w worze bo byłoby nie fajnie jakbym mu kupiła wór karmy a on by nosem pokręcił. Od jutra mam podawać dalej antybiotyk i enkorton i dalej krople do uszu. Kolejna wizyta 13 listopada. Po tym enkortonie Romcio jest taki bardzo spokojny i dużo śpi. Byliśmy na wieczór na spacerze to nawet nie zachowuje się tak jak zwykle- jest dużo bardziej spokojny.
Ale powiem Wam co dziś powiedział mój mąż. Chyba zrobiło mu się żal Romcia z tym byle jakim jedzeniem i mówi,że teraz to powinniśmy wziąć drugiego psa, który zjadałby to wszystko co jednak w domu zostaje. To ja mu nato ,że możemy zawsze brać ogony na DT. To on się na to nie zgadza bo jak ma być pies to na zawsze. Oczywiście kolejnego psiaka nie weżmiemy bo Romek zajął mnie dużo lepiej niż małe dziecko i końca tego leczenia tak szybko nie będzie i tak jak mówi Anula trochę minie nim do ładu z Romciem dojdę.
Mam też nerwy bo przecież wiecie,że muszę z nim pracować za tzw. nagrody.Jak nie miał takiej diety to mogłam do saszetki wziąć co lubił i nie było problemu a teraz co? Mam lepić jeszcze kulki z ryżu i mamlać się w tym by on chciał coś ze mną robić? A przecież mam umówioną wizytę u Jacka i jak my takie nieduczone guły w świecie się pokażemy? Ale Jacka się nie boimy bo i tak postęp właśnie w przywiązaniu Romka do mnie w stosunku do tego co było na początku jest kolosalny i trudno. Priorytet to to by Romek był wyleczony bądź zdrowy a sprawą drugoplanową staje się teraz to aby mnie słuchał. Piszę tak ponieważ nie są obojętne w tej chwili dla mnie koszty jego leczenia.
Przed chwilą zrobiłam dwa szyldy- reklamy no i chociaż zarobiłam na te dzisiejsze Romkowe leczenia.
Anulko- pracę będę miała od marca./odpukajcie w niemalowane/ oby nie zapeszyć.
Zobacz profil autora
bela51
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów


Czytam Jolu te Twoje opowieści o Waszym z Romkiem zyciu i zdaje sobie sprawę, że było Ci nieporównywalnie trudniej niż mnie z Janką. Wziąć nieświadomie głuchego pasa, to naprawdę duże wyzwanie. Ale ja też nie oddałabym psa, nawet po paru dniach, gdybym dowiedziała się, że ma jakąś nieodwracalną wadę. Dzień przed przywiezieniem Janki do Milicza przez jej właściciela, dowiedziałam się, że ma 5 lat, choć poprzednia informacja była, że ma 2 lata. NIe mialo to dla mnie znaczenia, a nawet
tym bardziej było mi jej żal, bo przecież im starszy pies, tym mniejsze szanse na adopcje. Dlatego rozumiem, że trudniej jest starszemu psu przystosować się do zmiany otoczenia. Tym bardziej owczarkowi, ktory potrzebuje mieć jednego pana. Przynajmniej teoretycznie. Może zbyt pochopnie stwierdzilam, że Janka mnie nie kocha. Po prostu jest inna w swoim zachowaniu niż Lorka. Nie chodzi za mną krok w krok, nie leży obok wpatrując sie we mnie. To ja zabiegam o jej względy. Ona przychodzi wtedy, gdy czegoś chce, gdy mówiąc po ludzku, ma jakiś interes do mnie. Nie wiem jak zachowywała się w poprzednim domu i szczerze mówiąc, chyba nawet nie chcę wiedzieć. Przy tym jednak jest psem posłusznym, za wyjątkiem ataków paniki, które w różnych sytuacjach dopadają ją na dworze. Ale ja to rozumiem, na to musze dać jej więcej czasu, albo po prostu sie z tym pogodzić. Trzy miesiące dla mnie przemknęły jak trzy tygodnie, nie wiem ile to jest dla psa? Czy czuje , że to jej dom, czy tylko sytuacja tymczasowa?
A przechodząc do tematu żywienia alergika, to na prawdę jest tylko kwestią czasu przestawienie psa na suchą karmę. Pewnie, że zawsze wybierze gotowane żarło, jeśli taki wybór będzie. Ale gdy go nie będzie, polubi kulki śmierdzace rybą. Janka nie potrafiła jeść suchej karmy, nigdy nie widziałam, żeby pies połykał wielkie kulki nie przegryzając ich.Bałam się ,że się udławi. Od tej pory karmie ją z ręki , dając po jednej kulce. Odmierzam miarką pocje, siadamy naprzeciwko siebie i karmię. Wtedy gryzie każdą. Dziwne, prawda? Czasem zalewam rosołem lub wodą, odstawiam na pól godziny żeby zmiekły i wtedy podaję w misce. Ale najczęściej karmie z ręki. Coż , takie różne cuda są z tymi ogonami z odzysku. Na pewno będzie wszystko dobrze ,a w sumie to przecież wygoda dla Ciebie. Do Jacka zabierzesz ugotowane kawałeczki piersi z kurczaka. Na pewno nie będzie "obciachu" , a po śmierdzących kulkach Romek da sie zabic za taki przysmak
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie


Romciu podkrada śmierdzącą karmę dla alergików bo na ryżu jest wiecznie głodny.

Bardzo długie nogi.

Wszyscy mnie tu kochają i jestem w psim siódmym niebie.

Bez komentarza...

Kawałek mojej ściany- Norciu jest zawsze ze mną.

Wszystkie dzieci w domu.

Romek napada Lidkę.

To ostry obraz alergii pokarmowej Romcia.


Ostatnio zmieniony przez Jola-Błękit dnia Nie 0:59, 09 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Co ja mogę temu mojemu Romciowi dać jeść? Zjada ten ryż z kurczakiem i po 2 godzinach jest potwornie głodny to ja znowu daję mu jeść tego kurczaka z ryżem. Rano była taka szczekająca awantura bo był głodny to ja prędko gotowałam tą mamałygę,że prawie gorącą jadł. I tak ma to wyglądać przez 6 tygodni- przecież to nie idzie na to patrzeć. Może ktoś wie co mogę mu dać jeść, jeśli ma tylko jeść kurczaka z ryżem?
Nie znoszę ryżu.


Ostatnio zmieniony przez Jola-Błękit dnia Nie 1:08, 09 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
bela51
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów


Biedny głodomorek Romek ! Nie widzę innego wyjścia jak tylko kupić karme dla alergików. Ostatnio dawałam Jance ( profilaktycznie) jagnięcinę z rybą i ziemniakami firmy Bento Kronen. Niespecjalnie droga i bardzo jej smakowała. NIe była to karma weterynaryjna, ale na pewno można ją stosowac przy alergiach pokarmowych. A jeśli musisz mu gotować, to cóż chyba trzeba zwiększyć porcje.
Zwykle śpie o tej porze, ale oglądałam na discovery program o duchach (dokument) i teraz boję sie zgasić światło
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Iza bierz Jankę pod kołdrę i koniec- trzeba spać no chyba,że Janka też oglądała.Oj dziewczyny kochane
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

No to będzie tak. Psa się zabije, łeb się ukręci i będzie koniec.
2 miesiące temu kiedy jeszcze pracowałam, w domu zginęły mi okulary, których używam do czytania. Wszystko było przekopane w mieszkaniu następnie padło podejrzenie delikatne, że może czasem Romek wyniósł na podwórko. Chodziliśmy we wszystkie strony, zaczęły się sypać liście z drzew a i trawa już nie była koszona więc coraz trudniej można było je znaleźć.
Diabeł nakrył ogonem i koniec. Co było robić- okulista i wydatek 300,00zł bo nie było wyjścia. Poprzednie zaginione robione były wcale nie tak dawno i w tej samej cenie. Miałam wątpliwości i myślałam,że wreszcie ja je gdzieś wywlokłam więc nie do końca obwiniałam Romka. Przed chwilą zapięłam mu obrożę wibracyjną, jest piękne słońce pomyślałam poćwiczymy. Ponieważ zaraza moja przybiega do mnie na sygnał wtedy gdy się schowam i mnie nie widzi, weszłam sobie pod krzak jaśminu. W drobnych liściach, umamlane w błocie i piasku leżały moje okulary całe i nieuszkodzone.
Teraz mam kolejne zapasowe czyli Romek może śmiało podejść do ławy złapać, które chce i wywlec na podwórko. Wszystko, ale łeb mu ukręcę.


Ostatnio zmieniony przez Jola-Błękit dnia Nie 13:03, 09 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Błękit-ne dalmatyńczyki istnieją! :)
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 14 z 35  

  
  
 Odpowiedz do tematu