Zabiedzony ale uratowany!

Pisalam dawno temu jak Marek znalazł błąkajacego się po miejscowości wychudzonego wilczura z paskudną raną na ogonie, która tak śmierdziała ,że jak go wiózł do schroniska to musiał pootwierać wszystkie okna w samochodzie.....pies ma od 2 tygodni nowy dom z dużą przestrzenią do biegania. Niestety ogona nie udało się uratować trzeba było go amputować...
Okazało swię również że pies nie był bezdomny. Pracownicy schroniska poznali go, odwiedzili właściciela ale nie przyznali się że mają jego psa, bo tam to on napewno już nie powinien wracać

Wszystkiego najlepszego piesku !

Oby jego nowy domek był tym wspaniałym i jedynym już

Donna - super

Oj,jaka dobra nowina...

Fajnie, że pracownicy schro wykazali czujność rewolucyjną i nie puścili pary z gęby przed starym pseudowłaścicielem, że pies jest w ich "posiadaniu".

Pies będzie miał dobrze, bo poszedł w znane ręce. Pracownicy schroniska znają nowego właściciela, bo to mala miejscowość .
Dla takich chwil warto się męczyć...właściwie całą robotę wykonał Marek, to już 3 pieskie życie uratowane przez niego.