Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Cacek-Beri już nie smutas :)
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

CACEK
([link widoczny dla zalogowanych])



Mimo, że Cacuś jest psem wcale nie małym - został przerzucony tydzień temu przez ogrodzenie schroniska...
Jest dość młodym psem, po wstępnych oględzinach oceniliśmy go na jakieś 2-3 lata.
Jak widać na zdjęciach - jest spokojny, łagodny i tak smutny, że aż serce się rozpada na kawałeczki Może to przez stres wywołany stratą poprzedniego życia, domu... Może jeszcze jego ogon będzie z radością majtał na boki?...












Ostatnio zmieniony przez MałGośka dnia Nie 19:16, 11 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Cacuś już takim chudzielcem nie jest Boczki zaokrąglone, ale to również oznacza, że chłopak nie ma za dużo ruchu...
W kojcu, gdy podnosi się ogólny psi zamęt, dołącza do niego z ochotą - skacze na drzwi kojca, wygląda na pewnego siebie obrońcę własnego terenu
Ale... wystarczy, że zobaczy obcą osobę, a natychmiast chroni się w budzie. Robi to tak skutecznie, że nie można nawet dostrzec całego jego łebka, usilnie chowa wzrok - żeby tylko "intruza" nie zdenerwować
Smutek pojawia się człowiekowi w sercu na taki widok...


Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Byliśmy dla Cacusia domem i rodziną przez ponad 10 miesięcy... Tyle właśnie czasu spędził w małym kojcu, czekając na jedyną właściwie przyjemność jaką było jedzenie, od czasu do czasu spacerek, odwiedziny wolontariuszek czy gości schroniska.
Któregoś dnia już się wydawało, że los się do smutaska uśmiechnął - ale w nowym domu psi rezydent bardzo źle przyjął konkurenta do miski i ludzkich uczuć, a opiekunowie nie podjęli się próby załagodzenia sytuacji, więc Cacuś zaraz do nas i swojego kojca powrócił

Moje motto życiowe, o którym notorycznie zapominam mówi, że nigdy nic bez przyczyny się nie dzieje. No właśnie...

Parę dni temu zadzwonił do mnie bardzo sympatyczny pan Marek i powypytywał o naszego Cacusia. Niedawno jego rodzina musiała pożegnać się z psim przyjacielem, bardzo podobnym do Cacka. Rozstanie było bardzo trudne, a i miłość o łatwych nie należała - psie choroby, agresja, kłopoty wychowawcze. Jednak z wszystkim, poza ostatnim wylewem - radzili sobie całą rodziną.
Nasza rozmowa brzmiała bardzo obiecująco, a rozmówca zdawał się być wprost wymarzony, więc z zaciśniętymi kciukami czekałam na ciąg dalszy...

I...

Ciąg dalszy nastąpił dzisiaj - zadzwoniła szczęśliwa Ewa i oznajmiła rozpromieniona: "Cacek właśnie jedzie do Poznania!" Pan Marek wraz z rodzinką - żoną Teresą i dorosłą córą Agnieszką przybyli poznać chłopaka i po rodzinnej naradzie - zdecydowali się, że do tejże rodziny dołączy też Cacuś

A nasz nieśmiały smutasek... pokazał różki już na wstępie!
Wygląda na to, że pan Marek został uznany za szefa, któremu się pies nie przeciwstawia, ale kobiety, jako płeć słabszą można spróbować poustawiać Przytrafiło się więc warknięcie, ale zostało to łobuzowi wybaczone

Rozmawiając teraz z p. Markiem miałam ciągle przed oczami biednego, przestraszonego, wciskającego się w kąt budy psiaka, a nowa cacusiowa rodzina po zaledwie kilku godzinach dysponowała innymi obserwacjami Otrzymałam więc opis psa raczej wesołego, potrafiącego także okazać swe niezadowolenie. Hm. No a ludzie dziwią się gdy próbuję im wytłumaczyć, że pies w schroniskowym stresie zachowuje się często zupełnie inaczej niż sam na sam z własnymi ludźmi - co aktualnie pięknie mi udowodnił p. Marek

Acha - mamy już za sobą pierwszą wizytę u weta, głównie ze względu na krążące u nas wirusówki Cacek mężnie zniósł oględziny, choć obmacywanie brzucha nie bardzo mu się podobało - czy to ze względu na niespodziewany dotyk, czy jakieś problemy... Trzymajmy więc kciuki, by zdrówko chłopakowi nie podupadło w takim momencie życia...

Ze świeżych obserwacji - och! bardzo groźne są schody W drodze do weta Cacuś rozpłaszczył się na sam ich widok, rodzinnie trzeba było mu tłumaczyć, że TO nie gryzie


No i najlepsze na koniec
Jak ładnie zachęcicie, to może rodzina Cacusiowa do nas dołączy? Bo mają neta
Zobacz profil autora
Mantis
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1263
Przeczytał: 0 tematów


Wspaniale, cudownie, rewelacyjnie Przez te długie miesiące, Cacuś kojarzył się ze słowem - smutas, na szczęście to już przeszłość
Tylko się Cacek nie wygłupiaj, żeby nie było Cacek - łobuz

MałGośka napisał:
Jak ładnie zachęcicie, to może rodzina Cacusiowa do nas dołączy? Bo mają neta

No wiesz Nie ładnie zachęcamy, ale... bardzo, bardzo, bardzo ładnie prosimy
Zobacz profil autora
Kajucha
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

Cacuś gratuluje!
Masz już swoich ludzików ciepły domek , oby więcej takich wieści w topikach innych psiaków...
Dołączam się do prośby... tak łaaaaaadnie prosimy!!
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Rewelacyjna wiadomość! A o dołączenie do grona wieluniaków nie prosimy, tylko błagamy!
Zobacz profil autora
Amie
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Dołączam się do prośb i błagań Chcemy "świeżej krwi", multum zdjęć Cacka i równie wiele opowiadań Chcemy się wciągać, zagryzać palce z ciekawości, wzruszać.. i takie tam
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec


Tak się ciesze,że postanowiłam to wyrazić,nie bacząc na moje poranione do krwi pracami ogrodowymi palce...Auuuuu!
Cacek,pokaz wszystkim,że potrafisz być wesołym,miłym i kochającym psiakiem.Bo to,że psiaki w swoim domku i przy swoich ludzikach potrafią zachowywac się zupełnie inaczej niż w schronisku to Święta Prawda.Mamy w domu taką jedną,wielunska dziewuchę,co to była rekomendowana jako milutka,cichutka,wystraszona,przytulasta sunia.... Sprawdziło się tylko jedno:przytulasta faktycznie,zwłaszcza chłopów lubi.A poza tym pyskata,apodyktyczna,himeryczna,uparta baba.Tyle ,że najwspanialsza na świecie.I ty też masz być taki,jako prawdziwy wieluński facet.
Powodzenia
A co do Marka i jego rodzinki,to uważam,ze ich obecnośc na Forum to jeden z podstawowych obowiązków adopcyjnych! Jeszcze nie macie tego w umowie?
Zobacz profil autora
Kasinda
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sieraków Wielkopolski :)

jaka super wiadomosc!!
Zobacz profil autora
Kajucha
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

MałGosia a może pora zmienić nazwę topiku hę?
No hyba że dalej jest smutas, ale ja jakoś w to nie wierzę
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Na razie nie mam od naszego Cacka nowych wieści, ale wkleję Wam tu poprzednie, bo myślę, że dobrze pokazują jakie mogą się pojawić problemy z psem po przejściach...
Niejednokrotnie zdarzyło mi się, że ktoś nie przyjmował totalnie mych tłumaczeń, że choć dany psiak na zdjęciu wygląda jak aniołek - niekoniecznie taki będzie w domowych warunkach, bez stresu schroniskowego... że jednak nieznane nam przejścia mogły bardzo źle wpłynąć na jego psychikę, a brak możliwości wyprowadzenia takiego psiaka z jego problemów u nas w schronisku często te kłopoty jeszcze utrwala. Cacek wydawał się nam wszystkim psem "wycofanym", poddającym się wszystkim zabiegom, łagodnym, wręcz przestraszonym, itp. - a tu obserwujemy takie zachowania... (choć sądzę, że podyktowane "walką" z zagrożeniami, to w końcu były pierwsze dni w nowym domu - i jak sami za chwilę przeczytacie - z dnia na dzień widać postępy, pies się rozluźnia).

I choć najczęściej przyczną problemów jest błędne postępowanie nowych opiekunów - tu mam pewność, że p. Marek postępuje prawidłowo i nie ukrywam - liczę na to, co więcej - wierzę! - że nasz ogon wieluński wreszcie zrozumie, że to jego ludzie, że znalazł się we własnym stadzie, że nic mu już nie grozi i stanie się "zwykłym" psiskiem

Marek; 12 Cze 2006 napisał:
Cacuś (obecnie prawdopodobnie BERI), jak już mówiłem, podróż zniósł znakomicie. My nieco gorzej bo intensywność feromonów jakie wydobywały się z niego była powalająca.
[...]
Przyjechaliśmy bezpośrednio z trasy do weterynarza, który go zbadał, dał tabletki na odrobaczanie, ustalił terminy szczepień i jakie objawy obserwować w związku z nosówką. Ogólna ocena psa jest dobra.
Od weterynarza pojechaliśmy bezpośrednio na działkę, gdzie jest do chwili obecnej. Pobyt na działce jeszcze w piątek zaczął się od kąpieli, którą zniósł dobrze (cały czas w kagańcu). Wieczorem ponieważ był spokojny i nie wykazywał agresji zdjąłem mu kaganiec i kolczatkę. To był mój błąd. Pies natychmiast wykorzystał swobodę i zaczął nas rozstawiać po kątach. Warczał przy próbach założenia kolczatki lub kagańca. Po naszych przejściach (bardzo świeżych) z poprzednim psem jego postawa budziła nasze duże obawy. Na szczęście, w końcu przekupując go suchą karmą udało mi się założyć kolczatkę, a trzymając go za kolczatkę też kaganiec. Myślę że to był pierwszy przełom w naszych stosunkach. [...]

Następne dni (sobota i niedziela) były tylko lepsze. Miałem z nim jeszcze kilka starć gdy miał kaganiec i gdy go nie miał. Obecnie pies jest pogodny, lepi się do każdego żeby go pogłaskać, lecz jednocześnie gdy ktoś wykazuje inicjatywę głaskania jest spięty i nieufny. Wczoraj wieczorem zaczął baraszkować na trawniku (szalone biegi). Chyba dobrze zrobiłem że nie dałem mu pomyśleć przy bramie gdzie na początku lubił bywać. Jest to jego okno na świat zewnętrzny, który go bardzo ciągnie.
[...]
Brama jest 1,2 metra więc myślę że szybko by stwierdził że to dla niego żadna przeszkoda. Stwierdziłem to podczas baraszkowania gdy dla przekroczenia przeszkody, nie chcąc jej omijać przeskoczył ją bez wysiłku robiąc skok ok. 1 metra wysokości i 2m długości (od niechcenia).
Jest bardzo zaprzyjaźniony ze mną i moje obawy z zakładaniem i zdejmowaniem kagańca lub kolczatki już właściwie minęły. Pies wczoraj prawie cały dzień był bez kagańca. Również w nocy nie był w kagańcu i kolczatce tylko na pasku i smyczy. Dzisiaj rano go wyprowadziłem i dla poczucia bezpieczeństwa mojej żony, z którą pozostał założyłem mu kolczatkę (ale płaskim do szyi aby go nie kaleczyła) oraz kaganiec. Z własnego doświadczenia wiem że człowiek robi się wtedy bardziej pewny i nie czai się z wyciąganiem ręki tylko robi to bardziej zdecydowanie, co z kolei pies odbiera bardziej pozytywnie. Myślę że wszystko będzie dobrze.



Oto działeczka, na której Cacuś vel Beri (?) teraz mieszka:




A tu poprzednik - Agat - do którego tak podobny ludziom Cacusia wydał się ich wypatrzony w necie wieluniak



Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

Cacek nie szalej...twoi opiekunowie na prawdę się starają.
Ludziom, życzę wytrwałości, żeby po pierwszym dziabnięciu nie oddali go od razu. Trzymam mocno kciuki
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

To ja posunę się dalej w forumowej księdze życzeń Życzę i ludziom Cacka i samemu bohaterowi tego topiku, żeby żadne dziabnięcie nie miało miejsca.
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Ja tez zyczę wytrwałości i więcej pewności siebie(mówię o opiekunach).Trochę przeraża mnie metoda kolczatki i kaganca,chociaż kolczatek uzywam na codzien,ale tylko na spacery.Poza tym moje psy biegają i w domu i na działce jak je natura stworzyła:bez obróżek i kolczatek.Kagance mamy jako element obowiązkowy,zamykany w reklamówce w bagażniku.Do tej pory nie zdarzylo mi się wychowywac i oswajać psa za pomoca kaganca.Jest wiele innych sposobów,tylko trzeba rzeczywiście cierpliwości ,a czasem uporu i pewności siebie.Pies wyczuwa doskonale,jeżli ktoś się go boi czy tez w jakikolwiek sposób obawia.Czasem trzeba w owo ,,oswajanie,,wpisać i ugryzienie jako element ryzyka.tez to zaliczyłam i ja i maż.Nie zmieniło to naszego stosunku do kaganca.
Poza tym nie wyobrażam sobie trzymania psa w kagańcu w takie upały,nawet przez 5 minut
Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

są kagańce tak zrobione, że bez problemu pies w nich dyszy i otwiera pysk - nawet szczeka - mój Miś miał taki i nie sprawiał mu kłopotów nawet latem, a myslę, że też jeśli na początku rodzina miałby się bać cały czas że pies ją ugryzier to wolałabym założyć kaganiec dla spokoju obojga - w końcu całe życie tak nie będzie chodził.
Tym bardziej, że nie każdy jest w stanie opanować strach przed ugryzieniem na tyle, żeby pies tego nie wyczuł. Sama mam od lat psy i to różne a itak zdarza mi się czasem poczuć obawę.
Ciekawi mnie to, że jak pies ma być prowadzany w kolczatce - kiedy kolce go wtedy dziabią jak pociągnie itp to jest ok, ale jak ma lużno założoną i sam w niej biega to nie jest dobrze nie rozumiem. Cóż ile nas tyle metod i poglądów.
Zobacz profil autora
Cacek-Beri już nie smutas :)
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 3  

  
  
 Odpowiedz do tematu