 |
 | Mam psa! Karolinowa Smużynka czyli nowy rozdział życia ;) |  |
Karolina
Zwierzofan

Dołączył: 19 Maj 2006 |
Posty: 576 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Łódź |
|
 |
Wysłany: Nie 8:57, 28 Maj 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Witajcie po malej przerwie.
Od wczoraj mam pieska, wzieta ze schroniska nieduza kundelka, Smużynka
I od wczoraj bije sie z myslami czy dobrze zrobilam
Psiak jest kochany, posluszny, bardzo przywiazal sie do mnie.
Raz tylko zrobila duza kupe pod biurko ale miala wczoraj stresujacy dzien i w brzuszku rewolucje od tego stresu - mogla nie wytrzymac. Poza tym nie wiemy czy kiedykolwiek mieszkala w mieszkaniu czy na podworku, choc zachwouje sie naprawde grzecznie. Siku robi na spacerze, jest wesola, lubi ludzi, wlasciwie nie szczeka. Wczoraj tylko uslyszala na klatce jakis chalas i szczeknela "Broni domu" - powiedzielismy
A ja od wczoraj bije sie z myslami, czy dam rade
Od roku choruje na depresje, lecze sie. Bylo naprawde ciezko, ci ktorzy wiedza co to znaczy miec depresje maja obraz co sie dzialo, a ci ktorzy nie wiedza nic nie traca.
Nadal mam tzw. okresy obnizonego nastroju (popularne doly), trwajace nawet pare dni. Duzo zalezy od slonca, i od obecnosci innych osob, od nastroju w otoczeniu.
Chcialam miec psa, zeby mi pomogl wyjsc z depresji. Chce juz odstawic leki. Chce miec dla kogo zyc. Chce zeby mnie ktos wyciagal sprzed komputera, na spacery, na slonce.
A teraz siedze i placze, bo mi tak strasznie ciezko, ze nie wiem czy dam rade.
Chodze i sprzatam, mam schize na punkcie wszedzie obecnej siersci. Czuje zapach wczorajszej kupy. Mysle juz o tym co bedzie gdy zrobi ja jeszcz raz w mieszkaniu i bde sama, sama bede musiala ja posprzatac. Napewno zwymotuje (ja).
Chodze i bije sie z myslami. Jednak gdy tylko ona na mnie spojrzy, gdy tylko zamerda ogonem, lzy mi leca sama i wiem, ze nie moglabym jej oddac.
Czuje sie nieszczesliwa, rozdarta.
Wszyscy mnie ostrzegali a ja niesluchalam. Czuje sie podle, bo narobilam temu zwierzatku nadziei, powoli zaczyna ufac mnie i mezowi, zaczela sie "smiac", zaczela wiezyc ze o juz jej dom na stale. Nie moge jej oddac. Nie moge jej tego zrobic.
Wiec czemu tak okropnie sie czuje?
Boje sie ze nie dam rady, ze sie zalamie, ze nie bede miala sily.
Nie chce, zebyscie mnie oceniali czy radzili. Chcialam sie wygadac. Przelac na ekran to co mi siedzi w glowie, zeby ulzylo.
|
|
 |
|
 |
 | |  |
Anna
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005 |
Posty: 2599 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Zgierz |
|
 |
Wysłany: Nie 9:41, 28 Maj 2006 |
|
 |
|
 |
 |
To jest miejsce, żeby się wygadać
Skoro nie chcesz ocen, to nie będę Cię utwierdzać w tym co zrobiłaś, czy mówić czegoś przeciwnego.
Wiem tyle...
...pewien daleki znajomy miał depresję, nie chciał wychodzić z domu, nic nie chciał, z niczym sobie nie radził...rodzina u której się nie przelewało, więc ich decyzja nie była łatwa, ale sprawili mu psa, który nie skrytykuje, a kocha bezgranicznie, niezależnie od tego czy człowiek wyje bo ma wszystkiego dość, czy akurat się uśmiecha...
Trzymam kciuki za Was. Pisz jak sobie będziesz radzić i pisz jak sobie nie będziesz radzić.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Karolina
Zwierzofan

Dołączył: 19 Maj 2006 |
Posty: 576 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Łódź |
|
 |
Wysłany: Pon 7:52, 29 Maj 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Dziekuje Wam wszystkim za mile slowa
Smuzunka (zdrobbnienie od Smuga) jest kochanym zwierzem. Na poczatku zdystansowana, przestraszona, bala sie meza, mnie zreszta troche tez, ale podlizywalam sie jej mizianiem po brzuchu
W nocy jest bardzo grzeczna. Spi na kocyku pod stolem, albo wchodzi pod lozko gdy sie wystraszy. Wystarczy ze sie w nocy przebudze juz slysze jej walenie ogonkiem o nogi stolu Merda Niesmowicie wyczuwa gdy sie o niej mowi, albo sie na nia patrzy. Wlasciwie nie macha ogonem, ale cala dupka
Na spacerze ladnie robi siusiu i kupke.
Dzis zostala sama, na cale 8 godz. Bardzo sie boje jak to zniesie. Czy nie zrobi siku albo kupy. Jak jej wtedy uzmyslowic, ze tak nie wolno?
Asiu, tez mam gdyzone (chomy). Smuga zaraz po wejsciu do mieszkania pobiegla do klatek i obwachiwala, machala ogonem i ruszala lapa. Pan Kuleczka nastrzeczal na nia, ale ona sie tym nie przejela, wrecz ja to rozochocilo
Dzis klatki powedrowaly na szafe a drzwi do pokoju zostaly zamkniete. W dzien chomcie spia, wiec nie beda jej pewnie interesowaly. Mam nadzieje.
Stres mnie po prostu zjada. Juz bym chciala byc w domu 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Pon 13:29, 29 Maj 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Depresja została mi oszczędzona do tej pory, pomijając moment, kiedy przywiozłam Dżeksona do domu ze schroniska . Siadłam na kanapie i ryczłam do słuchawki telefonicznej, przy której drugim końcu wisiała moja siostra, że to błąd, że nie dam rady, że pies olbrzym, że kot taki malutki, że jutro muszę psa odwieźć do schronu, bo to moja największa życiowa pomyłka! Potem z kolei wyłam, że nie mogę go oddać, bo tak się nie robi. Potem beczałam, jak popatrzyłam na tą schroniskową przerażoną bidę i myślałam, że muszę go tam odwieźć. Tak! To był klasyczny atak paniki. Trwał dni kilka, na szczęście wykazując tendencję zniżkową, a nie zwyżkową Potem mi przeszło. Teraz też czasami chce mi się beczeć, jak sobie pomyślę, że mógłby dalej tkwić w boksie, merdając z nadzieją na widok każdego człowieka. Teraz wiem, że moje życie odmierzane jest kolejnymi ogoniastymi towarzyszami - najpierw był apet, potem Kapucyna (nadal jest), teraz jest "era Dżeksona". Jasne, mogłoby go nie być w moim życiu, ale co to za życie by było!
Głowa do góry! Adopcja psa to poważny stres nie tylko dla niego, ale też dla jego nowych ludzi. Wierzę, że wytrwacie. Co ja piszę! WIEM, że wytrwacie 
|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 21
|
|
|
|  |