 |
 | Bary-emerytura w schronisku?... |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Sob 1:23, 09 Lip 2005 |
|
 |
|
 |
 |
BARY
([link widoczny dla zalogowanych])
(9 marzec 2005)
Bary to już właściwie schroniskowy rezydent... Spędził w schronisku ok. 2 lat . Miał swoją ukochaną pania, która niestety rozchorowała się. Poza nim miała jeszcze jego siostrę - Pimpę i jeszcze jedno psiątko, najprawdopodobniej jej dziecko. Najmłodszy psiak dość szybko znalazł nowy domek, w schronisku pozostali Bary i Pimpa. Pani ze szpitala już nie wróciła - więc oboje strauszków smutno siedziało w kojcach. Pimpa niedawno od nas odeszła - teraz już tylko Bary czeka samotnie na szansę przytulenia się do kogoś.
To już emeryt - ma ok. 14 lat. Pomimo swego niewesołego losu jest "uśmiechniętym" psiakiem - macha ogonkiem kiedy tylko widzi zainteresowanie człowieka. Jest super łagodnym i kochanym psem. Na spacerkach grzecznie chodzi na smyczy. Ma dość krótkie łapy i nie jest zbyt duży, ale "masy" troszkę ma
Jest też bohaterem jednej ze schroniskowych opowieści. Gdy Bary został dumnym posiadaczem prawdziwej, drewnianej, ciepłej budy, ze świeżą słomą wewnątrz - nie chciał z niej wyjść przez dłuższy czas :-D Dopiero gdy się przekonał, że budka mu nie ucieknie zaczął z niej wychodzić
(20 czerwiec 2005)
U Barego bez większych zmian. Jego życie polega na czekaniu: na jedzenie, a tym samym na kontakt z człowiekiem, na dotyk, na ciepłe słowo, na spacerek... Bo na tego jedynego człowieka chyba już nie czeka... :|

|
|
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Sob 1:54, 21 Sty 2006 |
|
 |
|
 |
 |
MałGośka; 14 Sty 2006 napisał: | W jednym czasie "wysypał" się na nasze psiaki wór kłopotów
Na forum schroniskowym opisałam je wszystkie razem, szczegóły znajdziecie T U T A J, a poniżej wklejam część dotyczącą naszego Barego...
Bary, nasz schroniskowy weteran, jest w fatalnym stanie Traci siły praktycznie z dnia na dzień.
Nie mamy możliwości upewnienia się przy tej diagnozie, ale wygląda tak jakby miał oddechową postać nosówki: zaropiałe oczka i nos, ciężki oddech i "zawalone" drogi oddechowe (a jest zaszczepiony i raczej nie ma kontaktu z innymi psami). Dodatkowo pojawiło się nienaturalne pragnienie, a po wypiciu - wymioty, olbrzymie problemy z chodzeniem. Możliwe, że uda nam się przeprowadzić mu badania krwi, które pokażą czy nie ma uszkodzonych nerek, no i co jeszcze złego się w jego organiźmie dzieje.
Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że my tutaj, na miejscu, nie mamy zbytnich możliwości zmiany jego stanu - bo Bary to już staruszek, o małej odporności i zanikającej chęci życia... Pogoda nam wcale nie pomaga.
Dlatego potrzebny mu dom na JUŻ, w którym mógłby spędzić ostatnie dni życia... A może i więcej niż dni, jeśli okazałoby się to wszystko, w normalnych warunkach, uleczalne... |
|
|
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Pon 2:12, 23 Sty 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Ukochana wolontariuszka naszego chorusa jest znana u nas pod pseudonimem "Magda od Barego"
Z powodu zajęć szkolnych nie mogła ostatnio odwiedzać swego ulubieńca tak często jakby chciała - więc wyobraźcie sobie jakie było jej przerażenie, gdy zobaczyła apel o pomoc dla Barego...
Wygląda na to, że psiak dzięki lekom, odpowiedniej diecie i obecności ukochanej osoby zaczyna odzyskiwać siły
Magda; 19 Sty 2006 napisał: | Trzeba przyznać że z Barym jest o niebo lepiej!
Gdy byłam z nim w lecznicy to po drodze próbował już biec za [link widoczny dla zalogowanych], która również z nami szła. Cały czas merdał ogonem z zadowolenia.
To był prawie mój stary Bary, którego tak pamiętam Szliśmy do lecznicy krótko, bo Bary tak pędził, że nie mogłam go prawie dogonić, ogon nie ustawał w machaniu Poza tym, gdy czekaliśmy przed lecznicą, Bary wskakiwał przednimi łapkami na ławkę, na moje kolana i wtulał się głową w moje nogi, przypominając słodkiego szczeniaka spragnionego miłości. Wypił wodę i jej nie zwrócił od razu, czyli coś lepszego się dzieje w jego organizmie
Ryż "wsuwa" jak najszybciej i jest po prostu super:)
Wierzę, że już niedługo będziemy mogli razem biegać po łące obok  |
Magda; 20 Sty 2006 napisał: | Dzisiaj rano znów wybraliśmy się z Barym do lecznicy.
Bary szedł żywym krokiem, machając dumie ogonkiem, jakby czuł się silnym i zdrowym pieskiem Im bliżej lecznicy, tym Bary przyspieszał znowu kroku, jak ostatnio... On wie że tam mu ratują życie.
Mam nadzieje, że zbędne będą już następne zastrzyki. Gdy wracaliśmy czułam się taka szczęśliwa!! Ja wiem najlepiej jak wyglądał Bary gdy zaczęłam się nim opiekować i jak teraz. Bez różnicy! W ciągu dwóch lat prawie się nie zmienił, no może mu trochę bródka posiwiała
Dałam mu ryż i zajadał aż mu się uszy trzęsły. To dobry znak Mój Bary będzie żył |
Jednak nie okłamujmy się - Baruś to staruszek, a schronisko nigdy prawdziwego domu nie zastąpi... Choć Madzia stara się jak może, a i my próbujemy mu nieba uchylić - to nigdy nie zastąpi prawdziwego domu
Obecne, przerażające mrozy sytuacji nie ułatwiają...

|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Pon 2:03, 13 Lut 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Nasza walka z chorobami Barego zaczyna przynosić reazultaty Uszkodzona wątroba, spadek odporności, problemy z nóżkami - nie poddamy się tak łatwo, choć wiadomo, że nie na wszystko mamy wpływ...
Gdy zawołałam Barego opuścił swoją budę szybciutko, podbiegł do mnie tak szczęśliwy, że trudno było mi uwierzyć w ilość nieszczęść, które spadły na to psie ciałko... Z emocji (i zapewne zimna) aż się trząsł, ostatecznie nawet naszczekał na mnie - czemu go nie wyprowadzę, nie zajmę nim!
Specjalnie dla Was - to rozmazane zdjęcie, to właśnie rozszczekany uśmiechnięty Bary
Musiałam jednak opuścić naszego staruszka - więc potuptał smutno do swojej budy...

|
|
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Pon 0:46, 13 Mar 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Magda; 4 Mar 2006 napisał: | Dzisiaj pierwszym kojcem, do którego zajrzałam, był kojec... no pewnie domyślacie się kogo? Oczywiście Barego Nie mogłam oprzeć się pokusie, by wejść do niego i trochę pomiziać mojego dziadziunia. Był taki szczęśliwy! Gdybym tylko mogła zostać dłużej poszłabym z nim na spacer.
Bary był taki tego spragniony i tak się rwał, żeby wyjść... A ja byłam taka bezradna... Poza tym dookoła było jedno wielkie błoto, więc gdzie tu spacerować... Ale spokojnie niedługo mu to wynagrodzę stokrotnie, np. jakimś pysznym podarunkiem
A co do zdrówka - czy ktoś kiedyś wspominał, że Bary był chory? Chyba mi się przesłyszało Moje cudo wygląda, a raczej zachowuje się jak "okaz zdrowia". Jakbym widziała szczeniaka. Przednimi łapami wskakiwał na moje nogi, poszczekiwał gotowy do wyjścia i tak mocno merdał ogonkiem...
Nie umiem żyć bez Barego, ale jeśli ktoś chciałby zaopiekować się nim, nie obraziłabym się  |
|
|
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Pon 0:52, 26 Mar 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Madzia; 03 Mar 2007 napisał: | Bary, staruszek kochany, jest cały czas taki żywiołowy, chce biegać, przytulać się, uwielbia gdy się go głaszcze. Bary to jeden z nielicznych psów, z którym cały czas rozmawiam... Idę i zwierzam mu się, mówię jak bardzo go kocham. Jest cudownym psem, mimo wieku od tych trzech lat w ogóle się nie zmienia. Poza tym, że jąderka bardziej wiszą mu, jak dawniej Profesorowi, ale chyba mu to nie przeszkadza aż tak bardzo w bieganiu  |
Niestety, czas płynie nieubłaganie, Bary z dnia na dzień nie młodnieje, starym kościom nie pomaga ciągłe przesiadywanie w kojcu... Na szczęście spacerki z ukochaną Madzią urozmaicają schroniskowe życie naszego staruszka.
W tej chwili Bary dzieli kojec z inną psią seniorką - [link widoczny dla zalogowanych]. Mikunia przy Barym czuje się lepiej, gdy coś ją przestraszy - chowa się za swym większym przyjacielem, a Bary odkąd ma przy sobie Mikę - poszczekuje często na zbyt nachalnie przyglądającego się człowieka

|
|
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Śro 0:22, 15 Sie 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Baruś - żyłeś lat... co najmniej 17, może dużo więcej? Prawie pięć byłeś naszym przyjacielem.
Nie wiem czy zdołamy pogodzić się z myślą, że Cię już nie ma. Przecież zawsze byłeś.
Może łatwiej będzie, gdy spróbujemy wyobrazić sobie jaki musisz być teraz szczęśliwy - przecież dołączyłeś do swojej ukochanej Pani! Czekała też na Ciebie Pimpa - Twoja siostra. I kto wie ilu jeszcze psich kumpli i ludzkich przyjaciół, w końcu takie długie życie za Tobą...
Długie - tylko czy szczęśliwe? Chyba właśnie przez to pytanie jest nam, tutaj, tak źle.
Baruś... piesku... Wybacz, że nie znaleźliśmy Ci domu. Nie daliśmy tego co własny dom by dał.
Kochaliśmy jednak mocno - wiesz o tym, prawda? Sporo osób będzie po Tobie płakać... I tęsknić.
[']
Bary, wieluńskie słonko - odszedł 10-go sierpnia, mimo prób przywrócenia mu sił, które szybko tracił...
Poniżej fotki, które zrobiłam mu jeszcze wiosną, podczas spaceru z Madzią. Popatrzcie ile szczęścia mu ta nasza dziewczyna dawała
Magda - dziękuję Ci za to, że wiernie przy nim trwałaś. Nie jestem w stanie opisać jak bardzo. Dzięki Tobie Bary odzyskiwał błysk w oku i szczęście na mordce.

|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 2
|
|
|
|  |