 |
 | Atosek - cocker spaniel z charakterkiem |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Czw 23:12, 16 Kwi 2009 |
|
 |
|
 |
 |
ATOSEK
Atos to cocker spaniel, bez tatuażu. Ma ok. 2 lat.
W Wielką Sobotę wpadł pod auto Joli. Przerażony pozwolił się zapakować do samochodu i poddać oględzinom u weta. Na szczęście poza chwilowym ogłuszeniem żadnych szkód w psim organizmie nie stwierdzono.
Jola z rodziną zajęła się rudą psiną i rozpoczęła poszukiwania jego - być może - zaginionego człowieka. Do dnia dzisiejszego jednak nie było reakcji na umieszczane przez nią w mediach ogłoszenia, do schroniska również nikt się w poszukiwaniu Atosa nie pojawił.
Trudno powiedzieć ile psisko błąkało się bez opieki, ale udało mu się "nabyć" całe stado kleszczy. Jest też nieco chudy, ale czy to kwestia niedożywienia czy takiej jego urody, trudno wyrokować. Ma w każdym razie przycięte włosy na uszach, i sprawia wrażenie psa domowego.
Jak możecie zobaczyć poniżej - jest naprawdę pięknym zwierzakiem.
Niestety, mimo słodkich min, obcej osobie nie da się do siebie zbliżyć Rzuca się praktycznie bez ostrzeżenia, z ewidentnym zamiarem nadgryzienia podchodzącego intruza.
Tak właśnie dziś się poznaliśmy - nie było szans by w pierwszym podejściu podejść do Joli. Nie pomogło kucanie, zagadywanie, ignorowanie, itd. Atos stwierdził, że muszę odejść i koniec. Nie działa nawet podanie z ręki smacznego jedzenia - po skonsumowaniu smakołyków ludzki intruz intruzem pozostaje.
Jednak Jola swego tymczasowego podopiecznego już nieco "rozgryzła" i sama szybko podpowiedziała rozwiązanie. Na Atosa działa... wspólny spacer Krótki nawet, ale wspólny, noga przy nodze, doprowadza do psiej akceptacji. Dzięki takiemu postępowaniu Atosek obdarza zaufaniem poznaną osobę, potrafi się z nią nawet bawić
W domu jest psem grzecznym, potrafi zostać sam. Na spacerach nie sprawia problemów dopóki nie znajdzie osoby/zwierzaka w swej okolicy, którego chce odgonić, bo wtedy już trzeba niestety skupić się na utrzymaniu smyczy w dłoni.
Nie podoba mu się grzebanie w jego misce - podpowiedziałam więc Joli karmienie łobuza z ręki. Przy szaleńczej zabawie też niestety bywają momenty nagłej zmiany zachowania - tu znów pomaga zignorowanie psa.
Jola nie jest w stanie zapewnić bezterminowej tymczasowej opieki nad Atosem, a pies z takim charakterem nie może trafić do schroniska - stąd prośba o pomoc w poszukiwaniach miejsca, w którym Atos pod kompetentną opieką nauczy się prawidłowych reakcji.

|
Ostatnio zmieniony przez MałGośka dnia Czw 23:26, 23 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
|
 |
 | |  |
Ewcia87
Dołączył: 30 Mar 2009 |
Posty: 24 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Mokrsko |
|
 |
Wysłany: Sob 22:22, 18 Kwi 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Witajcie nie wiem czy mam dobre informacje ale słyszałam że w Krzyworzece ktoś zgubił psa ( z opisu jaki dała mi osoba z którą rozmawiałam wywnioskowałam że chodzi o cocker spaniela ) moze nie chodzi o tego psa ale warto sprawdzić.
Postaram się coś na ten temat dowiedzić.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Czw 1:47, 06 Sie 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Za [link widoczny dla zalogowanych], po wizycie w schronisku w Wieluniu w lipcu:
Adoptowaliśmy spaniela, przerażonego wciśniętego w sam kąt tej ohydnej klaty. Pracownik ostrzegał, "że gryzie i nie da się nikomu wyjąć"; O pies był podobno potrącony przez samochód , a następnie oddanego przez właściciela .Pies miał rzekomo już dwukrotnie być oddawany do schroniska. Już po przyjeździe, nasz wet. przy badaniu stwierdził ropne zapalenie skóry szyi i pod pyskiem, będące skutkiem nie leczonego pogryzienia. Odór zielonej ropy wydobywającej się z ran był odczuwalny i zauważalny tyle, że nie dla pracowników schroniska. Pies okazał się wnętrem i czeka go operacja usunięcia jądra z jamy brzusznej. Ale ciekawostka- ów pies poniewierał się to tu, to tam; przebywał czas jakiś u "wspaniałej miłośniczki zwierzątek": K.K, która wyrzucona ze schroniska miejskiego zorganizowała sobie kolejne żródło dochodu i teraz prowadzi przytulisko w Szczytach. Wniosek: nowy kierownik schroniska i KK są w niezłej komitywie; wszak w jedności siła. Znów będzie można podpisywać umowy z dziesiątkami gmin i setki psów puszczać w niebyt. Zostanie tylko kasa! I hier ist das hund begraben! |
Rozumiem, że to słowa Krystyny emirowej.
"KK" - to nasza p. Krysia, kierownik to p. Urbaniak.
Po przeczytaniu od razu pomyślałam o naszym Atosie. Skontaktowałam się z Jolą, czyli osobą, która wzięła Atosa na tymczas po potrąceniu przez auto (o czym możecie przeczytać w pierwszym poście), by upewnić się, że to co Emir pisze, to delikatnie mówiąc "nadinterpretacja".
Jola zaraz skontaktowała się z Pawłem i oto czego się dowiedziałam:
Atos pokazywał "różki" coraz częściej, opiekunowie nie umieli sobie z nim poradzić. Nie były to niestety jakieś delikatne ostrzeżenia ze strony psa, ale ataki i zęboczyny.
Ok. 2 miesiące temu, na pewno już za kierownictwa p. Urbaniaka, Atos trafił do schroniska na niepełną dobę. Gdy kolejny raz pogryzł opiekunów, załamani postanowili go tam zawieźć (ok. 16-tej), ale już następnego dnia ok. 10-tej po nocy pełnej przemyśleń odebrali zwierzaka.
Atos był pokazywany lekarzowi (dysponuję nazwiskami dla chcących to sprawdzić), który nie określił jednoznacznie powodów zachowania psa.
W lipcu, bodajże 17-go (Paweł nie pamiętał, czy to ten piątek, czy poprzedni, ale to można sprawdzić) Atos kolejny raz zaatakował tym razem żonę Pawła, tak poważnie, że ta trafiła do lekarza (dzień wcześniej przegryzł jej rękę, kolejny atak był poważniejszy). Sanepid /PIW nakazał obserwację psa przez wskazanego weta. Pani dr jednak nie dotarła do Pawła, więc zdecydował się umieścić psa w schronisku. Gdy po weekendzie wetka skontaktowała się z nimi i dowiedziała, że pies przebywa w schronisku - udała się tam, a tam okazało się, że pies został wyadoptowany. Paweł od p. Urbaniaka uzyskał informację, że wzięły Atosa panie z warszawskiej fundacji.
O ranie nic Paweł nie wiedział, a pies wg informacji p. Urbaniaka od razu pojechał do Warszawy w piątek.
Pies opuścił schronisko mimo wskazania obserwacji, oraz bez kwarantanny.
Wg uzyskanych informacji pies, o którym w powyższym cytacie pisze Emir to Atos.
Wbrew zacytowanym emirowym słowom P. Krysia psa na oczy nie widziała, jedyny z nim kontakt miałam ja i Blink podczas wykonywania zdjęć z pierwszych postów. Moje słowa może potwierdzić Jola z Pawłem oraz rodzinami.
Jak to się ma do wspomnianej "komitywy"? Wnioski wysnute w cytacie Emira są cokolwiek "nietrafione".
Mam nadzieję jednak, że Atosa losy nareszcie się odmienią, bez względu na pobudki osób, które się nim zajmują.
|
|
 |
 | |  |
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1
|
|
|
|  |