Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Megusia i Norciu
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Wigilia. W Wigilię 10 lat temu musiałam uśpić Megi. Za sześć dni minie 5 miesięcy gdy musiałam podjąć dramatyczną decyzję o uśpieniu Norcia. Pierwsze święta bez Niego. Pierwsze święta z Romkiem.
Czas zaciera obraz kochanego psa gdy mija 10 lat.Pamięta się jego wygląd, jakieś zdarzenia, pozostają fotografie.
Po śmierci Norcia krzyczałam sama do siebie aby się usłyszeć- że nie wezmę kolejnego psa.Wzięłam po tygodniu. Jest teraz z nami Roman a ponieważ takie święta i te tegoroczne są dla mnie bardzo przykre- patrzę na Romka i znowu zastanawiam się ile tych wigilii wspólnych nam zostało?
Ten pies wygrał los na loterii w postaci mnie i mego domu. Miejsce dla niego dał Norciu. Zwykły, cudnie ciepły, oddany pies, który był ze mną i moją rodziną w najtrudniejszych chwilach mojego życia. Patrzył rozumnie swymi czarnymi oczkami gdy płakałam kiedy życie mojej Lidki uchodziło i nikt nie umiał powiedzieć jak będzie. Tęskniłam do tego psa gdy sama leżałam w szpitalu i później czekałam po operacji na wyniki badań i ewentualny wyrok. On zawsze był ze mną. Dziś kiedy jest mi tak bardzo żle- nie mam go przy sobie i stale mam wrażenie, że wszystko co złego stało się w tym roku to wzięło początek w dniu jego odejścia a czas leczenia jego choroby stał się wstępem do tego co miało dopiero nastąpić. Wraz z nim odeszło moje minimalistyczne szczęście,którego tak naprawdę nigdy nie miałam, ale to wszystko jakoś się toczyło.
10 lat- jak dużo i jak bardzo mało o całe jedno życie za mało.
Zobacz profil autora
Megusia i Norciu
Misiowaty
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 1020
Przeczytał: 0 tematów



ten post wywołał u mnie głęboką refleksję - nie chcę pisać, że wiem co czujesz - każdy człowiek czujei i przeżywa po swojemu, trochę inaczej ale wydaje mi się, że wiem, że rozumiem...
też miałem w życiu kilka podobnych chwil, też wydawało mi się i wciąż wydaje że odejście poprzedniczki Misia - Pumy coś zakończyło (coś dobrego) i coś rozpoczęło (gorsze, złe...) Dopiero przyjście Misia przyniosło znowu powiew względnego optymizmu... ale wspomnienia trwają nawet jeśli szczegóły z upływem lat trochę zacierają się w pamięci...
To że pamiętamy to dobrze, życie nie polega na zrywaniu kolejnej kartki z kalendarza...
Kochaj Pana R. kochaj wspomnienia
i bądź dzielna
Misiek & Misiowaty
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Te święta są potworne.Dopiero skończyłam czytać topiki Gaji i Saby.Znowu tak jak i wczoraj beczę.
Czy to jest możliwe by z psem odeszło jakieś szczęście? Zadaję sobie to pytanie od poczatku sierpnia to jest od dnia gdy znowu w łzach przyszło mi patrzeć na Romka. Usprawiedliwiałam ten przypadkowy wybór jako palec Norcia jakby wskazał,że właśnie Romkiem nie będzie się miał kto zająć i przepadnie w boksie schroniska.Pogodziłam się,że tak miało być ale nadal nie godzę się z odejściem Norcia.Tęsknię za nim ale podchodząc racjonalnie do tego co teraz jest nie zapaliłam mu wczoraj światełka w miejscu gdzie odpoczywa. Bo wczoraj powinnam zapalić dwa.
Te piękne, kochane oczyska zwykłego psiaka, które rozumiałyby jak teraz jest mi żle. Wszystko wydarzenia powiązałam z odejściem tej mordki - wszystko co było dobre.


Ostatnio zmieniony przez Jola-Błękit dnia Czw 19:46, 25 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Popatrzyłam dziś na relację z pobytu Funci na SGGW. Suńka uśpiona pod narkozą wygladała jak mój Norciu kiedy zasypiał już na zawsze. Muszę wierzyć,że tą decyzją przyniosłam mu ulgę w cierpieniu. Może jednak gdzieś tam jesteś szczęśliwy,ale jakie to szczęście gdy nie ma cię przy mnie? Tęsknię.
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Dlatego właśnie tak strasznie opiekunowie przeżywają zabiegi u swych ukochanych psów - nie tylko ryzyko związane z operacją i narkozą, ale i ten wygląd...


To dobrze Jolu, mimo całego bólu jaki to niesie, że tęsknisz. Dzięki temu Norciu (i Megusia) wciąż są z nami, niejako wciąż żyją.

Wklej Jolu więcej zdjęć Norcia, wiem, że masz, na topiku Romka chyba też były, prawda?
A Megi nie masz może?
Zobacz profil autora
bela51
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów


Nie wiem dlaczego ,dopiero dzisiaj zobaczyłam ten wątek o Twoich dawnych przyjaciołach , Jolu. Chyba nie potrafię napisać nic mądrego, nic co przynosi ulgę po stracie ukochanych istot. Bo sama ciągle nie znalazłam pocieszenia.
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie



Oto Szarik właśnie.Kundelek mojego dzieciństwa.Wiązany był w dwie poduszki i noszony przeze mnie do chrztu.Piesek,który przyszedł do mojego domku po śmierci mego taty gdy ja miałam 12 lat.Myślę,że była to przemyślana decyzja mojej mamy bym nie była sama w domu po śmierci taty.Od tego czasu nauczyłam się kochać każdego psa.Miał dwie przywary.W tamtych czasach chodziło się na film do sąsiadki. Gdy wracaliśmy do domu na środku dywanu obowiązkowo leżała twarda kupa Szarika.Druga przywara to minimum raz na miesiąc- półtora uciekał z naszego domu do pobliskiego parku. Wracał po godzinie utytłany w odchodach ludzkich- cuchnący jak diabli. Nigdy nie przychodził do mieszkania na piętrze tylko siadał pod naszą komórką w oczekiwaniu na kąpiel.Był ze mną do końca tzn.14 lat.Usnął w Wielkanoc.
Za chwilkę kupiony został Adolfek- pudelek z cyrku.Po trzech miesiącach okazało się,że ma padaczkę.Ataki pojawiały się przeważnie nad ranem i trwały nawet do godziny, raz w miesiącu.Cały czas był leczony.Przeżył 11 lat.Nie odczułam tak dotkliwie jego odejścia ponieważ już wówczas nie mieszkałam z mamą i nie byłam przy jego śmierci.Mama przeżyła to potwornie tym bardziej,że była już sama w mieszkaniu a rozsądek wynikający ze stanu jej zdrowia nie pozwalał na wzięcie kolejnego pieska.

A oto Megusia kochana.Wzięta ze środka Zduńskiej Woli walęsająca się po głównej ulicy - niepotrzebna nikomu. Psełdo właściciele chcieli nią zarabiać pieniądze.Raz się oszczeniła i nie były to kokosy finansowe- więc była zbędna.Poszłam, powiedziałam,że ją zabieram- zgodzono się.U rymarza kazałam od ręki zrobić smycz i obrożę , wsiadłam z nią do pociągu i przyjechalam do Ruśca.Mąż przecierał oczy ze zdumienia.Tolerował psy tylko w budzie a tu pies w naszym domu i jakieś majaczenia,że albo on albo pies.Byliśmy chyba pół roku po ślubie.Został on i pies ale tak przy okazji to mąż nauczył się od psa jak należy kochać psy.


Megusia była wcześniej w naszym domu niż nasza córka Lidka.To zdjęcia przedstawiające Lidkę w wieku 2 i 6 lat.To na Megi ,Lidka uczyła się gdzie są oczy,uszy, ogon,łapa.To Megi potrafiła ciągnąć małą Lidkę na sankach.

Megusia to potworny strachulec.Gdy coś strzeliło, gryzła drzwi, przewalała wszystko co spotkała na swej drodze by skryć się w najciemniejszym kącie.Megusia nie była sterylizowana.Dostawala dwa razy w roku zastrzyki i na koniec swego życia zrobiła nam niespodziankę.
Ponieważ była już chora i otrzymywała antybiotyki- nie została zaszczepiona p-ko cieczce.W święta Wielkanocne bardzo zwracała, kręciła się ja myłam stale podłogi i ona znowu zwracała wodą. Już zwyczajnie miałam nerwy.Oglądam ją a ona ma dziwnie nabrzmiale sutki.Dzwonię do pani wet i pytam co to jest.Pani wet odpowiada- nie ma obawy w tym wieku to może być tylko ciąża urojona.
Na następny dzień po świętach Megusia kreci się jak oszałała w przedpokoju wśród butów.Wychodząc do łazienki spoglądam a Megi ma przy sobie białe coś,jakąś kluskę i kończy jakby toaletę.Urodziła martwego synka.Tego samego roku po 14 latach bycia u nas plus jakieś dwa lata u obcych niby ludzi została w Wigilię Bożego Narodzenia uśpiona.Nie mogliśmy jej już pomóc.Płacz straszny, smutne święta i wielki żal ale przecież nie mogło tak być wiecznie.Szkoda,że ten synek,którego urodziła jako staruszka był martwy.Byłby to następny pies mojego życia w moim domu.





A Norciu mój kochany- cóż.Do dnia dzisiejszego nie pogodziłam się z jego chorobą, trudnym leczeniem, niemożnością pomocy, decyzją uśpienia i odejścia.Byłam z nim, uspokajałam a on wierzył mi bezgranicznie,że będzie dobrze. Nie miał już siły na nic. Odszedł w spokoju.Trzymałam go na kolanach. Wylałam morze łez i robię to do tej pory bo żył z nami tylko 9 lat. Sprowadził do mnie Romcia...



Ostatnio zmieniony przez Jola-Błękit dnia Pon 1:32, 12 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
geba
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 2675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

Piekna opowiesc Jolu
Setery - ehhhhhh cudownosci wszelkiej masci i Gordony i Irlandzkie i Angielskie madre cieple oddane jak bylam takim szkrabem jak Twa córka mielismy Foxa setera irlandzkiego kochalam go nad zycie
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Masz rację też tak uważam - rasa o dużej cierpliwości, w przypadku Megi mała Lidka mogła robić co chciała, oczywiście w granicach rozsądku. Przypominam sobie również,że Megi nie reagowała na chodzące po niej i skubiące sierść- maleńkie,żółte kaczuszki. Drżała całą sobą ale nie było żadnego odruchu agresji.
Zobacz profil autora
Aska
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 1085
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

bela51 napisał:
Chyba nie potrafię napisać nic mądrego, nic co przynosi ulgę po stracie ukochanych istot. Bo sama ciągle nie znalazłam pocieszenia.


tak ...
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Na stronach Tęczowego Mostu mimo,że jest tyle bólu, tęsknoty, wspomnień i rozpaczy istnieje niezwykła atmosfera, która jednoczy nas wszystkich w cierpieniu i wspomnieniach po naszych najbliższych. I tak jak w życiu codziennym dość łatwo powiedzieć do drugiej osoby, że lubi się psy to raczej trudno byłoby używać języka w jakim mówimy właśnie na stronach Tęczowego Mostu. Tu nikt nie wstydzi się ani nie obawia powiedzieć tego co czuje po stracie ukochanego ogonka. Rozpaczając po Norciu chwilami gdy nie potrafiłam opanować łez bo same się lały, zaczynałam dostrzegać dziwne spojrzenia moich współpracowników...
Dobrze, że los tak sprawił,że trafiłam właśnie tutaj, że mogę o tym wszystkim pisać, że poznałam sporo miłych ludzi bo wiecie,że teraz, na tę chwilę właśnie czułabym się zupełnie opuszczonym człowiekiem.
Zobacz profil autora
bela51
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów


A ja nie zapomnę wzroku mojej lekarki. Gdy umarła Lorka, rozpaczałam tak bardzo, że nie mogłam normalnie funkcjonować., więc poszłam po tabletki. Leki dostałam, ale jej wzrok .... gdy dowiedziała się , że umarł mi pies. Od tej pory staram się na nią nie trafiać w przychodni.
Pamiętam , jak niedługo potem mój wnuczek kłócil sie w piaskownicy ze swoim niewiele starszym kolegą. Krystian opowiadał, że Lora umarła, a tamten wykrzykiwał, że psy zdychają a nie umierają.
Właśnie tak niektórzy ludzie wychowują swoje dzieci.


Ostatnio zmieniony przez bela51 dnia Śro 10:54, 14 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
wiata
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

To prawda, niektórzy nie rozumieją, a na domiar złego nie mają w sobie ani odrobiny ludzkich uczuć, które pozwoliłyby im się powstrzymać od niepotrzebnych i raniących komentarzy. Ja też, gdy poszłam do lekarza wycieńczona walką o życie Irenki spotkałam się z nieprzyjemną reakcją pani doktor. Nie wiem czemu tak się stało. W końcu nie prosiłam o narkotyki tylko o fachowe wsparcie. Są tacy, którym przez myśl nie przechodzi, że rozpacz, ból, cierpienie z powodu choroby naszych najbliższych, bo takimi dla nas są zwierzaki, które kochamy, może tak bardzo przygnieść człowieka. Nie pojęte jest dla nich to co dla nas naturalne.
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Pierwsze wielkanocne święta bez Norcia.Rok temu zaczęła się jego choroba. Nic się nie zmieniło nadal jest w moim sercu mimo,że obraz mniej wyraźny.
Zobacz profil autora
Jola-Błękit
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: rusiec woj.łódzkie

Kochany Norciu.Jutro, rok temu patrząc na swoją bezsilność i Twój ból przerwałam Twoje życie.Odszedłeś w spokoju,na moich kolanach,głaskany i uspokojony.Mija rok.Łzy kapią dokładnie tak jak rok temu.Twój obraz nie jest już tak wyraźny, ale sam wiesz,że w ciągu tego roku nie było jednego dnia bym nie pomyślała o Tobie. Nadal bardzo tęsknię i nic a nic nie przechodzi.Brakuje Twojego zimnego nocha,Twojego zapachu, rozumnych oczek, przytulenia.Żyłeś ze mną o całe to Twoje życie za krótko.Dałeś tyle radości, byłeś i pozostaniesz w moim sercu na zawsze.Odpoczywaj w spokoju, nie bój się burzy ani wystrzałów bo cały czas jestem przy Tobie.
Zobacz profil autora
Megusia i Norciu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 2  

  
  
 Odpowiedz do tematu