Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Rudy Benek - czy musi tęsknić?...
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

BENEK


Parę dni temu dostałam informację, że na jednym z wieluńskich osiedli, przy śmietniku, spędza dni pewien psiak. Najpierw wyglądało to tak, jakby był jednym z wałęsających się psów osiedlowych, których beztroscy właściciele rano otwierają drzwi by "piesek sobie pobiegał", a wieczorem (jeśli psiak wraca) wpuszczają go z powrotem.

Po tych paru dniach sytuacja nie zmieniła sie jednak Niepokoiło mnie zwłaszcza to, że pies nie zmienia miejsca pobytu, leży tylko nie interesując się zbytnio otoczeniem. No i to, że nie jest juz młodzieniaszkiem...

I tak poznałam Benka.

Czemu nie odstępował na krok akurat tego śmietnika - nie wiem. Podobno od wielu lat był widywany ze swoją panią, która niejednokrotnie trzeźwa nie była, a dni spędzała na przeszukiwaniu właśnie osiedlowych śmietników...

Spodziewałam się zobaczyć psa zabiedzonego - ale nie, Benek jest grubiutki, sierść ma lśniącą i o przepięknej rudej barwie (choć stada pcheł jakoś się dorobił )
Do najmłodszych nie należy, na pewno. Mordka mocno posiwiała, ciałko też wiekowo zaawansowane - ale ząbki jeszcze niczego sobie Pierwotnie więc określałam jego wiek na jakieś 10, a nawet 12 lat - teraz już taka pewna nie jestem Może tak dobrze się trzyma?

Zobaczyłam go oczywiście leżącego przy śmietniku. Wyglądał tak jakby wygrzewał się na słoneczku. Oczy miał jednak przerażająco smutne...
Gdy zobaczył moje zainteresowanie - zaraz się ożywił Ogonem nieustannie majtał, pysk mu się uśmiechał. Z ochotą podstawił główkę do głaskania, reagował na moje przywołania. Gdy zaprosiłam go do samochodu - ładnie podziękował, odwrócił się i znów ułożył wygodnie na trawce...
Ponieważ ciągnięcie nie miało sensu - spróbowałam delikatnie wziąć go na ręce. Klocek z niego dość ciężki, więc przód Benia ułożyłam sobie na kolanach - a on spojrzał na mnie "O! Na kolanka? Suuper!" - i tył psa sam się na mnie wdrapał

Z grzeczności chyba płakać w aucie zaczął dopiero po dłuższej chwili. Nie był zadowolony, że go zabieram...

W schronisku jednak nadal grzecznie pozwolił sobie zapiąć obróżkę, na smyczy ładnie podreptał do kojca.

Serce mnie boli gdy pomyślę, że on naprawdę wolałby wrócić pod tamten śmietnik i czekać. Tylko na co? Na panią, której być może już nie ma?

Benek zdecydowanie woli kobiety - na widok każdej choć machnął ogonkiem, gdy podchodził mężczyzna, delikatnie się usuwał. Nie buntował się jednak wcale, gdy zajął się nim nasz pracownik.


Marzę o dobrym domu dla niego - gdzie mógłby prowadzić szczęśliwy żywot psa kanapowego... Spójrzcie sami - aż chce się go wziąć w ramiona...


















Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Benka nie ma, a ja mam dziurę w sercu

13-go, czyli po dwóch dniach - Benek uciekł...

Mamy teraz robotników w schronisku, panowie są dość beztroscy, a że nie mamy jak odizolować całej masy psów biegających luzem - czasami jakiś ogon przebiegnie im między nogami. Jednak to psy, które schronisko uważają za swój dom i po zrobieniu siusiu wracają ładnie.
Beniuś został litościwie wypuszczony z kojca by rozprosować stare kości. Wszystko było ok - aż nagle okazało się, że zniknął...

Rozpoczęłiśmy poszukiwania, ale nic z tego nie wyniknęło...
W sobotę dostałam sygnał, że wrócił na osiedle, z którego go zabrałam - czyli miejsce, w którym na kogoś/coś czekał... Jednak z jakiegoś powodu pod tym śmietnikiem już się nie pojawił - a widok na tenże śmietnik ma moja mama - więc ciągle stoi na posterunku i Benka wypatruje.

Nie ukrywam, że odetchnęłam, gdy dowiedziałam się, że chłopak na osiedle wrócił (musiał pokonać całe miasto) - cały i zdrowy
Przez te wszystkie dni conajmniej godzinę dziennie poświęcam na objeżdżanie miasta i wypatrywanie go, na rozwieszanie plakatów, na wypytywaniu ludzi... Mam wrażenie, że cały Wieluń wie o tych poszukiwaniach - niestety telefon milczy.

Może wrócił do swojego domu? Może ktoś go przygarnął? Nie wiem. Liczę na to, że nie marznie na dworze, nie tęskni gdzieś samotnia za tym, czego/kogo szuka...
On mnie już nie pamieta - ja "mojego" Benka już nigdy nie zapomnę i ciągle będę go szukać
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Małgosiu, kiedy zaczęłam swoje dorosłe życie, poznałam panią Marię. To jej zawdzięczam apeta, ale nie tylko. Pierwszym psem, którego przygarnęłam z ulicy, a raczej z parku, przy którym mieszkała (mieszka?) pani Maria była Liza. Średniej wielkości, czarna, kudłata... Kiedy kładłam się spać, przychodziła do mnie i układała pysk na brzegu łóżka. Była śliczna, grzeczna, delikatna. A ja byłam głupia i zbyt wcześnie zapragnęłam wyprowadzać ją bez smyczy. Uciekła. Bezradnie patrzyłam, jak pędzi przed siebie, głucha na moje nawoływania. Co rano wychodząc do pracy miałam nadzieję, że będzie się kręciła koło bloku. Wypatrywałam jej przez szyby autobusu. Wieczorem ryczałam w łóżku, do którego nikt już nie przychodził po zgaszeniu światła. Może trafiła do schroniska, może zginęła pod kołami samochodu, może ktoś mądrzejszy ode mnie ją przygarnął, a może miesiącami błąkała się wychudzona i chora. Nie wiem i nigdy się nie dowiem - może tak jest lepiej. Wiem jedno - wybrała nie mnie, tylko życie, jakie wcześniej znała. To było jej prawo.

Mam nadzieję, że odnajdziesz Benka. Ale jeśli nie - to jest jego życie i ma prawo nim rozporządzać wedle własnego uznania.
Zobacz profil autora
Rudy Benek - czy musi tęsknić?...
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu