Pufcia i jej nowe życie :)

No ja juz gdzies tu pisalam ze moje przygody z kociambrami byly zawsze negatywne.
Juz ponoc we wczesnym dziecinstwie bylam pogryziona przez wiejskiego mruczka (tego nie pamietam ale slad pozostal do dzis dnia)
Kocica szwagierki mnie kasala chyba Ink wyjasniala mi ze to zacheta do zabawy i tak jakos wyszlo ze krzywdy nie zrobie ale miloscia nie palam.

Geba,aby raz na zawsze zlikwidowac traumatyczne wspomnienia,MUSISZ po prostu przygarnac jakiegoś kociaka.Zobaczysz,ze to naprawdę fajne stworzenia i można sporo się od nich nauczyć.Tym samym Twoje dziecka miałyby od razu inne spojrzenie na kotki.

Edyta napisał:

Geba,aby raz na zawsze zlikwidowac traumatyczne wspomnienia,MUSISZ po prostu przygarnac jakiegoś kociaka.Zobaczysz,ze to naprawdę fajne stworzenia i można sporo się od nich nauczyć.Tym samym Twoje dziecka miałyby od razu inne spojrzenie na kotki.

TAK, TAK, TAK

Irma Edyta moje dziecka maja dosc fajne relacje z kotami a moja trauma jest chyba mocniejsza.
Poza tym dziewczyny nie wyobrazam sobie w stado polujaco norujace wprowadzic kociambre.
Jurek poluje na wszystko co jest od neigo mniejsze a Tasha coz ta generalnie poluje na wszystko a to co upoluje i mozna zjesc to juz pelen luksus.
Moze jak zamieszkamy gdzies na odludziu to wtedy czemu nie ale teraz jakos nie przemawia do mnei kot w mych progach.
Tak jak mowie moge u kogos myziac osiedlowe tygrysy moge dokarmiac (nie zamylam okienka w piwnicy ) ale to tyle a moze az tyle sama nie wiem.

geba napisał:

Irma Edyta moje dziecka maja dosc fajne relacje z kotami a moja trauma jest chyba mocniejsza.
Poza tym dziewczyny nie wyobrazam sobie w stado polujaco norujace wprowadzic kociambre.
Jurek poluje na wszystko co jest od neigo mniejsze a Tasha coz ta generalnie poluje na wszystko a to co upoluje i mozna zjesc to juz pelen luksus.

A kot to niby polujący nie jest, tak? Oj, Geba, Geba, musisz się jeszcze bardzo dużo dowiedzieć o kotach

Owszem, to ja Ci tłumaczyłam, że pazurowo-zębowe zagrywki kota są zachętą do zabawy. Tłumaczyłam, tłumaczyłam i nie wytłumaczyłam, bo kota ani widu ani słychu...

Jnk ano nie widac i poki co nie zapowiada sie na kociambre w domu.
Na dzialce tak i owszem i w sobote badz niedziele dzieciaki jezdza albo z nami albo z tesciami dokarmiac kociaki.
Staramy sie oswajac stalych kocich bywalcow by latwiej bylo dzikusy wylapac i do weta na jakis przeglad dostarczyc. Kociambry staramy sie "ulepszac" poprzez male ciach ciach a tym samym utrzymywac ich stala liczbe na dzialkach.
A tak wogole moj kot - jesli taki nastanie musi byc Garfildowaty znaczy sie rudy w pregi jak tygrys i taki wielki ostatecznie gadac nie musi umiec

geba napisał:

A tak wogole moj kot - jesli taki nastanie musi byc Garfildowaty znaczy sie rudy w pregi jak tygrys i taki wielki ostatecznie gadac nie musi umiec

To mi wygląda na zamówienie

Czyli co Gebuś trzeba zacząć szukać Gerfilda

Ufff dobrze,ze gadać nie musi

No jak taki bedzie nie powiem nie choc nie wiem czy jemu sie spodoba nasze domowe zoo

Wysłany: Śro 20:33, 14 Mar 2007

Hallo Zgierz!

Czekamy na nowe informacje z zycia Pufolca!

koniec przekazu

Wysłany: Pią 21:25, 16 Mar 2007

Jak to "gadać nie musi"?! Przecież każdy kot wychowany z człowiekiem gada. I to jak gada! Odpowiada, woła, pyta, kłóci się. Geba, jakbyś słyszała, jak się Kapucyna skarżyła po nastaniu w naszym domu Dżeksona, to byś nigdy nie napisała "gadać nie musi". No bo jak? W domu jest intruz, ona - Kapucyna znaczy się - słyszy przez drzwi naszego mieszkania na I piętrze, że TZ albo ja właśnie otwieramy drzwi na parterze i natychmiast zaczyna zrzędzić, lamentować i narzekać na psa, na swoje zas...e przez tego durnego psa życie, że było nam tak fajnie we trójkę, a teraz ten pies śmierdzi i pierdzi, a może na odwrót, ale też niefajnie... Więc jak można w ogóle myśleć o kocie, który nie gada?! Toż to jakiś odludek z dżungli musi być, którego chowały małpy, a nie cywilizowany kot typu Garfield

Wysłany: Pią 21:56, 16 Mar 2007

No fakt, że koty gadają choć stopień gadatliwości bywa różny. Przepraszam za brak wieści, ale mam głowę zajętą chwilowo pewną ważną dla siebie sprawą.
Powiem tyle u Pufki rozpoznano resztki starej infekcji, ale poddana została leczeniu, po któym nastąpiła poprawa

Poza tym ma za sobą ruję ( tak kochani Pufak dorasta) i w kwietniu będzie zatem sterylizowana. A w przyszłym tygodniu jak zakończę swoje sprawy opowiem Wam historię o tym jak Pufka zaginęła ...

Wysłany: Pią 22:22, 16 Mar 2007

no ta to potrafi emocje wzbudzic napisala se kilka zdan na koniec ze Pufka zaginela i pojawi sie za tydzien nie ma co.

Wysłany: Pią 23:10, 16 Mar 2007

Wyłomotać

Wysłany: Sob 13:05, 17 Mar 2007

Aska napisał:

Wyłomotać

pewnie, że tak
to już nie jest budowanie napięcia tylko znęcanie się nad nami