Bill-domowy arystokrata

Najpierw adopcja Anny, teraz Twój post - dzień zdecydowanie był dobry

.

oj super,bardzo,bardzo sie ciesze

a historyjka o mezu walczacym przez sen i zdziwionym spojrzeniu psow

bardzo obrazowa

Cieszę się bardzo.

Bill,jakby na przekór wszelkim problemom i stresom czuje się bardzo dobrze.W czasie ostatnich dni,spędzonych głównie na działce,nawet udało mu się troszkę pobiegac i podskakiwac..To naprawdę fenomem,bo już kiepsko się ruszał..Dostaje Geriadog,z wyciegiem z żeń szenia,glukozaminę,jeszcze inne preparaty..Widac poprawę,widać..Czekamy aż wróci z urlopu znajomy wet i chcemy ponownie zrobić usg...Wydaję się jednak,że diagnoza była błedna..Oby tak było..

ale on jest wielgachny

..na chorego nie wyglada bynajmniej

.cudo chodzace

Fakt,jak na ON-a Bill jest kolosem.Mierzy 76cm i waży ok.55kg!Mutanta mi sprzedali chyba...

Przy tym jest piekny,okazały,proporcjonalny.

Bill jest prześliczny!! uwielbiam duuuże psy i on jest szczególnie w moim typie.

No to trzymamy kciuki

I pisz szybko jak coś będzie więcej wiadomo...

Taak,na czym to ja stanąłem?Chyba na szkole...
Zatem jak zdemolowałem Pańciom już całe mieszkanie,nie chciałem wracać na spacerze do nogi,nie przynosiłem upolowanych aporcików i ogolnie rzecz biorąc wogóle miałem ich polecenia w dupie,Pańcia wymyślila,że musze iśc do szkoły.Ja to wogóle nie wiedziałem co mi szykują,bo od razu bym się zbuntowal.Wiem tylko,że jeździli gdzies,coś czytali,mówili,że to najlepsza szkoła,że trzeba będzie ułożyć plany na najbliższe tygodnie,bo teraz więcej czasu będe wymagał..Ooo,to mi się podobało.Jak więcej czasu będą dla mnie mieli to ok.Aż tu pewnego dnia,pamiętam,że wczesna wiosna była,jeszcze dosc zimno i mokro,Pan powiedział,ze jedziemy w takie miejsce gdzie jest dużo różnych piesków,że będa się bawić ze mną i wogóle to spodoba mi się tam.Własciwie to już mi się podobało,bo jak ma być zabawa to czego wiecej trzeba.Pan wsadził mnie do samochodu,Pańcia siadła z nami i jedziemy...przyjechalismy pod taki duuuży plac,a na tym placu było duuużo psów z Panami i Pańciami.I wszystkie strasznie pyskowały i rozrabiały.Na poczatek już mi sie taki jeden nie spodobał,mówili,że jakiś bokser czy cos.Od razu na niego nakrzyczałem,chcialem nawet dziabnąc go w ucho,ale Pan mi nie pozwolił..Potem patrze..a tam znowu stoi taki jak ja,no ale nie taki przystojny..O w mordę,myśle sobie,ja tu mam rzadzić,czegoś mi się wtrynił na mój teren?Już prawie chciałem mu w pysk dac,a ten skubaniec dawaj się stawiac na mnie.Jakby nie było jego pańci i mojego pana to bym mu dał popalić,ale nic z tego nie wyszło,oprócz pyskówki,bo tak nas ciągnęły te dwułapne stwory,ze aż się zakrztusiłem.Zaraz tez moja Pańcia się wtrącila i powiedziała,ze jestem bandyta i kompletnie zachowac się nie umiem..Obraziłem sie trochę i położyłem sie koło krzaczka.I źle zrobiłem,jak się okazało bo przywiązali mnie do tego krzaczka i poszli płacić za moją szkołe.No,tego już darowac nie moglem...Cdn..

Nasza nowo nabyta działka okazała się dżunglą zlozona z chwastów,a pokrzyw głównie.Przedzierałam się przez nie jak pionier na Dzikim Zachodzie.Po kilku godzinach morderczej pracy przetarłam nieco szlak... Mój TZ karczował korzenie i wycinał co się dało,a dało się samemu niewiele.Wtedy Bill dostojnie wkroczył,żeby zlustrowac naszą pracę..

Ciekawe co oni tu odkopali..?

Eee,chyba nic ciekawego..?

Chyba maja źle w głowach.Wracam na stara działeczkę,zdecydowanie ją wolę.

No cóż jako arystokrata nie może splamić się pracą. Od tego ma Was

A cóż to

Bill gorszy

a gdzież to wspominki fotograficzne w jego wątku

ja protestuję

Żądam naprawy tego haniebnego uchybienia

Taaak..Czuję się okropnie zaniedbany i niedoceniany...Pańcia mnie do komputera nie dopuszcza,a sama pisze tylko o kurduplach i swoim lizusie Bartku..Myślałem,że wy się chociaż za mną ujmiecie i zaprotestujecie

A tu nic..!To zmusiłem dziś Pańcie do zrobienia fotek i pokazania mnie,bo w końcu to zapomnicie o moim istnieniu..A w najbliższych dniach Pańcia obiecała uzupełnić moją historię..

Ta ja..Wiem,wiem,przytyło mi sie troche..

Ale to przez Pańcię i Pana,bo za mało zabierają nas na bieganko..

Nawet to Panu wypomniałem dzisiaj..

I pokazałem na co mnie stać..

Ale to pole to trochę za duże było..I łapy bym sobie ubrudził,a potem Pańci samochód..

Wolałem po trawce pochodzić..

W końcu mnie jednak na to pole zaniosło..Musiałem w końcu obszczymurka poszukac,nie?

Ale figura

taka zapobiegawcza na zimę

oooo przepraszam

jak to nikt się nie upomniał

a ja

upominałam się już we wrześniu