Made in China

Czapka z psa, kocyk z kota

Płaszcze, koce, zabawki, rękawiczki, buty, futrzane wstawki do ubrań i ozdoby - tanie, bo "Made in China". A dlaczego tanie? Bo wytwarzane ze skór złapanych psów i kotów. Towary z ich skór trafiają do sklepów i na bazary europejskie. Są chętnie kupowane, bo po pierwsze, żaden kupujący nie wie nic o pochodzeniu składników np. koca lub zabawki dla dziecka a po drugie - ich niska cena zachęca do nabycia.

Jak wyjaśnia w rozmowie z INTERIA.PL Betsy Dribben, szefowa europejskiego oddziału Humane Society International kilka krajów zbojkotowało już handel tymi produktami. Są to Dania, Francja, Włochy, Belgia i Holandia.

- Ten bojkot utrudni handel nielegalnymi chińskimi produktami, jednak ze względu na otwarte granice nie powstrzyma całkiem tego eksportu - podkreśla Betsy Dribben.

Rocznie w Chinach ginie 1,5 mln psów i tyle samo lisów oraz 2 mln kotów. Chińczycy bronią się twierdząc, że nie musieliby tego robić, gdyby... nie było zapotrzebowania na ich produkty. A winę za zabijanie (wrzucanie do wrzątku, lub rzucenie klatką pełną zwierząt o betonową podłogę) rozkładają po części na klientów.

Szkocki eurodeputowany, Struan Stevenson, walczący o całkowite zablokowanie granic Europy dla chińskich produktów futerkowych wyjaśnia, że Chińczycy zabijają koty i psy, bowiem jest to materiał tańszy w produkcji, niż skóra syntetyczna. Jak dowiedziała się INTERIA.PL w biurze eurodeputowanego Stevensona, Chińczycy do garbowania skór psów i kotów używają chemikaliów zawierających dużo chromu, a przez to materiały te stają się niebezpieczne dla ludzi. Istnieje szansa, że uda się wprowadzić zakaz dla kolejnego zestawu chińskich towarów, bowiem argumenty Stevensona znajdują duże poparcie unijnego komisarza ds. handlu.

Betsy Dribben zapewnia, że w sprawie ochrony polskiego rynku przed tymi produktami będzie rozmawiać z polskimi eurodeputowanymi.

żródło INTERIA.PL

Od dzisiaj zaczynam się baczniej przyglądać produktom Made in China.

Tylko zastanawiam się czy chodzi o wszelkie materiały (może zwierzaki są jako dodatek do materiałów normalnych) czy też dotyczy to tylko artykułów, bądź elementów, które zrobione są ze skóry (tylko nie napisane z czyjej..).?

Od jakiegoś już czasu mam taką zasadę - nie kupuję skórzanych mebli, nie interesują mnie samochody ze skórzaną tapicerką (kwestia wysokiej ceny jest sprawą drugorzędną - za darmo też bym nie wzięła), kożuchów nie noszę, futra po teściowej żrą w szafie mole (chciałam oddać do schroniska zimą, ale TZ wytoczył sentymentalne armaty i stanął okoniem, gad jeden!), a moje dwie ostatnie torby są materiałowe.

Na opakowaniach kosmetyków szukam przekreślonego zwierzaczka i porzuciłam Avene oraz La Roche Posay na rzecz Ziaji, Avonu i Yves Rocher, bo nie testują na zwierzakach.

Jedyne odstępstwo od tej reguły, to skórki norek po teściowej, na których sypia Kapucyna (idź, złoto, do złota

), skórzana kurtka Levisa sprzed paru ładnych lat i skórzane buty. Ale może kiedyś przerzucę się na całoroczne płocienne espadryle - w końcu twardym trzeba być, nie miętkim

Ja niestety nie umiem na razie być radykalna - jestem także mocno mięsożerna - podziwiam moją matkę, która z potrzeby serca od wielu lat nie je braci mniejszych. Ale to co chiny wyprawiają to szok - oglądałam kiedys film o ich gotowaniu i nawet nie mam sił pisać co widziałam.

My nie jemy mięsa od ok. 5 lat (ryby jeszcze tak)

I wyrobów ze skóry też nie kupujemy. I wcale nie odczuwamy z tego powodu jakiegoś dyskomfortu.

W swoim postepowaniu dokładnie nasladuję Joaśkę.Tyle,że zimą także nie nosze skórzanego obuwia,a preferuję eko.Latem wszystkie buty materiałowe,torby też eko.Mięsko jadam,ale w niewielkich ilościach.Moje pamiątkowe futra są od czasu do czasu wietrzone i ponownie chowane do szafy.Wiem,ze to wszystko niewiele,ale najważniejsze,aby w ten sposób reagowało coraz więcej osób.
Całkowicie chińskich produktów nie potepiam,bo jest wile rzeczy,które lubie i kupuje np.porcelanę.Unikam jednak tandety zalewającej nasz rynek,a teraz pewnie będę jeszcze ostrozniejsza w zakupach.

Aska napisał:

My nie jemy mięsa od ok. 5 lat (ryby jeszcze tak)

I wyrobów ze skóry też nie kupujemy. I wcale nie odczuwamy z tego powodu jakiegoś dyskomfortu.

U nas dokładnie tak samo, tylko do tego jeszcze nie jadamy ryb - od 12 lat i również nie czujemy, zeby nam czegoś brakowało, ani nie odczuwamy z tego powodu jakiegoś dyskomfortu.

Apla, Aśka -

! Ze swojego kącika szpetnego mięsożercy mogę Was tylko w niemym zachwycie podziwiać. Szmata jestem bez charakteru i czasami ogarnia mnie taka chuć na widok wędlinki, że przepadam bez reszty. Ale pracuję nad swoją nędzną psyche i może za jakiś czas... Żegnaj mięso, witaj sojo!