Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Funia i Tośka, czyli o babach dwóch ;)
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

A wszystko zaczęło się tak... Pewnego lipcowego czwartku 2005r niespodziewanie do kancelarii, w której pracuje, przybył w odwiedziny mały, radosny, ciekawski terierowaty pieseczek (jak się później okazało Pies-Kobieta;>). Nikomu by to nie przeszkadzało, bo zwierzaczki nigdy nie miały do nas zakazu wstępu, ale zawsze przychodziły w towarzystwie dwunożnych, zaś to żywe srebro wpadło na wizytę samotnie. Jako że pracuje z samymi psiarzami, to trochę nas to zaniepokoiło. Po przeprowadzeniu małego wywiadu środowiskowego okazało się, że ogon biega samotnie po całym mieście (pracuje w Trzebnicy, małym pod wrocławskim miasteczku), zwiedza wszystkie możliwe instytucje i śpi pod pobliskim warzywniakiem już drugi dzień i nikt nie ma pojęcia czyj jest. Pracownicy Urzędu Miasta już załatwiali psinie miejsce w pobliskim schronisku, więc... Więc nie było się nad czym zastanawiać! Decyzję co prawda musiałam podjąć samodzielnie, bo Janciu akurat przebywał na prawdziwej męskiej wyprawie - spływał kajakiem dziką górską rzeką po równinie i kontakt był z nim utrudniony. Ale stwierdziłam że przecież mnie z domu z taką ślicznotą nie wyrzuci I tak oto Funia (wtedy jeszcze roboczo nazwana przez moją Szefówkę "Ceśką") została zaopatrzona w obróżkę i smyczkę, zapakowana do samochodu i zabrana do nowego domu, do Wrocławia! W sobotę zaś miała pojechać na pierwsze, w swoim nowym życiu, wakacje nad morze i tam poznać swojego przyszłego (najukochańszego jak się później okazało) Pancia! Pierwszych wspólnych dwóch dni chyba ani Fuńka, ani ja nie wspominamy jakoś szczególnie dobrze. Ona pewnie była mocno zestresowana i zagubiona w nowym otoczeniu a poza tym nieźle zmęczona, bo diabli wiedzą kiedy ostatnio mogła się porządnie wyspać w spokoju. Ja zaś odnosiłam wrażenie, że przygarnęłam jakiegoś dziwnego psa, który traktuje mnie jak powietrze i z którym nie mogę nawiązać żadnego kontaktu. Maried, z którą odbyłyśmy naszą pierwszą podróż nad morze, bardzo trafnie określiła tamtą Funie "O! Jaki ładny piesek, ale taki jakiś... autystyczny..." . Czas jednak czyni cuda i nasz pieseczek już po dwóch dniach był nie do poznania! Radosna, ciekawska, skoczna i na dodatek pieszczocha! I taką Fuńkę właśnie poznał Janciu! Jak się łatwo domyślić połączyła ich WMNW (dla tych co już dawno nie bazgrali po murach, to znaczy Wielka Miłość Na Wieki ) cdn... Bo pies mi tu żyć nie daje, tak się do kawiatury pcha...
Pozdrowienia dla wszystkich od całego "porąbanego stada" !

No już myślałam, że ta moja Pani, to nigdy nie skończy i nie da mi się samej sobą tu pochwalic

A to właśnie jestem ja Funia w swoim domu! Razem z moim ulubionym pluszakiem, Miśkiem! Sama go sobie znalazłam na podwórku i przyniosłam do domu. Bardzo się lubimy, pewnie dlatego że obydwoje jesteśmy znajdy;>



A tutaj znowu ja! Jak tak na siebie patrzę, to wcale się nie dziwie, że wszystkie chłopaki z okolicy się we mnie kochają. Ale ja jestem wierna Donkowi Nasi państwo to już sobie wymyślili, jaką fajną nową rasę można by z nas stworzyć "Brodate Wypłosze Idealne" i Donek to mnie cały czas namawia na dzieciaki... Mówi, że mieli byśmy takie śliczne, małe Funio-Donki i Donko-Funie. Ale jemu to się dobrze mówi, jemu figura się po ciąży nie zepsuje, biust mu od karmienia nie opadnie, nie on się będzie ze srajdami użerał! A ja jeszcze młoda jestem, mam dopiero około 3,5 roku (tak mówi mój pan doktor, bo ja to sama nie pamiętam) i nim się w pieluchach zakopię, to chcę sobie jeszcze trochę życia poużywać



A tu ja w swoim koszyczku, który mi pani kupiła, żebym miała swoje miejsce. A poduchę dostałam od Pani-Babci, żeby mi mięciutko było! Ale i tak najlepiej to się śpi z Państwem na łóżeczku...

Muszę kończyć, bo już bardzo mi się chce na sikanko.
Buziaki dla wszystkich ogoniastych i ich dwunożnych! A tym, którzy jeszcze własnych dwunożnych nie mają, chce powiedzieć żeby się trzymali, bo na pewno już niedługo też będą mieli takie własne poduchy, we własnych koszyczkach, stojące w ich własnych domach!


Funia


Ostatnio zmieniony przez Justyna dnia Czw 19:50, 08 Lis 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Szantina
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Ale numer....
Justyna....jesteś wspaniała
Zobacz profil autora
AnJa
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gorzów Wlkp.

Witajcie Justyna i Funia!
Funia to wyjątkowo elegancka dama.
Pozuje do zdjęcia zakładając nóżkę na nóżkę :-)
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

Dziękuje baaaaardzo
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

AnJa napisał:
Witajcie Justyna i Funia!
Funia to wyjątkowo elegancka dama.
Pozuje do zdjęcia zakładając nóżkę na nóżkę :-)


Niestety Funia uważa robienie jej zdjęć za świetną zabawę i za każym razem próbuje obszczekać aparat ( patrz zdjęcie nr 1), wiercąc się przy tym niemiłosiernie dlatego też najładniejsze wychodzą wtedy kiedy śpi (i jeśc nie woła). O pozowaniu w ogóle nie ma mowy, dlatego z tego (nr 2) jestem szczególnie dumna
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

No i się wcale nie dziwię, że TAKĄ fotką się szczycisz Jest czym


Hm... a nie ma takiej opcji, że Funia sobie nie przypadkowo tę konkretną kancelarię wybrała?
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

MałGośka napisał:
Hm... a nie ma takiej opcji, że Funia sobie nie przypadkowo tę konkretną kancelarię wybrała?


Myśle, że Funia, jak każda prawdziwa kobieta, ma poprostu świetną intuicję i dlatego wiedziała do których drzwi "zapukać"
Zobacz profil autora
Szantina
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Justyna - a gdzie cd. opowieści?
Nie daj się długo prosić
Zobacz profil autora
Aksa
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 23 Gru 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

wow ale świetna opowieść i także jestem zdania,że Funia wiedziała do jakich drzwi zapukać...Justyna szczęście Cię samo znalazło
Zobacz profil autora
mała
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wrocław

..pamiętam te wakacje!!Jak ja im zazdrościłam tej Funi!!A pól roku później przyjechał do mnie Dończysław!!
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

mała napisał:
..pamiętam te wakacje!!Jak ja im zazdrościłam tej Funi!!A pól roku później przyjechał do mnie Dończysław!!


A spróbowała byś nie pamiętać W końcu komu udało się wymyślić jej takie imie, na które od razu zareagowała i tym sposobem została Funicą (bo "Ceśka" jakoś jej zupełnie nie przypadło do gustu) ?! Jesteś jej matką chrzestna!
Zobacz profil autora
kaerjot
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kolbudy k/Gdańska

Jeszcze jeszcze jeszcze

Funia, nie daj się prosić. Pisz
Zobacz profil autora
mała
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wrocław

Imię okazało się dosyć przydatne już drugiego dnia nad morzem..
..ale o tym sama będziesz opowiadać..
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

a jak Funia zareagowała na Pana Domu
no bo, że Pan Domu ucieszył się z informacji o nowym domowniku to nie wątpię
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

Cd. Niestety Funia dość szybko udowodniła nam, że nie składa się tylko z samych zalet. Wady też ma. Właściwie, to jedną wadę, ale za to wadę, że ho ho! Jest łaziorem, powsinogą, latawicą czy jak kto chce to jeszcze nazwać. A wiedzę o tym "małym" defekcie jej charakteru nabyliśmy w bardzo pięknych okolicznościach przyrody, bo już na wywczasie nad morzem. Budzę ja ci się ranka pewnego a tu w namiocie nie ma pieseczka. Nie przejęłam się tym zbytnio, gdyż uznałam, że pewnie Ukochany Panciu już zabrał ogona na poranny spacerek (Janciu z powodu pewnych okoliczności dnia poprzedniego , spał w innym namiocie) i spałam dalej. Jakież było moje zdziwienie, gdy wyjrzałam już na świat i okazało się, że Janciu owszem już nie śpi, ale wstał dopiero przed chwilką i właśnie zamierzał udać się z piesicą na spacerek. Mało tego, żadne z naszych znajomych tego poranka Funi nie widziało . No i się zaczęło! Rozpoczęły się zakrojone na szeroką skale poszukiwania uciekiniera. Bogu dzięki nie była to duża miejscowość wypoczynkowa i składała się właściwie tylko z jednej ulicy-deptaka, ale za to jak to w sezonie bywa, zawalona tłumem ludzi. Część więc ze znajomych udała się w jedną stronę, część w drugą, reszta zaś przeszukiwać plaże. Chodzimy, szukamy, wołamy (wtedy właśnie cała okolica dowiedziała się jakie piękne imie wymyśliła dzień wcześniej mała ), pytamy ludzi i ciągle nic . Dzieci z pobliskiej kolonii widziały ją owszem o poranku (ich poranku, nasz poranek był duuużo później ), bawiły się z nią, polazła nawet z nimi do ich pokoi, ale potem gdzieś sobie pobiegła i ślad po niej zaginą. Każdy chyba kolonista został przez nas przeszkolony i miał meldować gdyby tylko pojawiła się ta Funica-Latawica na widnokręgu. Czas jednak mijał a zwierzaka nie było... Byłam załamana i miałam ogromne wyrzuty sumienia, że jej nie upilnowałam . Wywiozłam świeżo znalezionego psa z dala od domu i... zgubiłam . Nie zdążyłam przecież jeszcze nawet dać porządnego ogłoszenia do gazety o jej znalezieniu, tylko porozwieszałam jakieś informacje na ulicy i już jej nie mam . Teraz to już piesiczka nigdy nie trafi do swojego domku . A co ja ludziom powiem, jak nie daj Boże ktoś zadzwoni w jej sprawie. "tak, tak, znalazłam państwa pieska, ale teraz proszę jej szukać między Ustką a Rowami"? Tragedia! I taka pogrążona w czarnych myślach siedziałam na polu namiotowym i próbowałam wreszcie jednak coś przeżuć dnia dzisiejszego. Siedzę więc, żuje i patrze w dal (bo nadzieja jest co prawda matką pewnej grupy ludzi, potocznie nazywanych głupimi, ale przecież jak każda matka kocha swoje dzieci ), patrze, patrze i patrze... a tam w śród tłumu dzieciaków biega MOJA FUNIUSIA!! . Przypałętała się znowu gdzieś do nich i ci porządni młodzi obywatele naszego kraju, zgodnie z daną obietnicą właśnie odprowadzali ją do nas! I to był, jak się później okazało, pierwszy z wielu, szczęśliwy powrót córy marnotrawnej na łono rodziny cdn...
Zobacz profil autora
Funia i Tośka, czyli o babach dwóch ;)
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 18  

  
  
 Odpowiedz do tematu