 |
 | Dla bezimiennych psów |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Pon 17:21, 02 Sty 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Skoro drugi dzień nowego roku jest tak przeraźliwie smutny, czy to znaczy, że cały rok dla mnie taki będzie?
Dodo, tak Cię lubiłam, tak mi się podobałeś, tak marzyłam, żebyś znalazł jak najszybciej swój domek...
Wracaliśmy dzisiaj do wawy od moich rodziców ze Śląska. Więc na początek dnia pożegnanie z Romą - suczką rodziców i siostry. Jest już stara i bardzo chora, więc pewnie ostatni raz ją przytulałam .
Później na trasie Katowice - Warszawa duży, rudy pies leżący na poboczu. Wiedziałam, bo przecież widziałam, ale i tak po przejechaniu w milczeniu kilku kilometrów spytałam TZ'a, czy na pewno nie mogliśmy mu już pomóc. Rzucił mi krótkie spojrzenie i równie krótką odpowiedź: "Jak? Przecież sterczały sztywne łapy."
Jakoś powoli dochodziłam do siebie, kiedy po przeciwnej stronie trasy katowickiej dostrzegliśmy stojącego sobie spokojnie dużego, wilkowatego psa wwąchującego się w śnieg na poboczu i spoglądającego filozoficznie przed siebie. Dylemat: znaleźć jakąś zawijkę i zawrócić do niego? I co dalej? Wsadzę dużego psa do Civica, gdzie całe tylne siedzenie jest zajęte przez Dżeksona i Kapucynę? I dokąd go zawiozę? Do schroniska? Przecież może mieszka w pobliskiej wsi, albo w ukrytej wśród drzew przydrożnej knajpce? Odgonię go od szosy? Na jak długo?
Jechaliśmy i jechaliśmy, ja wikłałam się w dywagacje, czy dobrze postąpiłam, gdy usłyszałam, jak TZ przerażonym głosem powtarza jakieś kurwy, cholery. On widział, ja nie, jak niewielki czarny piesek biegnie wprost pod jadący przed nami samochód. Zobaczyłam tylko toczące się po pasie ciało. Samochód nie zahamował. TZ zjechał na prawy pas, żeby nie przejechać ponownie po piesku. Ja zaczęłam krzyczeć, żeby stanął, że może da się pomóc. On zaczął tłumaczyć, że już i tak nie ma po co, bo za nami jechał sznur aut. To było przed Jankami. Na Racławickiej zdołałam wydusić z siebie pełne wyrzutu "Tak nie wolno!"
Teraz siedzę w domu, TZ pojechał do pracy, a ja na trzeźwo analizuję bez końca tych kilka chwil. Tak nie wolno - zgadza się! Ja bym nie zjechała na prawy pas - no pewnie! Ja bym się zatrzymała - tak sądzę. Przy prędkości ponad stu kilometrów udałoby mi się stanąć może pięć metrów za, może dziesięć? Że jadący z tyłu samochód wjechałby mi prosto w kufer, to mniej istotne. Ale po drodze, nie rozumiejący nic z tego, co się dzieje kierowca rozjechałby tak czy owak czarne ciałko. Więc czy mogliśmy jakoś pomóc? Raczej nie. Ale w niczym nie umniejsza to mojego ogromnego poczucia winy.
Pieski nieznane, pozbawione opieki może tylko na krótki moment - za Tęczowym Mostem nie ma pędzących aut ani poboczy ze zwałami brudnego śniegu. Jest słońce, bujna trawa, a za jakiś czas będziemy tam my wszyscy - razem z Wami .
['] ['] [']
|
|
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Misiowaty
Zwierzozwierz

Dołączył: 21 Sie 2005 |
Posty: 1020 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Pon 18:09, 02 Sty 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Jnk
tak, to bardzo smutne co napisałaś............ tym bardziej, że otaczający nas bliźni co najwyżej wzruszają ramionami gdy na drodze próbuje się ominąć Futerkowca, który nie wiadomo po co ( to my nie wiemy) zabłądził do tego kawałka świata, w którym jest bez szans.
Cóż, marzyłoby się o świecie gdzie nie ma wałęsających się psiaków, gdzie wszystkie mają swoich ludzików, ciepły kąt, ręce do mizianek....... tylko że rzeczywistość jest inna, a szkoda.
To chyba nie oznacza, że nie można marzyć by jak najwięcej Ogonów znalazło swój dom, i choć wiele znanych mi osób lekkim przymrużeniem oka "komentuje" takie marzenia, ja dalej marzę.
merdanko od Misia
pozdrawiam - Misiowaty
|
|
 |
 | |  |
Anna
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005 |
Posty: 2599 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Zgierz |
|
 |
Wysłany: Pon 18:21, 02 Sty 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Straszne jest to, że kiedy jest ślisko to hamowanie przed zwierzakiem może skończyć się trategią - zresztą był już taki wypadek w Polsce. i co zima sobie powtarzam "pamiętaj czasem nie wolno Ci hamować" Ale co z tego - postawiłam już kiedyś samochód w poprzek drogi, żeby psa nie trafić, dałam przebic przez drogę lisom. Ostatnio naraziłam siebie (to mój wybór) ale i koleżankę, którą wiozłam, bo mi sarna wskoczyła pod koła, a było slisko - udało się i jej i nam ufff. i wtedy myślałam, nie co bym zrobiła jak bym koleżankę wbiła w drzewa, ale gdyby sarna żyła jeszcze po potrąceniu....
eh, na prawdę nie zawsze można zapobiedz i nie zawsze można pomóc...
Do tej pory z bólem i przerażeniem pamiętam widok psa wiele lat temu któremu samochód obciął obie tylne nogi, a on się czołgał Teraz wiem co bym zrobiła, ale wtedy...wiem tylko, że byli przy nim jacyś młodzi ludzie (oczywiście sprawca wypadku pojechał w cholerę)...nie pomogłam i wielu nie pomogę.
Pozostaje wierzyć, że kiedyś gdzieś dostaną spokój i bezpieczeństwo...
|
|
 |
 | |  |
Biedronka
Dołączył: 24 Lis 2005 |
Posty: 19 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Czw 21:05, 12 Sty 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Coż można powiedzieć. Nie będę opisywała ile widziałam martwych zwierząt, leżących na ulicy lub zepchnietych na pobocze. Marzę tylko tak jak wy żeby za Tęczowym Mostem były szczęśliwsze niż tu na ziemi.
To dla nich wszystkich ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ... ['] ['] [']
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Nie 22:45, 05 Lis 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Znowu wracałam dzisiaj ze Śląska do wawy. Za każdym razem jest to dla mnie czas na refleksję nad psim, kocim, lisim czy mysim losem. Wypatruję tych smutnych, małych ciałek na poboczu z nadzieją, że wreszcie trafię na takie, któremu uda się pomóc. Daremnie... [']
Najpierw zobaczyłam niewielkie psiątko z obrożą na szyi - kiedy żył, był czyjś. Niestety, zabrakło ludzkiej odpowiedzialności, żeby to psie życie mogło trwać nadal [']
Potem spotykałam już tylko zmasakrowane, rozjeżdżone, zamoknięte futerka - jeszcze bardziej bezdomne, samotne i rozpaczliwe w swojej bezimienności [']
Smutny Cyganie, stareńki Puszku, zagryziona Abo, złamana przez życie Majko, Nuko, Przylepko, szczęściarzu Murzynie-Maximusie, Irysku, Kiaro, Kacperko, nieznany Kubusiu, ruda Zuziu, Cyganko z Siewierza, Kurko, niewidomy Radku, szpicowaty Dodo, szczerbaty Krzysiu, Rysiu, Hieno, Psotko, Baltazarku i wszystkie zwierzątka, które pożegnaliśmy na tym forum - pozwólcie, że tutaj, w wątku bezimiennych nieistniejących już istnień zapalę dla Was świeczkę - ['] W mojej pamięci istnieć będziecie tak długo, jak ja sama.
|
|
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Nie 23:54, 05 Lis 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Listopad,to miesiąc mający refleksje i smutek wpisane w kalendarz.W zadnym innym miesiącu tak uparcie nie wracamy myslami do tych ,ktorzy odeszli.Wszystkich,a więc i naszych czterolapnych przyjaciół.
Pozwólcie,że w tym miejscu przytocze Wam najpiękniejsze słowa,jakie ostatnio czytałam.To fragment rozmowy z Ks.Janem Twardowskim,pochodzący z książki ,,o psach,kotach i aniolach,,Jana Strzałki;
...O zwierzętach wiemy mniej niż o aniołach.O aniele wiemy,że jest poslancem Boga,ale czym jest zwierzę?
Zwierzę jest nam bliższe niżli anioł,choć bardziej niepojęte.Aniołowie spełniają wolę Boga świadomie,zwierzęta-nieświadomie.Ciekawe,iż w języku angielskim na zwierzę mówi się animal,a slowo to wywodzi się z łacinskiego rzeczownika anima,czyli dusza.Zwierzę ma więc nie tylko ciało,ale i ducha,którego tchnął w niego Bóg.Nigdy zatem nie powiem;pies zdechł,lecz wyzionął ducha,o koniu mówię,że padł,o pszczole,że usnęła.Co więc z duszą zwierzęcą stanie się po śmierci?Co z psem,koniem,pszczołą?Wierzę,że całe stworzenie.ludzie i wszelkie zwierzęta,spotkają się w przyszłym zyciu,bo dlaczego czworonogi nie miałyby dostąpić zbawienia,skoro czasami bywają lepsze,bardziej bezinteresowne i szlachetniejsze od człowieka?....
Wierzę,ze zbawienie będzie powszechne i obejmie całe stworzenie,a zwierzęta zostaną zbawione od rozpaczy nieistnienia..
..Zwierzęta towarzyszą nam zawsze i wszędzie,pomagając w codziennym trudzie,dając nam czystą radośc,bez nich czlowiek czułby się źle na tym świecie,bo ileż radości daje tak piękna i rozumna istota jak pies.Jeśłi spojrzymy na to stworzenie oczyma wiary,zrozumiemy,ze pies pokazuje nam nawet droge do Pana Boga.Psa przywiązanego pod sklepem-o czym kiedyś pisalem w wierszu-warto pocałować w łapę,..bo uczy jak na Boga czekać,,
...Przepraszajmy wiec zwierzęta i za wszystko im dziękujmy....
Ściskam i całuję wszystkie te łapy,którym nie mogłam pomóc...Przepraszam 
|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 2
|
|
|
|  |