Koń to taki duży pies

Jej historię przeczytałam na stronie Fundacji "Zwierzę nie jest rzeczą", kiedy weszłam tam, żeby wspomóc psy uratowane od psychopaty przerabiającego je na smalec. Nie potrafię przestać o niej myśleć. Może ktoś z Was zechce wspomóc Fundację w walce o ratowanie jej zdrowia. Chętnie pościgam się z kimś ze Zwierza na aukcjach poświęconych tej nieszczęśliwej klaczy:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Jnk, o Nurii dowiedziałam się już w listopadzie ubiegłego roku.
Wspomagałam jej wykupienie i teraz też pomagam w miarę możliwości.
Nawet dostałam od Nurii sianko pod obrus na stół wigilijny

Ostatnio otrzymałam fotografię Nurii

i wzruszający list od Jej Opiekunów. Dzięki poświęceniu

i wspaniałej opiece

Pracowników Fundacji Nuria odżyła i zmieniła się nie do poznania

Też gorąco namawiam do pomocy tej klaczce, która przeszła gehennę

no to nas więcej
bo ja też pomagałam przy wykupie klaczy i śledziłam jej wątek na dogomanii
a w Fundacji Zwierzę nie jest rzeczą mam swojego wirtualnego podopiecznego - psa Króla Leara więc często zaglądam na ich stronę

irma napisał:

no to nas więcej

No to pięknie! Wychodzi na to, że wszyscy wiedzieli, ale żeby tak napisać o Nurii i dać innym szansę dofinansowania jej ratowania i leczenia, to już nie! Baaaaardzo ładnie! W takim razie ja też Wam już nigdy nic nie powiem. Obrażam się i już!

Jakbyśmy chcieli pisać o wszystkich zwierzętach, które gdziekolwiek potrzebują pomocy to by nam życia nie starczyło. Mnie jakoś łatwiej skupiać się lokalnie na pomocy.

Przeczytałam opis stanu Nurii...jak dla mnie, choć dla wielu zabrzmi to okrutnie, dalsze jej leczenie jest tylko przedłużaniem jej męki...tym bardziej, że każdy kontakt z człowiekiem jest dla niej przerażający - żeby choć człowiek oznaczał dla niej ciepło i bezpieczeństwo, ale tak nie jest

Wiem, że warto leczyć, że wyciągać z opresji, ale powinny być jakieś granice, koń nie ma czym jeść, ma problemy z normalnym oddychaniem, ledwie co widzi, cierpi z bólu pasożytów, ran i z lęku ... nie do końca widzę w tym sens

Chyba, ze opis nie zawiera prognoz pozytywnych, a one są

Anno - z opisu Nurii wynika, że jej stan poprawia się z dnia na dzień, więc warto. Nuria nie jest już najmłodsza i pewnie nigdy nie będzie w pełni sprawna, ale kilka lat życia można jeszcze jej podarować a jest szansa, że będzie to lepsza część jej życia. To jest jedyna możliwość Nurii na odrobinę normalności.

A pana właściciela też bym walnęła metalowym prętem tak żeby się nogami s.......n nakrył (przepraszam, ale w takich sytuacjach opanowanie nie ma racji bytu).

A ja myślę jnk, że niechwalenie się nie jest takie negatywne. W końcu pomagamy bezinteresownie i czy naszym celem jest paplać dookoła, jacy to cudowni, pomocni? Nikt nie szuka oklasków- nikt nie mówi. I właśnie to pokazuje, że naprawde są tu wspaniałomyślni ludzie, którzy interesują się takimi sprawami, chcą pomóc i robią to indywidualnie. A gdy ktoś coś powie na głos- no zgadza się, ja też pomagam.
I jednak to jest piękne

Cóż, ja nie mam za bardzo możliwości w chwili obecnej pomagać pienięznie... Ani nie zarabiam, a kieszonkowe są, ale przecież niezbyt wysokie

Anno zerknij tu

[link widoczny dla zalogowanych]

Warto, prawda??

Dziękuję

Proszę

.

MadziA napisał:

A ja myślę jnk, że niechwalenie się nie jest takie negatywne. W końcu pomagamy bezinteresownie i czy naszym celem jest paplać dookoła, jacy to cudowni, pomocni?

Madziu, a kto tutaj - poza Tobą - mówi o chwaleniu się? Maile przechodnie, bannery, linki są przez ludzi używane nie po to, żeby się chwalić, ale żeby innych poinformować o konieczności i / lub możliwości pomocy. Szczególnie wtedy, kiedy czas nie jest sprzymierzeńcem.

Anno, zgadzam się z Tobą, że nie wszystkim się można i trzeba dzielić. Każdy z nas ma zapewne jakąś swoją "działkę", którą po cichutku, bez rozgłosu za to z pożytkiem dla braci mniejszych sobie "uprawia"

Ale historia Nurii mną wstrząsnęła, a nie jestem pozbawiona zimnej krwi i zdolności racjonalizowania nieszczęść.
Generalnie zgadzam się też z Tobą w kwestii nadmiernych czasami usiłowań ratowania życia zwierzęcia. Przyznaję - czasami wyrządzone zło jest tak ogromne, że najlepiej pozwolić odejść... Wydaje mi się jednak, że tu jest inaczej - widzę, że Wiata już Ci podesłała link do aktualnego opisu stanu zdrowia klaczy